Uff… Cóż to był za mecz. Barcelona zagrała dziś niezwykle ambitnie. Piłkarze dosłownie gryźli trawę. Wszystko „zatrybiło” tak jak należało. Ale może od początku. Katalończycy zaczęli spotkanie w następującym ustawieniu: Valdés, Alba, Mascherano, Piqué, Alves, Sergio, Iniesta, Xavi, Villa, Messi, Pedro.
Już od pierwszych minut to gospodarze kontrolowali grę i dążyli do odrobienia strat. I to się udało. W 5. minucie Xavi zainicjował akcję podając do Messiego, ten przełożył piłkę na lewą nogę i świetnym, mierzonym strzałem z 15 metrów zdjął pajęczynę w bramce Abbiatiego.
Niewiele czasu upłynęło, a
Duma Katalonii przeprowadziła kolejną groźną akcję. Iniesta potężnie huknął z woleja, ale Abbiati znów uratował Mediolańczyków parując piłkę na poprzeczkę. Do futbolówki podbiegł Messi, lecz jego strzał zatrzymał się na bocznej siatce.
Trwało oblężenie bramki Milanu. Jednak to goście mieli fantastyczną okazję do wyrównania za sprawą Nianga. Francuz dostał podanie z głębi pola, przebiegł z piłką kilkanaście metrów i mając przed sobą tylko Valdesa oddał strzał. Wszyscy
Cules patrzyli na toczącą się piłkę z zapartym tchem. Na nasze szczęście zatrzymała się ona na słupku bramki Hiszpana. Uff…
Barcelona postanowiła udowodnić, że akcja Nianga to był tylko wypadek przy pracy i postanowiła podwyższyć prowadzenie. W roli głównej znów Messi. Argentyńczyk dostał podanie od Iniesty, ograł Mexesa i mocnym strzałem pokonał Abbiatiego. Taki wynik oznaczał dogrywkę. Do końca pierwszej połowy nic się już nie wydarzyło.
Druga połowa zaczęła się spokojnie. Kilka akcji Barcelony, konta Milanu, jakiś rzut rożny. Jednak najlepsze miało nadejść. Dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej części spotkania David Villa pokazał na co go stać. Najpierw Xavi świetnie przejął piłkę pod polem karnym drużyny z Mediolanu i od razu zagrał do wychodzącego
El Guaje. Ten przyjął futbolówkę, spojrzał na bramkarza i oddał świetny, mierzony strzał. 3:0. A to już oznacza awans podopiecznych Roury.
Po tej bramce Allegri nie miał na co czekać. Wypuścił w bój Muntariego i Robinho. A
Duma Katalonii grała swoje. Bezradni goście tylko się przyglądali. Kibice zaś byli w siódmym niebie. W Barcelonie też przyszedł czas na zmiany, Villę zmienił Sanchez, Mascherano Puyol, a Pedro Adriano.
Podczas ostatnich dziesięciu minut goście zaryzykowali i stworzyli kilka groźnych sytuacji pod bramką Valdesa. Warto wspomnieć, że na murawie pojawił się Bojan, którego dośrodkowanie mogło pogrążyć Barcę, jednak defensywa była na właściwym miejscu.
Milan musiał zdawać sobie sprawę z tego, że gdy się otworzy to będzie narażony na kontrataki Messiego i spółki. I właśnie już w doliczonym czasie gry goście wykonywali rzut wolny. Wybitą piłkę przechwycił Argentyńczyk, uruchomił Alexisa na prawym skrzydle, a ten zaś dostrzegł wbiegającego Albę po przeciwległej stronie boiska. Hiszpan wiedział co należy zrobić z piłką mając przed sobą tylko bramkarza. 4:0. Barcelona w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
Z tego miejsca należy pochwalić zespół za świetną grę i dostarczenie nam tylu emocji. Jesteśmy dumni.
PS. Xavi mówił, że tej drużynie brakuje wielkiej remontady. No to ją zrobili, i to z jakim rozmachem.
FC Barcelona 4:0 AC Milan
Bramki:
Lionel Messi 5', 40'
David Villa 55'
Jordi Alba 90'
Żółte kartki: Pedro Rodriguez - Kevin Prince-Boateng, Mathieu Flamini, Philippe Mexes.
Sędzia: Viktor Kassai (Węgry)
FC Barcelona: Victor Valdes - Daniel Alves, Gerard Pique, Javier Mascherano (77' Carles Puyol), Jordi Alba - Xavi, Sergio Busquets, Andres Iniesta - Pedro (84' Adriano), Lionel Messi, David Villa (75' Alexis Sanchez).
AC Milan: Christian Abbiati - Ignazio Abate, Philippe Mexes, Cristian Zapata, Kevin Constant - Mathieu Flamini (75' Bojan Krkić), Massimo Ambrosini (60' Sulley Muntari), Riccardo Montolivo - M'Baye Niang (60' Robinho), Kevin Prince-Boateng, Stephan El Shaarawy.