Marc Casadó jest wielkim odkryciem Hansiego Flicka w tym sezonie. Wychowanek przeszedł od gry w drużynie rezerw w play-offach o awans do Segunda do powołania do seniorskiej reprezentacji narodowej w mniej niż sześć miesięcy. Pomocnik przedłużył tego lata swój kontrakt do 2028 roku, a decyzja ta nabierała tempa w miarę upływu miesięcy i dzięki znaczeniu nadanemu graczowi przez Flicka, który zmienił jego przyszłość.
„Klub chciał, abym został, ale prawdą jest, że pomysł polegał na szukaniu minut poza Barçą. Wraz z przybyciem Hansiego Flicka powiedziano mi, że analizował filmy z drużyny młodzieżowej i Barçy Atlètic i że widział mnie jako ważną część zespołu. Ostatecznie odnowiłem kontrakt z myślą o możliwości pozostania w pierwszej drużynie”, powiedział zawodnik z Sant Pere de Vilamajor w pierwszym odcinku programu Barça One Inside Barça.
Casadó wspominał początek presezonu: „Pamiętam, co mówił nam na początku każdej sesji treningowej. Mówił nam, że jeśli damy z siebie 100%, zostaniemy nagrodzeni. I tak właśnie było. Mieliśmy bardzo dobry sezon, zarówno pod względem fizycznym, jak i taktycznym. Daliśmy z siebie wszystko na boisku, o co nas prosił i pamiętam, jak rozmawiałem z nim i prosił mnie, żebym dał z siebie wszystko, bo reszta przyjdzie sama”.
Podkreślił, że zdawał sobie sprawę z tego, że ma wielką szansę w okresie przedsezonowym i że musi ją jak najlepiej wykorzystać: „Wiedziałem, że te mecze mogą być o być albo nie być i wchodziłem na boisko wiedząc, że jeśli dobrze mi pójdzie, będę mógł zostać w klubie, w którym zawsze marzyłem o grze. Podszedłem do tego spokojnie i z dużym pragnieniem. Z meczów w Stanach Zjednoczonych wyszedłem dość wzmocniony. Myślę, że byłem zawodnikiem, który wyszedł najbardziej wzmocniony, ponieważ uważam, że rozegrałem najwięcej minut. Były momenty, w których trener chciał mnie zastąpić, aby zarządzać obciążeniami, ale ja nie chciałem”.