Trzy godziny treningu. Następna z masażystą. Tak wygląda typowy dzień w Milanello, ośrodku treningowym AC Milan. Ronaldinho spokojnie przechodzi plac oddzielający słynny Milan Lab od pozostałych budynków klubowych. Ma na sobie białą koszulkę i pozdrawia wszystkich swoim sławny gestem surfera. Czuje się dobrze, bardzo dobrze. Wciąż nie jest w optymalnej formie, ale jest coraz bliższy tego celu. Cały czas się uśmiecha, ale czuć lekką nutkę nostalgii w jego głosie, kiedy mówi o Barcelonie.
Jak Ci upływa codzienność?
Bardzo dobrze, choć inaczej niż w Barcelonie, gdyż jest tu chłodniej. W Mediolanie nie ma plaży (śmiech), ale ludzie są tu bardzo sympatyczni i dzięki temu nie tęsknie tak bardzo za Barceloną. To, co mi się najbardziej podoba, to możliwość nauki nowego języka, włoskiego.
Tęsknisz za ludźmi z Barcelony?
Za niektórymi… (śmiech). Nie ma mnie tam, ale czuję się jakby cały czas był obecny. Ludzie piszą do mnie, dobrze traktują. Pragnę, żeby Barça wygrała wszystko, gdyż mam w niej przyjaciół. Niech wygra wszystko! Także dlatego, że nie będzie rywalizować z Milanem. Byłbym szczęśliwy, jeżeli wygra ligę i Ligę Mistrzów w tym roku.
Jakiego pięknego gola zdobyłeś w derbach z Interem!
Wiem, że ucieszył wielu ludzi, także w Barcelonie. Jedną z rzeczy, za którymi najbardziej tęsknię jest gra na Camp Nou, gdyż kibice tam zawsze traktowali mnie wspaniale.
Nie jest Ci przykro, że nie miałeś okazji, by pożegnać się z kibicami?
Nie lubię pożegnań. Nigdy ich nie lubiłem, gdyż są smutne. Dzwonię do kolegów, piszę do nich. W głębi nie czuje potrzeby żegnania się z Barceloną, gdyż zawsze będzie moim domem.
Co myślisz o Guardioli?
Nie znam go dobrze, ale zawsze, gdy miałem okazję z nim porozmawiać czułem, że to wielka osobowość. Podziwiam go za to, co osiągnął w piłce. Zawsze był dla mnie bardzo uprzejmy. To wspaniale móc oglądać wygrywającą Barcelonę, szczęśliwych kolegów, choć, gdy ze sobą rozmawiamy, to futbol schodzi na dalszy plan. Nie oglądam spotkań tylko podsumowania. Lubię piękne momenty, ale 90 minut nie zniosę (śmiech). Mi chodzi o gole.
Leo imponuje coraz bardziej…
To nas nie dziwi, to nic nowego. Od momentu, kiedy zaczął z nami trenować, wiedzieliśmy, że pójdzie tą drogą. Pewnego dnia będę mógł powiedzieć, że byłem przy narodzinach jednego z największych piłkarzy. Zawsze, gdy widzę grę Leo, coraz bardziej przypomina mi Maradonę. Obaj niscy, lewonożni… Teraz, przez te wszystkie podróże nie rozmawiam z nim tyle.
Leo jest najlepszy?
Razem z Kaką i Cristiano Ronaldo.
Na kogo zagłosowałbyś w plebiscycie na Złota Piłkę?
Oddałby po głosie na każdego przyjaciela, jeden dla Kaki, drugi dla Leo. Chcę by byli szczęśliwi. Nie zniósłbym widoku, kiedy jeden się cieszy, a drugi smuci. Dlatego w tym roku powinno się przyznać dwie nagrody.
Którego z kolegów ściągnąłbyś do Milanu?
Nie mówmy w ten sposób, ale prawdą jest, że tęsknię za Puyolem. Choć nie rozmawiałem z nim od dwóch tygodni, dzięki innym wiem, jak się czuje, co robi. Jest jednym z tych, za którymi tęsknie najbardziej, gdyż byliśmy przyjaciółmi. Nie, jesteśmy przyjaciółmi.
Puyol podziwia Maldiniego, kapitan kapitana.
Więc powiedz mu, że w szatni siedzę obok Maldiniego. To wspaniałe móc być koło niego każdego dnia.
Dziś wieczorem spotkasz się we Florencji z Rijkaardem podczas meczu ku pamięci Stéfano Borgonovo.
Frank to mój przyjaciel. Po tym, co razem przeżyliśmy, spotkać go będzie czymś fantastycznym.
Niektórzy twoim koledzy mówią, że z Rijkaardem nie pracował się…
Nie widzę tego w ten sposób. Zawsze widziałem w nim wielkiego trenera, który wie, czego chce. Wygrał to, co wygrał, gdyż wiedział, jako tego dokonać.
Wystarczy talent?
Nie. Talent to za mało. Ani gdy wygrywaliśmy, ani gdy przegrywaliśmy. Gdy wygrywaliśmy mistrzostwa i Ligę Mistrzów, nie słyszałem, żeby ktoś narzekał. Rijkaard zrobił wiele, jest wielki.
Co się stało, że najlepsza ekipa w historii przestała wygrywać?
Nie wiem. Wygraliśmy praktycznie wszystko, ale gdy trofea nie przychodzą, dzieje się to, co dzieje. Mam wspaniałe wspomnienia ze zdobycia dwóch mistrzostw i Pucharu Europy. Taki już jestem. Zawsze możesz zobaczyć tak pozytywną jak i negatywną stronę rzeczy. Ja wolę pamiętać o tej pierwszej. Teraz w Milanie przeżywam to, co w Barcelonie. Przybywam do ekipy, która nie gra w Lidze Mistrzów. Na początku miałem problemy, ale tak tam jak i tu ludzie mnie kochają, mówią, że znowu będę się śmiał. Kiedy mnie zaprezentowano, na San Siro było 40 tys. ludzi. Podobnie jak na Camp Nou. Przyszły derby i zdobyłem decydującą bramkę, tak jak w Barcelonie. Tyle podobieństw! Teraz zaczynam cykl w Milanie. Brakował mi motywacji, żeby wygrywać i znalazłem ją tutaj. Mam bardzo pozytywne odczucia, bo przeżywam to samo, co w stolicy Katalonii i już wiem, dokąd to prowadzi (śmiech). Mam nadzieję, że wszystko potoczy się tak jak w Barcelonie.
Spotkałeś w Mediolanie wielu swoich rodaków.
Tak. Emerson, Dida, Kaká, którego znam od 10 lat, Pato, który pochodzi z mojego rodzinnego miasta, Seedorf, który jest prawie w połowie Brazylijczykiem. Mamy wspaniały zespół, któremu pomaga Ancelotti.
Berlusconi Ciebie uwielbia.
Czasami nie wiem jak go traktować. Jest bardzo ważną osobą, a zawsze chce wiedzieć, czy niczego mi nie brakuje.
Zaśpiewał Ci już jakąś pieśń?
Jeszcze nie, ale traktuje mnie wspaniale (śmiech).
Chodzi więcej po dyskotekach Mediolanu, niż Ronaldinho w Barcelonie.
Nie ma w tym nic dziwnego. To normalne, że człowiek chcę się zabawić.
Wiadomo coś o pewnej szwedzkiej piłkarce, której miałeś się oświadczyć podczas Igrzysk Olimpijskich?
Co innego jest powiedzieć: z tą dziewczyną bym się ożenił, a poprosić ją o rękę. Wiesz, że zawsze żartuję (śmiech).
Doszły do Ciebie słuchy o imprezie przyjaciół RAC1, prowadzoną przez Raüla Llimósa w Castelldefels?
Tak. Była wspaniała, ale ja się nie pojawiłem. Barcelona wciąż jest dla mnie miastem magicznym. Miałem wiele szczęścia. Wszędzie gdzie mieszkałem, traktowano mnie dobrze. Mam wielu przyjaciół w Barcelonie. Nie lubię pożegnań. Wrócę…
Szkoda, że już z nami nie jesteś, gdyż byłbyś pewnie jednym z bohaterów programu ‘Crackòvia’ emitowanego przez TV3, gdzie parodiuje się postacie ze świata sportu…
Ale słyszałem, że Ty się tam pojawiasz (śmiech).
Wyróżniam się wielkim zębami…
To pewnie przeze mnie. Nie ma jak śmiać się z siebie samego.
Kiedy Barcelona przegrywa, moja postać mówi: „z Ronaldinho to by się nie wydarzyło”.
Wyślij mi to (śmiech).