Gdy podczas losowania par ćwirćfinałowych Barça trafiła na Szachtar Donieck wiedzieliśmy, że jest szansa na to, aby po raz kolejny wybrać się w podróż za naszymi ulubieńcami. Nie spodziewaliśmy się jednak, że nasz wyjazd będzie się cieszyć aż tak dużym powodzeniem. Fakt ten oraz pomoc Penyii Barcelonista de Varsovia spowodowały, że po raz drugi w historii naszych wyjazdów w podróż wyruszyły aż dwa autokary!
Po kilku tygodniach oczekiwania i rozwiązywania przeróżnych problemów natury organizacyjnej nadszedł w końcu czas wyjazdu. Na Ukrainie byliśmy już przy okazji grupowego meczu Ligi Mistrzów z Dynamem Kijów w grudniu 2009 roku. Tym razem czekała nas o wiele cięższa droga, jednakże i spodziewane widowisko było o wiele bardziej prestiżowe. Warszawę i Donieck dzieli około 1500 km i każdy kto swego czasu był na Ukrainie dobrze wie, że tak długa trasa po kraju naszych wschodnich sąsiadów jest nie lada wyzwaniem. W przeważającej większości drogi są w fatalnym stanie, a na wielu odcinkach nie ma szansy rozwinięcia prędkości wyższej niż 20-25 km/h bez ryzyka urwania zawieszenia. Ulubionym sportem kierowców prowadzących autokary był zatem slalom gigant pomiędzy kraterami na drodze.
Wszelkie te przeciwności nie sprawiły nam jednak większych problemów w dotarciu na miejsce. Jedynie lokalna policja co jakiś czas zatrzymywała nas w wiadomym celu ;) w drodze tam i z powrotem mogliśmy kilkukrotnie skosztować specjałów lokalnej kuchni, która mimo że bliska do polskiej, zaskoczyła nas kilkoma wybornymi potrawami.
Kilkadziesiąt kilometrów przed Donieckiem zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami otrzymaliśmy policyjną eskortę, która odprowadziła nas bezpośrednio na stadion. Czy była konieczna? O tym za chwilę.
Na miejscu pojawiliśmy się około 15-16 czasu lokalnego (+1h w stosunku do Polski). Uczestnicy wyjazdu czas do spotkania spędzili wedle własnego upodobania, a najpopularniejszymi rozrywkami był krótki spacer po mieście oraz zwiedzanie lokalnych barów i restauracji. Kilka znajomych twarzy można było również spotkać pod hotelem Donbass Palace, w którym nocowała ekipa FC Barcelony. Znajduje się on tuż przy centralnym punkcie miasta - Placu Lenina, a obok biegnie główna ulica - [Artjoma].
Podczas odbioru biletów na mecz zaczepił nas dziennikarz Mundo Deportivo. Po krótkiej rozmowie i przedstawieniu szczegółów wyjazdu niemal setki polskich cules zostaliśmy poproszeni o zebranie większej grupy do pamiątkowego zdjęcia, które następnego dnia miało się pojawić na łamach największego katalońskiego dziennika sportowego. Niestety, ów dziennikarz mial jasno sprecyzowane plany co do fotografii - mieliśmy wejść w barwach blaugrana na pomnik Lenina i oblebić go flagami, szalikami etc. Redaktor był wielce zdziwiony, gdy odmówiliśmy udziału w takiej sesji tłumacząc, że Lenin nie jest dla nas w żadnym stopniu pozytywną postacią i nie mamy zamiaru pozować do zdjęcia na tle jego pomniku. Po tym argumencie zrozumiał, że nic nie wskóra i oddalił się w celu znalezienia innych chętnych.
Z czym kojarzyć może się nam Ukraina? Z Kresami Wschodnimi, które Polakom są nieco bardziej znane niż cała reszta kraju? Z Kijowem, Krymem lub bliżej nieznanym wschodem? Powoduje to wiele obaw o to, co zastaniemy o miejscu. Prawda - ukraińska prowincja razi zacofaniem i brakiem infrastruktury, jednakże centra dużych miast reprezentują solidny europejski poziom. Sami ludzie z kolei są bardzo otwarci i weseli, pomocni i bardzo rozmowni na każdy temat, który może wydawać się wspólnym. Po Doniecku poruszaliśmy się w barwach Barçy, a mimo to nie byliśmy zaczepiani przez miejscowych i czuliśmy się w stu procentach bezpiecznie.
Pod Donbass Palace zgromadzili się fani Barcelony z wielu krajów, np. Rosji, Białorusi, czy nawet Palestyny lub Maroka. Pół żartem pół serio odpowiadali oni na żartobliwe przyśpiewki fanów Szachtara chwalące Rea Madryt. Można było usłyszeć takie hity jak "Boti, boti, boti..." czy też "Madrid, cabron...". Cała sytuacja wyglądała na niegroźną, a każdy aktywny jej uczestnik wydawał się być rozbawiony.
Mimo wygranej 5-1 na Camp Nou Pep Guardiola wiedział, że gra rezerwowym składem może być zbyt ryzykowną zagrywką. Dzięki temu na Donbass Arena ujrzeliśmy największe tuzy Dumy Katalonii, a bramkę deycdującą o wygranej strzelił sam Leo Messi. O samym meczu nie ma co opowiadać, ponieważ każdy widział go w telewizji. Piorunujące wrażenie robi za to sam stadion ochrzczony jako Donbass Arena. Jeden z obiektów, na których odbędą się przyszłoroczne Mistrzostwa Europy kilkanaście miesięcy temu zastąpił swego wysłużonego poprzednika. Na trybunach zasiadł niemal komplet widzów - ponad 50 tysięcy. Sektor gości zlokalizowany został niemal na środku najwyższego poziomu trybuny głównej, zatem widok na plac gry był bardzo dobry. Gdybym miał go porównywać z Camp Nou to podobne warunki uzyskamy zasiadając na najwyższych rzędach trybuny Lateral 2.
Stadion wygląda pięknie za dnia, lecz swój prawdziwy urok uzyskuje po zmroku, kiedy jest podświetlany na niebiesko. Teren stadionu otoczony jest przez piękny i duży park, którego alejkami kibice zmierzają na mecze.
Podróż powrotna potrwała nieco dłużej niż droga na miejsce docelowe (szacunkowo 28h vs. 30h), ponieważ zostaliśmy zatrzymani na kontrolę graniczną na ponad 4 godziny. Na przejściu nie działo się zbyt wiele, lecz mimo to polskie służby graniczne zdecydowały o naszym uziemieniu na dość długi czas. Sytuację uratował fakt, iż w drodze powrotnej udało nam się znaleźć lepsze trasy i sam czas przejazdu został nieco skrócony. Do Warszawy dotarliśmy około 9 rano 14. kwietnia, a więc kalendarzowo dwa dni po meczu.
Podsumowując, cały wyjazd przebiegł jak zwykle w bardzo dobrej atmosferze. Jego punkt główny spełnił nasze oczekiwania, także po raz kolejny można go uznać za udany. Nasz następny cel - Londyn. Do zobaczenia wkrótce!
PODZIĘKOWANIA: dla Penyii Barcelonista de Varsovia, Mroza, Susziego, Eypy, Areczana, Bartka7, Byczyca, Killfigo, Miśka, Piotrka M., Ploma, Radka, Red Hineya, Sobiego i Viski.
Specjalne podziękowania Pioteera: dla Alicji, Bartka i Piotra, moich serdecznych przyjaciół z Poznania, za nieocenioną pomoc przy tworzeniu transparentu :)
Blaugrana.pl ON TOUR [klik]