Jedną z brazylijskich pereł, które najbardziej podobały się Barcelonie, był Andrey Santos, 18-letni pomocnik Vasco da Gama. Klub uważał, że z czasem zawodnik może zostać graczem pierwszego składu Dumy Katalonii, jako że wkrótce zespół opuści Sergio Busquets. Kapitan reprezentacji do lat 20 osiągnął jednak porozumienie z Chelsea, która ma zapłacić za niego 12,5 mln euro stałych i 7,5 mln zmiennych.
Barcelona chciała dogadać się z zawodnikiem już w lutym, kiedy zobaczyła go w meczu Copa São Paulo de Juniores. Brazylijczyk pokazał się z dobrej strony i potwierdziły się dobre raporty na jego temat.
Doszło nawet do spotkania z prezydentem Vasco, Jorge Salgado. Zawodnikowi kończył się kontrakt i w ciągu kilku miesięcy odszedłby za darmo, ale Salgado odrzucił 5 mln euro (1,5 mln stałych i 3,5 zmiennych), które oferowała Barça. Andrey początkowo miał dołączyć do rezerw.
W Brazylii widzą w pomocniku potencjał do znalezienia się w nowym cyklu Seleçao. Andrey w najbliższych dniach uda się do Londynu i dołączy do nowych kolegów w Chelsea. Jego wyzwaniem jest zaadaptowanie się do gry w Premier League po występach w brazylijskiej Serie B.
Chelsea zaczęła działać z powodu możliwego odejścia jednego lub dwóch swoich pomocników, którzy obserwowani są m.in. przez Barcelonę. Kanté bardzo podoba się Xaviemu i chce się związać z Dumą Katalonii już w styczniu, natomiast Jorginho negocjuje już z Mateu Alemanym. Obaj nie przedłużyli swoich umów, które wygasają 30 czerwca, więc od 1 stycznia mogą podpisać kontrakt z dowolnym klubem.
Sytuacja z Andreyem Santosem pokazuje, w jak trudnej sytuacji finansowej znajduje się Barcelona. Duma Katalonii nie była też w stanie pozyskać Endricka. Kilka dni temu związał się on z Realem Madryt, który zapłacił za gracza 35 mln euro.