Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz madryckie media kpią sobie z kibiców Barcelony na terenie Hiszpanii.
Przedmeczowe prowokacje ("Eto'o znów gra dla Madrytu" autorstwa Alfredo Relaño z dziennika As), wyliczanie strat jakie Barcelona poniesie w przypadku odpadnięcia z Ligi Mistrzów na etapie rozgrywek grupowych (44 miliony euro wg dziennika Marca), złośliwe aluzje do tegorocznego trypletu drużyny Guardioli ("makabryczny tryplet na Camp Nou" w odniesieniu do Eto'o, Mourinho i...Luisa Figo, który zasiadł na trybunach we wtorkowy wieczór), oskarżanie sztabu medycznego Barcelony o mijanie się z prawdą (
"A nie mówili, że Messi jest kontuzjowany?") to jak widać za mało dla rozczarowanych grą swojego zespołu dziennikarzy ze stolicy Hiszpanii.
Dziennik
LaVanguardia aż grzmi protestami swoich czytelników, którzy są oburzeni realizacją wtorkowej konfrontacji Barcelony z Interem na antenie hiszpańskiej TVE. Zwłaszcza, że nie pierwszy raz dziennikarze tej stacji robią sobie żarty z kibiców Mistrza Hiszpanii (wystarczy przypomnieć cenzurę gwizdów na Estadio Mestalla przy odgrywaniu hymnu Hiszpanii, przy okazji starcia Barcelony z Athletikiem w finale Copa del Rey).
Tym razem ważniejszym wydarzeniem od oczekiwanego od wielu miesięcy przyjęcia Samuela Eto'o przez Camp Nou było przeprowadzenie wywiadu z uwielbianym w Katalonii Luisem Figo.
Owacja? Aplauz? Gwizdy? A może obojętność? Oglądający transmisję w TVE sympatycy Barcelony niestety nie dowiedzieli się jak publiczność na Camp Nou przyjęła jednego z najlepszych piłkarzy w historii klubu.
"Co nas obchodzi wywiad z Figo, kiedy najbardziej emocjonujące miało być przyjęcie Eto'o?" - komentuje 'toni'.
Oburzeni widzowie dodają, że komentatorzy nie komentowali w ogóle akcji Barçy, a czasami wymykało im się "ostrożnie!", kiedy Barcelona zbliżała się do bramki Interu.
Niestety taki obraz madryckich mediów staje się od dłuższego czasu praktyką, a zdesperowani kibice wolą wyłączyć głos komentujących i przełączyć się na Catalunya Ràdio lub RAC1.
"Komentarze hiszpańskich komentatorów są... no właśnie, hiszpańskie" - podsumowuje 'joamobla'.