Przez wiele miesięcy Rúben Neves był jednym z najczęściej wymienianych nazwisk jako następca Sergio Busquetsa w Barcelonie. Za operacją przemawiały okoliczności, obecność zawodnika na rynku oraz fakt, że jego agentem był Jorge Mendes. Sytuacja była poważna do tego stopnia, że podpisanie kontraktu zostało uzgodnione, ale klub ostatecznie odrzucił operację.
Sam zawodnik potwierdził w wywiadzie dla O Jogo, że był bardzo bliski podpisania kontraktu z Barçą. Zapytany o propozycje z Arsenalu, Liverpoolu i Barçy, które otrzymał przed rozpoczęciem przygody w Arabii Saudyjskiej, stwierdził stanowczo: "Byłem blisko trzech klubów i ostatecznie do tego nie doszło, co mnie zasmuciło i pomogło mi podjąć decyzję o przejściu do Al Hilal".
"Nie chciałem wymieniać nazw, ale Barcelona była jedną z najgorętszych i to nie było kłamstwo. To było blisko wydarzenia się, podobnie jak z Arsenalem. Potem był jeszcze jeden klub spoza Anglii. To były wydarzenia, które się kumulowały, a potem, przy tej złotej okazji, nie wahałem się jej zaakceptować. Byłem już zahartowany przez transfery, które się nie zdarzają", powiedział.
Neves podkreślił również, że wciąż jest młody i myśli o możliwości powrotu do Europy w przyszłości, choć w najbliższym czasie nie jest to w jego planach. "Grając w Arabii Saudyjskiej nie czuję się inaczej niż moi koledzy w Europie. Moje możliwości fizyczne są świetne. Jestem na dobrej drodze, by pewnego dnia wrócić do Europy i grać na najwyższym poziomie. Ale szczerze mówiąc, nie planuję wracać w najbliższym czasie. Idąc tą drogą, za dwa lata Arabia Saudyjska może mieć jedną z najlepszych lig na świecie", powiedział.
"Nie ma żadnej tajemnicy: jakość przychodzących zawodników jest niezwykle wysoka. Jeśli każda drużyna wybierze ośmiu obcokrajowców na tym poziomie, będzie to prawie jak mistrzostwa PlayStation, w których możemy wybierać i wybierać graczy według własnego uznania. Myślę, że będę tu przez dwa lata, a kto wie, może nawet trochę dłużej".