Pijany obcokrajowiec rozłożył nogi w pociągu jadącym do Barcelony. Zapytał towarzysza, na którego ramieniu sobie drzemał: - Jedziemy do Madrytu, prawda? Po tym, jak kolega odpowiedział twierdząco, położył się na wolnym siedzeniu. Kiedy pozostali pasażerowie jadący w przedziale dowiedzieli się, iż Kubala wierzy, że jedzie podpisać kontrakt z Realem, tylko się roześmiali, natomiast culés, którzy wiedzieli, ze piłkarz miał podpisać kontrakt z Barceloną, mieli łzy w oczach.
To były jedyne łzy smutku, jakie fani wypłynęły z oczu fanów Barçy z powodu Ladislao Kubali. Następna dekada była dekadą łez radości, które płynęły po jego niesamowitych zagraniach, piłkach za linię obrony, cudownych dryblingach, potężnych uderzeniach prawą nogą z rzutów wolnych i otwartej, ofensywnej gry. Ofensywny pomocnik zainspirował jedną z najlepszych drużyn w historii. Dzięki Kubalomanii powstało Camp Nou...
W czerwcu 1950. roku, podróż pociągiem była ostatnim odcinkiem na drodze z rodzinnego Budapesztu do Barcelony. We wcześniejszych etapach, zawodnik musiał wymknąć się wojsku, co uczynił chowając się pod plandeką ciężarówki, która wywiozła go z terenu Węgier. Później była przebranie za sowieckiego żołnierza, aby dostać się do Włoch i rozpoczęcie nowej drogi w życiu Kubali - zawodnik w końcu zdołał uwolnić się od komunistów i zacząć robić, to co kochał - grać w piłkę!
W wieku osiemnastu lat, Ladislao rozpoczął swoją karierę. Grał jako cofnięty napastnik w Ferencvarosie. Kolejnym przystankiem w jego karierze był Slovan Bratysława. Podczas gry w tym zespole, reprezentował Czechosłowację, ale zdecydował się wrócić do Węgier, ponieważ chciał uniknąć pobytu w wojsku. W ojczyźnie nie chciał grać za długo, choć wystarczyło mu czasu, by olśnić Węgrów i wygrać trzy puchary tego kraju. Kiedy kraj, w którym się urodził, stał się komunistyczny, młody zawodnik postanowił uciec do Busto Arsizio. We włoskim mieście był klub Pro Patria, który grał w Serie A. Szefom tego zespołu wystarczyło tylko kilka treningów, by zdecydować się na podpisanie kontraktu z Kubalą.
Ladislao wyjaśnił, jak doszło do podpisania umowy: - Kiedy przyjechałem, zobaczyłem ich, gdy zaczynali treningi fizyczne. Nie byłem gotowy, aby pracować z taką intensywnością, więc zacząłem biegać i po jakimś czasie postanowiłem pożonglować sobie piłką. Prezydent klubu zauważył mnie i żartobliwie powiedział: - "Jeśli odbijesz piłkę czterysta razy, a ona nie spadnie na ziemię, oddam Ci swój zegarek!" Wydawało mu się to niemożliwe. Nie musiał mi dwukrotnie powtarzać, co miałem robić. Prawa, lewa, prawa, lewa, udo, kilka główek, i tak w kółko... 398, 399, 400, żaden problem! Chciałem jeszcze zrobić dobre wrażenie, więc podczas odbijania piłki zrobiłem kółeczko wokół boiska. On był zdumiony. Podobnie jak i ja! To był wspaniały zegarek.
Prezydent Pro Patrii nie przejmował się tym. Poczuł się, że zrezygnował z jednego dzieła sztuki dla innego, większego, bardziej niesamowitego. Jego błędem było to, że pozwolił Kubali odejść z klubu. Szybka podróż na południowy-zachód do drużyny nazywanej najlepszą w Europie. Torino, które było bliskie zdobycia piątego Scudetto z rzędu, zaprosiło Kubalę do reprezentowania ich klubu w towarzyskim meczu z Benfiką, ale Węgier odmówił ze względu na chorobę swojego syna. Gdyby zdecydował się polecieć do Włoch, prawdopodobnie wypadałoby w tym miejscu zakończyć ten tekst. Czwartego maja 1949. roku cały zespół Torino zginął w katastrofie samolotu.
Kubala, po odejściu z Włoch, trafił do węgierskiego zespołu Hungaria, który był trenowany przez Ferinanda Daucika. Drużyna z Ladislao w składzie pojechała na tournee po Hiszpanii i przegrała 4:2 z Realem w stolicy Hiszpanii. Kubala oczarował prezydenta Królewskich, Santiago Bernabeu, który od razu zaoferował mu lukratywny kontrakt. Węgierski zawodnik powiedział sternikowi Realu, że podpisze kontrakt pod jednym warunkiem: trenerem Los Merengues miał zostać Daucik.
Bernabeu zastanawiał się: - Kim był ten piłkarz, który nie miał klubu, aby żądać takich rzeczy od jednego z najlepszych zespołów na świecie? Parę dni później, Santiago zrozumiał, że Kubala to niesamowity piłkarz i powiedział: - Jak Real mógłby nie zatrudnić tak niesamowitego zawodnika? Prezydent madryckiego zespołu powiedział węgierskiemu zawodnikowi, aby ten wrócił do Realu po zakończeniu tournee z Hungarią.
Jedno z tych spotkań oglądał Pepe Samitier, legendarny napastnik Barçy, który teraz zajmował się skautingiem dla Dumy Katalonii. To on, w czerwcu 1950. roku, powiedział Kubali, że pociąg jedzie do Madrytu. Ladislao wytrzeźwiał i Barcelona zaproponowała mu lukratywny kontrakt. Poza tym, drużyna z Katalonii miała asa w rękawie - jej trenerem został Daucik.
Kubala podpisał umowę z Barceloną, lecz z powodu zakazu nie mógł rozgrywać oficjalnych meczów przez kolejny rok. Czekanie się opłaciło. W sezonie 1949/1950 Barcelona zajęła piąte miejsce, natomiast rok później była czwarta. Sezon 1951/1952 był przełomowy - Duma Katalonii zwyciężyła we wszystkich rozgrywkach (Barça de les 5 Copes).
O Kubali w taki oto sposób wypowiadał się jego kolega z zespołu, Joan Segarra: - Był po prostu nie do zatrzymania. Potrafił zgubić rywala na milion sposobów. Przeciwnik nie wiedział, czego się po nim spodziewać. Potrafił przejść jednego, dwóch, trzech rywali z ogromną łatwością i ze spokojem, a następnie kopnąć piłkę do siatki lub wyłożyć koledze z zespołu... Wspaniały piłkarz.
Les Corts, były stadion Barcelony, który mógł pomieścić sześćdziesiąt tysięcy ludzi, stał się niezdolny do zaspokojenia zapotrzebowania na Kubalomanię. Kibice mieli przyjemność oglądania Kubali na Camp Nou przez cztery lata - od otwarcia stadionu w 1957. roku, aż do zakończenia kariery przez węgierskiego zawodnika, co nastąpiło w 1961. roku. W tym czasie, pomimo konkurencji ze strony - nazywanego przez wielu najlepszym w historii - Realu Madryt, Kuski pomógł Barçy czterokrotnie wygrać Ligę, pięciokrotnie Copa del Rey i dwukrotnie Puchar Miast Targowych. Ponadto, Barcelona z Luisem Suarezem, Evaristo i Sandorem Kocsisem została pierwszym zespołem, który pokonał Realu w Pucharze Mistrzów. Po tym, jak Los Merengues wygrali pierwsze pięć edycji, zostali zatrzymani przez Dumę Katalonii, która w finale przegrała z Benfiką.
Podczas swojego pobytu w stolicy Katalonii, Kubala został pierwszym i - prawdopodobnie - ostatnim piłkarzem w historii, który reprezentował trzy kraje. Z powodu kontuzji opuścił mecz kwalifikacyjny zo Mistrzostw Świata w 1954. roku i po remisie 2:2 z Turcją w Rzymie, reprezentacja Hiszpanii, przez rzut monetą!, nie zdołała się zakwalifikować do tego turnieju. Ladislao nie miał okazji zaprezentować swoich niesamowitych umiejętności w najważniejszej imprezie piłkarskiego świata.
Wielcy zawodnicy z podziwem wypowiadali się o dokonaniach Kubali. Ferenc Puskas: - Stawiam go w jednym szeregu z Di Stefano i Pele. Był jednym z najlepszych zawodników w historii futbolu. Nigdy nie znalazłem kogoś, kto żonglowałby piłką lepiej od niego. Alfredo Di Stefano dodał: - Kubala był jednym z najlepszych zawodników w historii. Możliwość oglądania jego gry była niesamowitą przyjemnością. Cieszyłem się, gdy mogłem zobaczyć go na boisku.
Węgier w plebiscycie na najlepszego zawodnika w historii La Liga przegrał z Di Stefano, ale w ankiecie na najlepszego piłkarza w dziejach FC Barcelony Kubala zajął pierwsze miejsce. Kocsis? Suarez? Johan Cruyff? Diego Maradona? Romario? To wspaniali piłkarze, ale zostali oni zdystansowani przez węgierskiego zawodnika.
Może przez to, że nie udało mu się wygrać Mistrzostwa Świata, czy zdobyć Pucharu Mistrzów, Kubala jest niedoceniany poza Europą Wschodnią i Hiszpanią, ale w Katalonii jest prawdziwą legendą. Klub, chcąc upamiętnić węgierskiego piłkarza, postawił mu pomnik przed Camp Nou. W 329. meczach, które rozegrał w barwach Dumy Katalonii, udało mu się zdobyć 243 bramki. Ladislao chorował na Alzheimera i odszedł od nas siedemnastego maja 2002. roku w wieku siedemdziesięciu czterech lat, lecz pamięć o nim nie zaginie. Grande Kubala!
Imię i nazwisko: László Kubala Stecz
Data urodzenia: 10 czerwca 1927 r.
Miejsce urodzenia: Budapeszt, Węgry
Data śmierci: 17 maja 2002 (miał 74 lata)
Miejsce śmierci: Barcelona, Hiszpania
Wzrost: 1,76m
Pozycja na boisku: ofensywny pomocnik, napastnik
Kariera klubowa:
Ferencváros (1945-1946)
Slovan Bratislava (1946-1948)
Vasas (1948-1949)
Pro Patria (1949-1950)
FC Barcelona (1951-1961)
Espanyol Barcelona (1963-1965)
Kariera reprezentacyjna:
Czechosłowacja (1946-1947)
Węgry (1948)
Hiszpania (1953-1961)
Tytuły, jakie udało mu się zdobyć z FC Barceloną:
Copa del Generalísimo/Copa del Rey: 1951, 1952, 1953, 1957, 1959
La Liga: 1951-52, 1952-53, 1958-59, 1959-60
Puchar Miast Targowych: 1955-58, 1958-60