W wyniku absencji Lionela Messiego, związanej z późniejszym wylotem z Argentyny oraz drobnym urazem kostki, Antoine Griezmann był zawodnikiem, który we wtorkowym spotkaniu z Eibar miał przejąć na siebie ciężar gry i poprowadzić zespół do zwycięstwa. Ostatecznie oczywiście do tego nie doszło, oczywiście, ponieważ to nie pierwszy raz, kiedy nadzieje pokładane we Francuzie okazały się złudne.
Po wywiadzie z Jorge Valdano, Antoine zdawał się wracać do odpowiedniej formy, która od tego momentu miała się stale poprawiać. Czar prysł dość szybko, a zawodnik w dalszym ciągu zawodzi w niemalże każdym meczu.
Dwudziestodziewięciolatek nie sprostał oczekiwaniom w zremisowanych meczach z Velncią czy Eibar, a brak wpływu na grę zespołu odbił się również w potyczce z Juventusem, wskutek której Barcelona utraciła pierwsze miejsce w swojej grupie w Lidze Mistrzów i zmuszona jest do rywalizacji z PSG już na etapie 1/8 turnieju.
Barca wygrała natomiast 3:0 wyjazdowy mecz z Realem Valladolid, w którym Francuz nie wystąpił, a zespół odznaczył się najlepszym występem w tym sezonie, stosując nowy system z trójką obrońców. Taką samą taktykę Ronald Koeman zaplanował na mecz z Eibar, jednakże Griezmann nie zdołał skutecznie zastąpić kapitana Barcelony.
Problemem jest nie tylko nieudolność w przejmowaniu na siebie ciężaru gry pod nieobecność Lionela Messiego, lecz również brak zgrania z Argentyńczykiem, kiedy ten znajduje się na boisku. Griezmann miewa jedynie przebłyski, które co najgorsze nie przytrafiają się wtedy, gdy są najbardziej potrzebne.
Na co również warto zwrócić uwagę to ilość zmian z udziałem byłego zawodnika Atletico Madryt. Z 17 występów, Holenderski szkoleniowiec postanowił zdjąć Francuza z pola gry aż 13 razy.
Jeżeli Griezmann nadal nie będzie w stanie brać na siebie odpowiedzialności za grę drużyny oraz nie będzie radził sobie w efektywnej grze z Leo Messim, nasuwa się jedno, proste pytanie. Po co Barcelonie taki zawodnik?