Gracze FC Barcelony są najlepiej opłacanymi zawodnikami na świecie. Różnica względem innych klubów jest nie tyle niepokojąca, co brutalna i przerażająca. Taki obraz wyłania się z piątkowego wywiadu Eduarda Romeu dla katalońskiej stacji radiowej RAC1. Wiceprezydent Barçy poruszył w nim wiele aktualnych tematów dotyczących klubu ze stolicy Katalonii, takich jak ewentualny transfer Roberta Lewandowskiego, sprzedaż praw telewizyjnych, fundusz CVC czy Superliga.
Dziennikarz katalońskiego "Sportu", Josep Maria Casanovas, zwraca jednak uwagę na inną sprawę poruszoną przez ważną personę FC Barcelony - mianowicie na niezrównoważony budżet płacowy. Wiceprezydent Barçy stwierdził bowiem, że wydatki na wynagrodzenia piłkarzy (bez Leo Messiego) wynoszą obecnie 560 milionów euro. Porównując je do innych europejskich gigantów takich jak Real Madryt czy Bayern Monachium, sprawa wygląda zatrważająco. "Blancos" wydają na zarobki swoich zawodników aż o 30% mniej (400 milionów euro) od Barçy, zaś władze bawarskiego klubu przeznaczają na ten cel 300 milionów euro. Wszystko to stanowi bardzo dużą przeszkodę, zwłaszcza gdy w ciągu trzech ostatnich lat Barcelona zdobyła jedynie jeden tytuł (Copa del Rey).
Aby poprawić fatalną sytuację finansową klubu, potrzebne są natychmiastowe działania oraz podjęcie odpowiednich kroków. Dyrektor sportowy "Dumy Katalonii", Mateu Alemany, poprzez róznego rodzaju ruchy na gruncie finansowym zredukował płace w zespole o 150 milionów euro, jednak to wciąż jeszcze zbyt mało, aby sytuacja wróciła do normy. Wynagrodzenia piłkarzy Barcelony wciąż są mocno zawyżone i nieproporcjonalne. W pierwszej kolejności trzeba będzie się oczywiście zająć najdroższymi kontraktami w klubie. Ich zmiana to jeden z ważnych elementów zmierzających do poprawy sytuacji finansowej "Blaugrany". A bez tego ciężko będzie o powrót Barçy na szczyt europejskiego futbolu.