Ferran Torres w spektakularny sposób świętował swój setny mecz dla Barcelony. Uczcił to zwycięstwem i hat-trickiem przeciwko Betisowi. "To spełnienie marzeń. Już kiedy przybyłem do Barcelony, było to dla mnie spełnienie marzeń, a możliwość rozegrania 100 meczów w tej koszulce sprawia, że jestem bardzo szczęśliwy. Chcę pomóc temu klubowi tak bardzo, jak tylko mogę i mam nadzieję, że będzie ich znacznie więcej", powiedział klubowym mediom. Dodał, że czuje się: "Bardzo głodny, chce się poprawiać i zdobywać tytuły w tej koszulce i pomagać w każdy możliwy sposób".
Ferran jest wdzięczny Xaviemu i przyznał: "Jestem w najlepszym momencie mojej kariery, w którym mam więcej pewności siebie, w którym jestem silniejszy psychicznie". Napastnik ujawnił: "Nauczyłem się, że mentalność jest wszystkim. To dzięki niej zyskujesz pewność siebie, która jest tak ważna, aby być dobrym na boisku i poza nim. Stamtąd trzeba pracować i zachować pokorę. Dyscyplina jest tym, co odróżnia cię od reszty". W tym sensie Ferran podkreślił, że zmienił swój pomysł na postrzeganie piłki nożnej i życie nią, zwłaszcza w ciągu ostatnich kilku miesięcy. "Zmieniłem się we wszystkim, zarówno na poziomie osobistym, jak i piłkarskim, czy pod względem wiedzy, jak zarządzać rzeczami. To było dwa i pół roku ogromnej nauki i ciągłego doskonalenia, a to właśnie robi z tobą klub taki jak Barça. Musisz stale się poprawiać i uczyć dzień po dniu".
Rekin mówił również o swoim pseudonimie, który pomaga mu na poziomie mentalnym. "Na początku były żarty, ale ostatecznie traktuję to jako sposób na życie. To bardzo odzwierciedla moją mentalność, a moi koledzy z drużyny traktują to jako przykład kogoś, kto odwrócił sytuację, która była bardzo skomplikowana i jako znak motywacji". Jeśli chodzi o drużynę, zawodnik powiedział: "Staram się, aby zespół był zjednoczony. Staram się żartować, chronić drużynę jak to tylko możliwe, trzymać nas razem i wnosić swoje doświadczenie. To prawda, że jestem młody, ale dzięki Bogu mam doświadczenie, które pozwala mi radzić sobie w różnych momentach sezonu".
Ferran wybrał swoją najlepszą bramkę. "Wybrałbym pierwszego gola, na San Mamés, który był moim pierwszym i wracałem po długiej kontuzji. Kolejnym momentem byłyby dwa tytuły, które wygraliśmy (Superpuchar i Liga). A trzecim, bardziej niż momentem, byłby czas, czyli początek sezonu, w którym osiągnąłem najlepsze wyniki, z bardzo zmienioną mentalnością i byłem w stanie zmienić sytuację, w której otrzymywanie minut i szans było bardzo skomplikowane i udało mi się to zrobić. Żeby ludzie wiedzieli, że nie ma rzeczy niemożliwych, że trzeba pracować i w końcu wszystko przychodzi".
Teraz wraca na San Mamés, by odegrać ważną rolę w starciu Copa del Rey. "To jasne, że był to pierwszy gol i byłem bardzo szczęśliwy, ale nie był to wynik, jakiego oczekiwałem. Teraz z powrotem będziemy na tym stadionie i mam nadzieję, że tym razem uda nam się wygrać, przejść do kolejnej rundy Pucharu i kontynuować realizację naszych celów".