Aby zrozumieć, jak trudna walka czeka Barcelonę w tej edycji Ligi Mistrzów, musimy przyjrzeć się europejskiemu rankingowi wydatków transferowych w sezonie 2025/2026. Premier League przewodzi pięciu największym ligom pod względem inwestycji, z rekordowymi wydatkami w wysokości 3,55 mld euro, trzy razy więcej niż Serie A (1,12 mld euro), pięć razy więcej niż Bundesliga (696 mln euro), La Liga (684 mln euro) i Ligue 1 (646 mln euro). Angielskie kluby wykorzystały zatem ogromne sumy pieniędzy z praw telewizyjnych i sponsoringu, aby wzmocnić swoich kandydatów do europejskiego tytułu.
Barça, z wysokimi kosztami wynagrodzeń i trudnościami w osiągnięciu zasady 1:1, będzie zmagać się z nierównymi warunkami z powodu obciążeń finansowych i ścisłej kontroli finansowej La Ligi. Wydała 28,84 mln euro i zajmuje 79. miejsce w europejskim rankingu. Daleko za pierwszą dziesiątką, na czele z Liverpoolem (489 mln euro), za którym jest Chelsea (325 mln euro), rywal Barcelony, a następnie Atlético Madryt (175 lmn euro) i Real Madryt (167,50 mln euro). Patrząc z innej perspektywy, więcej wydało 20 klubów angielskich, 13 włoskich, 9 francuskich i 8 niemieckich.
Liverpool jest największym inwestorem z kwotą 489 mln euro: 144 mln euro za transfer Isaka, najdroższy transfer w historii ligi, 125 mln euro za Wirtza, 95 mln euro za Ekitike, 46,9 mln euro za Kerkeza, 40 ml euro za Frimponga i 31 mln euro za Leoniego. Inne kluby Premier League również poczyniły znaczące inwestycje. Woltemade (Newcastle, 85), Sesko (Manchester United, 76,5), Zubimendi (Arsenal, 70), Luis Díaz (Bayern, 70), Xavi Simons (Tottenham, 65) i wielu innych. Dwa transfery powyżej 100 mln euro, przy czym najdroższym w Hiszpanii był Huijsen (62,5 mln). Następnie są Álvaro Carreras (Real, 50), Mastantuono (Real, 45), Alex Baena (Atlético, 42), Mikautadze (Villarreal, 31), Hancko (Atlético, 26) i Joan Garcia (Barça, 26,34). Nie ma co porównywać.
Rywalami Barcelony w fazie grupowej są Newcastle, które wzmocniło się takimi zawodnikami jak Woltemade (85), Elanga (61,40), Wissa (57,70), Ramsey (45,15), Thiaw (35), a także wypożyczeniem Rammsdale'a (4,60). Razem 288,85 mln. Inny angielski klub, który zmierzy się z Barceloną, Chelsea, poszedł na całość z 328,15 mln, rozłożonymi na 10 graczy, z których musieli zapłacić za ośmiu: Joao Pedro (63,70), Gittens (56), Garnacho (46,20), Hato (44,18), Delop (35,50), Estevao (34), Essugo (22,27), Sarr (14), Paéz (10) i Buonanotte (2,30 na wypożyczeniu).
Mistrzowie Luisa Enrique, PSG, wydali 103 miliony na dwa z pięciu transferów: Zabarnyi (63) i Chevalier (40), środkowy obrońca i bramkarz. Francuski klub zmienił swoją strategię i politykę w tym oknie transferowym, koncentrując się bardziej na odejściach niż na kupnie. Eintracht Frankfurt wydał połowę tej kwoty, 57,60 mln, na Burkardta (21,60), Doana (21), Kristensena (6), Zterrera (5) i Arhova (4), znacząco wzmacniając prawą flankę. Club Brugge również przewyższa Barçę kwotą 36 milionów, rozdzieloną między pięciu zawodników: Stankovicia (9,50), Diakhona (8,50), Tresoldiego (6), Forbsa (6) i Ludovita Reisa (6), który dał Blaugranie 1,5 miliona z powodu 20% praw do gracza.
Pozostali trzej rywale Barcelony wydali mniej, choć są bardzo blisko. Olympiakos wydał 23,37 mln euro, rozłożone na sześciu z ośmiu pozyskanych zawodników: Stretezzę (8), Machę (4,50), Nascimiento (4), Scipioniego (3,67), Taremiego (2) i Angelakisa (1,20). Były klub Roony'ego, Kopenhaga, również wzmocnił skład. Kosztowało to 21,90 mln euro: Moukoko (5), Kotarski (5), Madsen (4), Sarapata (4), Hatzidiakos (1,50), Marcos López (1,20) i Suzuki (1,20). Najtańszą drużyną okazała się Slavia Praga, która zainwestowała zaledwie 8,30 mln euro w Sadilka (3,50), Sanyanga (3), Mbodjiego (1,20) i Chama (0,6).