Każdy starszy (tak, tak) użytkownik portalu Blaugrana.pl pamięta tę legendarną sytuację z grudnia 2008 roku. Pierwszy Klasyk z Guardiolą na ławce. Walcująca wszystkich Barça podejmuje Real, który dopiero co zmienił Berndta "na Camp Nou nie da się wygrać" Schustera na Juande Ramosa. Real z Drenthe w składzie i Palancą wpuszczonym po przerwie stawia autobus i gra na czas od pierwszej minuty. Idzie im to nieźle. Eto'o marnuje karnego. Ostatecznie w samej końcówce Kameruńczyk i Messi dają upragnione zwycięstwo i dwanaście punktów przewagi. W komentarzach na Blaugranie euforia i wtem zjawia się tam kibic Realu, który z przekąsem pyta "gdzie ta manita?". Śmiechom nie ma końca. Kibic Realu cieszy się, że tłamsząca "Królewskich" cały mecz Blaugrana wygrała "raptem" 2-0. W najczarniejszym okresie schyłkowego Gasparta każdego culé bolała porażka w Klasyku, bo nawet wtedy Barça grała z "Galaktycznym" Realem jak równy z równym. W 2008 roku w Madrycie zapanował jednak strach, który był dominującym uczuciem madridistów przez kolejną dekadę. Ciężko było z respektem podchodzić do tych trzech Lig Mistrzów z rzędu, skoro Barça łoiła Madryt rok w rok. 19 zwycięstw w okresie 2008-2019. To jeszcze nic. 10 zwycięstw bezdyskusyjnych, minimum dwoma golami. Średnio raz w roku kibic Realu budził się zlany zimnym potem i z kłuciem w klatce piersiowej, bo wiedział, że dziś wieczorem Klasyk, więc pewnie znów będzie lanie od Barçy. Pytacie ile razy Real Madryt od czasu szpaleru w 2008 roku pokonał Barcelonę minimum dwoma golami? Cztery razy do 2019 roku i kolejne dwa razy później. Zawsze były to wygrane dokładnie dwoma golami, nigdy wyżej. 2:6, 5:0, 0:4, 0:3, 0:3, 5:1 - tak wygrywała tylko Barça.
Po więcej niż dekadzie role się jednak odwróciły. Kibice Barcelony co prawda nie boją się tego Realu i nie będą się cieszyć z porażki, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę z obecnej sytuacji naszych ulubieńców. Real wygrał cztery ostatnie Klasyki z rzędu i jest zdecydowanym faworytem do wygrania kolejnego. Mecz w Arabii Saudyjskiej w ramach półfinału Superpucharu Hiszpanii dziś o 20:00.
Co prawda Xavi odzyskuje na to spotkanie mnóstwo piłkarzy, ale nie czarujmy się, ciężko oczekiwać że wszyscy wybiegną w pierwszym składzie i w dodatku w topowej formie. Jeszcze do niedawna każdy napastnik pierwszej drużyny Barcelony był kontuzjowany, a Agüero wręcz zakończył karierę z powodu problemów z sercem. Dziś tylko Braithwaite, Sergi Roberto i Eric García leczą urazy, a Demir jest chyba jedną nogą poza klubem. Nie oznacza to jednak, że Fati czy Depay od razu dostaną do gry Klasyk. W pierwszym składzie pewniakiem jest Dembélé, mówi się o debiucie Ferrana Torresa, a uzupełni ich najprawdopodobniej Jutglà. W pomocy zobaczymy zapewne doskonale nam znane ustawienie Busquets - Gavi - Nico. W obronie szybciej niż się spodziewano doszedł do siebie Araujo i ma utworzyć parę stoperów z Piqué, a po bokach zagrają Alves i Alba. W bramce stanie oczywiście Ter Stegen. Carlo Ancelotti nie może skorzystać jedynie z Bale'a i Mariano. Przed Courtois zagrają Carvajal, Alaba, Militao i Mendy. W pomocy nieśmiertelne tridente Modrić - Casemiro - Kroos (razem mają 97 lat). W ataku trzej najlepsi strzelcy "Królewskich": Asensio, Benzema i Vinicius. Obecny Real w szczególności ciężko sobie wyobrazić bez dwóch ostatnich, którzy mają absolutnie największy wpływ na poczynania w ofensywie. Co ciekawe, w czterech ostatnich Klasykach strzelili oni jednak tylko po jednym golu, a Real miał dziewięciu różnych strzelców dziewięciu bramek! Dla Barcelony trafiali Fati, Mingueza i Agüero.
Ten mecz z pewnością da nam znać w jakim miejscu obecnie jest Barça. Czy to godny rywal dla lidera Primera División? Czy też wciąż drużyna w przebudowie, która potrzebuje spektakularnego transferu (transferów) by nawiązać równorzędną walkę z odwiecznym rywalem? Dopóki był Messi, Barça niemal zawsze w ostatnich latach była choć minimalnym faworytem tego starcia. Dziś jednak ewentualne zwycięstwo i awans rozpatrywać będziemy w kategoriach niemałej niespodzianki. A może remis i emocje w dogrywce? Zobaczymy. Wygrany z tej pary zagra ze zwycięzcą meczu Bilbao z Atlético, który odbędzie się w czwartek.
FC Barcelona - Real Madryt, Estadio Rey Fahd, 12.01.2022 godz. 20:00
Sędziuje: Munuera Montero