Marc-André ter Stegen był wyróżniającym się zawodnikiem Barcelony w Guadalajarze: wbrew przewidywaniom niemiecki bramkarz wyszedł w pierwszym składzie w meczu Blaugrany w Pucharze Króla na Estadio Pedro Escartín. Minęło kilka miesięcy, od maja, odkąd ter Stegen ostatni raz grał dla Barcelony (w czerwcu grał w Lidze Narodów z reprezentacją), a teraz wrócił w ważnym meczu, pierwszym spotkaniu Barcelony w Pucharze Króla, przeciwko drużynie Primera RFEF.
Wiadomość o pozycji Niemca w wyjściowym składzie zaskoczyła dziennikarzy i kibiców: powszechnie zakładano, że Wojciech Szczęsny, bramkarz, który grał w finale rozgrywek w zeszłym sezonie, wyjdzie w pierwszym składzie w pierwszym meczu Pucharu Króla. Mecz z Guadalajarą był kluczowy dla ustalenia hierarchii bramkarskiej na Camp Nou: Joan Garcia jest uważany za niekwestionowanego podstawowego golkipera w La Lidze i Lidze Mistrzów, ale kto miałby być rezerwowym?
Sądząc po tym, co widzieliśmy w Guadalajarze, to jest to ter Stegen. Jego pozycja w wyjściowym składzie nie była jednak dziełem przypadku, ani wynikiem improwizowanej decyzji.
Ter Stegen wyszedł w bramce Barcelony na Estadi Pedro Escartína z kilku powodów: po pierwsze, Flick uważał go za w pełni przygotowanego do gry. Niemiecki trener widział swojego rodaka skupionego i pragnącego udowodnić, że jest w stanie walczyć o miejsce w podstawowym składzie. Flick wziął również pod uwagę status ter Stegena jako pierwszego kapitana.
„Dla mnie Marc jest kapitanem. To była dla niego dobra okazja; dał klubowi wiele. Rozmawialiśmy ze sztabem szkoleniowym i zdecydowaliśmy, że zagra. Tylko na ten mecz”. „Jestem zadowolony z postawy i zwycięstwa; takie mecze nigdy nie są łatwe. Jesteśmy w kolejnej rundzie, a to jest najważniejsze”, powiedział Flick.
Było jednak coś więcej: konkretnie spotkanie trzech stron na kilka godzin przed meczem. Szczęsny, ter Stegen i Flick byli na nim obecni. Joan Garcia był nieobecny, mimo że poleciał do Guadalajary.
Podczas tej rozmowy polski bramkarz wykonał gest „zaproszenia” Flicka, aby dał szansę niemieckiemu bramkarzowi. Szczęsny wyjaśnił, że ter Stegen, jako kapitan i po długiej kontuzji, zasłużył na grę. W pewnym sensie ustąpił, aby ułatwić sytuację.
Flick uznał gest Polaka za gest świetnego kolegi z drużyny. Władze klubu doceniły również postawę Polaka i możliwość gry ter Stegena: nie jest tajemnicą, że pensja Niemca jest wysoka i że Barça może spróbować znaleźć mu nowy klub w nadchodzącym okienku transferowym. W tym sensie ter Stegen dostaje minuty, rozgrywa dobre mecze i zachowuje czyste konto, co jest dobrą wiadomością dla samego bramkarza, ale także dla Barçy, która myśli o rynku.
Szczęsny ze swojej strony wielokrotnie podkreślał, że jego rolą w szatni będzie wnoszenie swojego wkładu, gdy sztab szkoleniowy uzna to za konieczne. Jako doświadczony bramkarz, który nie aspiruje już do bycia niekwestionowanym podstawowym zawodnikiem, nie będzie sprzeciwiał się pozycji Joana Garcii ani temu, by ter Stegen grał w meczach. Pod tym względem będzie on znakomitym zawodnikiem klubu.
Początkowo Flick planował, aby Szczęsny wyszedł w pierwszym składzie. Jednak spotkanie trzech stron zmieniło sytuację zaledwie kilka godzin przed rozpoczęciem meczu. Decyzja ta usatysfakcjonowała niemieckiego bramkarza, przedstawicieli klubu oglądających mecz z trybun oraz trenera. Flick obserwował dialog między bramkarzami i ostatecznie podjął najbardziej logiczną decyzję: dał ter Stegenowi pierwsze minuty w tym sezonie.
Po meczu Flick podkreślił, że pozycja ter Stegena w wyjściowym składzie nie zmieniła ustalonej hierarchii: decyzja została podjęta wyłącznie w kontekście tego konkretnego meczu. Od teraz będziemy musieli zobaczyć, jak Flick poradzi sobie z zagadką, jaką jest bramka Barcelony w tym sezonie.








