FC Barcelona i Marc Bernal będą kontynuować współpracę przez kolejne kilka lat. Klub oficjalnie ogłosił w poniedziałek przedłużenie kontraktu pomocnika na kolejne cztery sezony, spełniając tym samym trzy opcjonalne lata umowy uzgodnione rok temu: będzie piłkarzem Blaugrany do 30 czerwca 2029 roku, a jego klauzula wykupu wynosi 500 milionów euro. W ten sposób Katalończycy chronią jednego z piłkarzy z najlepszymi perspektywami na dziś i przyszłość, po tym jak wyleczył kontuzję, która wykluczyła go z gry na rok, gdy dopiero zaczynał ugruntowywać swoją pozycję w pierwszym składzie.
„Dzisiaj jest najwspanialszy i najpiękniejszy dzień w moim życiu. Powiedziałbyś mi to dwa lata temu i nie mógłbym w to uwierzyć. To jest to, do czego dążymy wszyscy my, piłkarze, którzy tu dorastaliśmy, i mam nadzieję, że zostanę tu jeszcze przez wiele lat”, wyjaśnił.
Zerwanie więzadła krzyżowego i uraz łąkotki w lewym kolanie, których doznał na Vallecas 27 sierpnia 2024 roku, są już tylko odległym wspomnieniem. Pomocnik Barcelony przyznał, że utknął w martwym punkcie, ale to, co zrobił klub, było czymś wyjątkowym dla niego i jego rodziny: "Zawdzięczam to wszystko klubowi mojego życia”.
W zeszłym sezonie, po odejściu Gündogana i Oriola Romeu, a także z powodu kontuzji Frenkiego de Jonga, młody zawodnik został wybrany przez Hansiego Flicka do gry w pomocy, gdzie prezentował się imponująco. Aż do trzecie kolejki, kiedy zerwał więzadło. „To był bardzo trudny rok, ale od samego początku byłem zaskoczony postawą całego klubu, moich kolegów z drużyny i trenerów, i jestem im za to bardzo wdzięczny. Ostatecznie codzienne widywanie ich ułatwiło mi wszystko”, wyjaśnił Bernal mediom.
Hansi Flick odegrał w tym procesie bardzo ważną rolę. „Bycie tak młodym i granie tyle, ile ja grałem… Nie mogłem w to uwierzyć w okresie przygotowawczym, a w trzech oficjalnych meczach, które rozegrałem, czułem się bardzo dobrze i jestem mu wdzięczny”, zauważył. Wyjaśnił również o trenerze Blaugrany: „Zaskoczył mnie od samego początku: odwiedził mnie w szpitalu i przez cały czas był bardzo blisko mnie”. Chciał również przekazać kilka słów swoim „przyjaciołom, rodzinie, klubowi, fizjoterapeucie (Borja)…”.
Z kontraktem z pierwszym zespołem i numerem 22 na plecach, Bernal jest w pełni zaangażowany w plany Hansiego Flicka na nowy sezon. Niemiecki trener nie spieszył się z powrotem zawodnika. „Chcę cię na 15 lat, a nie na mecz towarzyski”, powiedział mu, gdy Bernal poczuł się gotowy na kilka minut przeciwko Como w ramach Pucharu Joana Gampera.
Po roku spędzonym bez gry wychowanek znów poczuł się jak piłkarz, debiutując 14 września przeciwko Valencii. Zagrał ostatnie dziewięć minut i miał czas, by asystować Lewandowskiemu w zwycięstwie. Zagrał również chwilę z Realem Oviedo.
Sergio Busquets ogłosił niedawno, że po zakończeniu sezonu amerykańskiego, za kilka miesięcy, zakończy karierę w Interze Miami w wieku 37 lat, a wielu porównuje do niego Bernala. Jednak 18-latek chce pójść swoją drogą i napisać własną historię.
„Jest dla mnie wzorem do naśladowania; jest jednym z moich idoli, a przede wszystkim niesamowitym człowiekiem. Kiedy doznałem kontuzji, dostałem od niego wiadomość i bardzo mnie to ucieszyło. Mówimy o Sergio Busquetsie, który jest legendą, a do bycia takim jak on prowadzi wiele kroków. Każdy musi podążać własną drogą”, odpowiedział Marc na porównania z piłkarzem z Badia del Vallès.
Nie jest jedynym, na którego Bernal patrzy, aby się rozwijać i coraz więcej pojmować jako piłkarz. „Będąc w Barcelonie, uczysz się od każdego, ale dla mnie, w tej chwili, Pedri jest piłkarzem, którego naprawdę podziwiam”, podsumował.