Andreas Christensen jest nietykalny. Mimo że jest wysoko wyceniany na rynku i klub mógłby sporo na nim zarobić, ponieważ przyszedł za darmo, ani Barcelona nie rozważa jego transferu, ani zawodnik nie myśli o zmianie drużyny. Duma Katalonii ma inne priorytety, jeśli chodzi o odejścia (na podium są Fati, Torres i Kessié), więc dyrekcja sportowa na ten moment nie rozważa sprzedaży Duńczyka w celu rozwiązania problemów z finansowym fair-play.
Christensen od pierwszego dnia zdobył zaufanie Xaviego. Wystąpił w 23 z 38 ligowych meczów, zagrała w dwóch starciach w Superpucharze Hiszpanii i dwóch w Pucharze Króla. W Europie rozegrał trzy spotkania w Lidze Mistrzów i dwa w Lidze Europy. Nie miał okazji wystąpić w większej liczbie meczów z powodu kontuzji. Pierwszego urazu doznał 5 października. Skręcił staw skokowy, pauzował przez miesiąc i przegapił osiem starć. W marcu natomiast miał problemy mięśniowe i nie grał przez 35 dni, opuszczając tym samym sześć meczów.
Już w pierwszym sezonie w Barcelonie Christensen wywalczył sobie miejsce w drużynie Xaviego. Ponadto Duńczyk dobrze zaaklimatyzował się w szatni i czuje się komfortowo zarówno w klubie, jak i w mieście. Mimo że może otrzymać wiele ofert, Christensen skupia się tylko na Barcelonie.