21 kwietnia 2024 roku de facto kończy się dla FC Barcelony sezon piłkarski 2023/24. Przez kolejny miesiąc czekają nas tzw. "dożynki" czyli dorzynanie, dogrywanie kompletnie przegranego sezonu. Wcześniej jednak mecz, który zawsze będzie prestiżowy, niezależnie od formy i sytuacji w tabeli. 188. ligowe El Clasico w niedzielę o 21:00 na Santiago Bernabeu w Madrycie.
Gdyby piłka nożna była przewidywalna to Real, na fali środowego awansu do półfinału Ligi Mistrzów, wygrałby niedzielny mecz co najmniej 4-0, po kolejnych golach pokazywanoby charakterystyczne zbliżenia rozkładających ręce gwiazd Barcy, w drugiej połowie kamera robiłaby regularne przebitki na schowanego na ławce Xaviego, po meczu w szatni Blaugrany mielibyśmy awanturę pomiędzy piłkarzami, a Xavi w tym czasie udzielałby ostatniej konferencji prasowej w roli trenera Barcelony. Historia Klasyków pokazuje jednak, że słabsza od obecnej Barcelona potrafiła ogrywać galaktyczny Real, a słabsi od obecnych "Królewscy" wygrywać z Barceloną Ronaldinho czy Barcą MSN. Regułą ostatnich lat było zresztą to, że Barcelonie lepiej grywało się na Bernabeu niż na własnym boisku gdzie Real zazwyczaj głęboko się murował, czasem strzelił coś po kontrze i potrafił to później dowieźć do ostatniego gwizdka. Na swoim stadionie piłkarze ze stolicy zazwyczaj grali bardziej otwarty futbol i skutkowało to takimi wynikami jak: 3:4, 0:4, 0:3, 0:3, 0:4 (ten ostatni nawet już za kadencji Xaviego). W ostatnim Klasyku w stolicy, w październiku 2022 roku, Real wygrał 3:1, ale już kilka miesięcy później Barca wyrwała 0:1 w Copa del Rey (nic to ostatecznie nie dało, ale to osobna historia). Real jako jedyny w La Liga nie przegrał jeszcze meczu u siebie, a Barcelona nie zaznała porażki na wyjeździe. Wydaje się zatem, że mecz ma dwa główne scenariusze: pewny siebie Real dobija rozbitą przez PSG i podzieloną wewnętrznie Barcę lub zmęczony morderczym meczem z City Real niespodziewanie ulega zmobilizowanej i pragnącej się zrehabilitować Barcelonie, a jej piłkarze po meczu powtarzają, że to zwycięstwo dedykują Xaviemu i kibicom. Real od pamiętnego szpaleru w 2008 roku (4:1) ani razu nie wygrał na Bernabeu z Barceloną więcej niż dwoma golami, a i te zwycięstwa dwoma golami były raptem cztery, a rozegrano 23 mecze!
Naturalnie w Klasykach nastała zupełnie inna epoka. Pamiętacie Leo Messiego, Cristiano Ronaldo, Karima Benzemę, Raula Gonzaleza i Luisa Suareza? Wszyscy są w dziesiątce najlepszych strzelców w historii Klasyków (Messi tę dziesiątkę otwiera z 26 golami, a Suarez ją zamyka, ma ich 11). Busquets, Messi, Ramos i Benzema to piłkarze z największą ilością występów. W niedzielnym meczu wielu zawodników obu drużyn zaliczy pierwszy (Cubarsi) lub jeden z pierwszych meczów obu drużyn. Lamine Yamal ma nieprawdopodobnie dużo czasu na to by zostać najmłodszym strzelcem w historii Klasyków: ten rekord należy do Alfonso Navarro, który grał dla obu klubów, a dla Barcy w Klasyku strzelił gola 30 marca 1947 roku w wieku 17 lat i 356 dni. Yamal dopiero w lipcu skończy 17 lat! Jednym z rekordów być może nie do pobicia jest ilość asyst jednego piłkarza w jednym Klasyku, a wspominamy o tym oczywiście dlatego, że ustanowił go Xavi notując cztery asysty gdy Barca wygrała na Bernabeu pół tuzina do dwóch.
Real Sociedad (wyjazd)
Cadiz (dom)
Granada (wyjazd)
Alaves (dom)
Villarreal (wyjazd)
Betis (dom)
To terminarz "Królewskich" po Klasyku (w międzyczasie zagrają jeszcze z Bayernem w półfinale Ligi Mistrzów). Real musiałby bezwzględnie przegrać niedzielny mecz (najlepiej więcej niż jednym golem żeby Barca miała lepszy bilans spotkań bezpośrednich) i co najwyżej zremisować w San Sebastian by liga jakkolwiek się otworzyła, choć i tak ciężko sobie wyobrazić, że zespół ze stolicy gubi punkty z Kadyksem, Granadą czy Alaves, a Barca w międzyczasie wygrywa absolutnie wszystko. Barcelona gra głównie dla Bayernu bo jeśli przegra w niedzielę to Real przez trzy najbliższe mecze ligowe będzie mógł totalnie rotować składem, skupiając się wyłącznie na Champions League.
Courtois, Alaba, Gavi i Balde czyli zawodnicy kontuzjowani od wielu miesięcy to prawdopodobnie jedyni nieobecni w kadrach obu drużyn w niedzielę. Real na pewno wyjdzie z Łuninem w bramce, dalej zagrają Carvajal, Tchouameni, Rudiger i Mendy, w środku pola Valverde, Kroos i Camavinga, przed nimi Bellingham, a z przodu Vinicius i Rodrygo. Modrić, Brahim Diaz i Lucas Vazquez są pierwszymi do wejścia z ławki. W Barcelonie Ter Stegen zagra w bramce, Kounde, Araujo, Cubarsi i Cancelo na obronie, a w środku de Jong, Gundogan i Pedri w środku pola. W ataku praktycznie pewniakami są Yamal, Lewandowski i Raphinha, a pierwsi do wejścia z ławki są Felix, Ferran i Fermin.
Ciężko wyczuć jak potoczy się to spotkanie. Wiele może zależeć od tego kto pierwszy strzeli gola - bezbramkowy remis wydaje się być kompletnie nieprawdopodobny. Araujo dostał w tym roku czerwone kartki w Superpucharze z Realem i w rewanżu z PSG, musi się więc pilnować. Żaden z piłkarzy Xaviego nie może zresztą dać się sprowokować i narazić się na zdobycie głupiej kartki. Kibiców Barcy zadowoli jedynie zwycięstwo, będzie to miły akcent na koniec nieudanego sezonu. Dla Realu remis jest wystarczający i będzie oznaczał rychłe zdobycie 36. w historii mistrzostwa Hiszpanii. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że głównymi aktorami tego starcia będą piłkarze, a nie - jak to często w Hiszpanii bywa - sędziowie.
Real Madryt - FC Barcelona, Estadio Santiago Bernabeu, 21.04.2024 godz.21:00
