• 3

Holland Trip '13

Części samochodowe online – iParts.pl
Ponad dwa miesiące zbierałem się do napisania tego tekstu, więc nie będzie on już zbytnio na czasie. Nie był to mój pierwszy wyjazd do Holandii. Od samego początku wiedziałem, że będzie to trip w kolorze blau-grana. O koneksjach łączących FC Barcelonę z Krajem Tulipanów można by napisać książkę (przemyśl to Ned!). W końcu jechałem tam z nadzieją na spotkanie z Van Bommel'em. Ostatecznie nie udało się. Jednak Holandia jak zwykle pokazała mi swoje szeroko zakorzenione barcelońskie ślady w historii klubu. Jeśli są ludzie, którzy parę sezonów temu nazywali pojedynkiem Dawida z Goliatem mecz pomiędzy wygrywającą w zaskakującym stylu i bijącą wszelkie rekordy FC Barceloną a madryckim Realem, to jak nazwać spotkanie Ajaxu Amsterdam z zespołem Rody Kerkrade? Najbardziej znanego i chyba utytułowany zespół z Kraju Tulipanów ze słabo spisującą się w tym sezonie drużyną Górników.

Do Holandii dotarliśmy w deszczowe, niedzielne popołudnie, do meczu pozostał równy tydzień. Chociaż pierwszego dnia, głównie z powodu braku obywatelstwa Niderlandy przestały mi się chwilowo podobać, drugiego wszystko się zmieniło. Gospodarz postanowił zabrać nas do stolicy prowincji Limburgii - Maastricht. Miasto uważane za najstarsze w Holandii, przeważnie znane i kojarzone jest z powodu podpisanego tam traktatu o utworzeniu Unii Europejskiej w 1992 roku. Wygląda jak większość tutejszych miast, malownicze, 2-3 piętrowe domy? Może jakieś holendrodomy? Ciężko mi znaleźć właściwą nazwę na określenie tych charakterystycznych budynków. Mimo niesprzyjającej pogody i kolejnego zawodu z powodu braku ID spacerowaliśmy malowniczym miastem. Na szczęście jakiś ciemnoskóry przyjaciel polskich żołnierzy postanowił nam pomóc. Dosyć ucieszeni tym faktem postanowiliśmy odpuścić sobie zwiedzanie miejsca upamiętniającego podpisanie wcześniej wspomnianego traktatu, (które na marginesie mieści się w dwóch budynkach, wyglądających z daleka jak ogromne psie kupy). Kierując się w stronę samochodu przeszliśmy jeszcze przez pozostałość fortyfikacji i gdyby nie ten ruch być może nie znaleźlibyśmy się na ulicy St. Bernardusstraat.

W jednym z budynków, dokładnie pod numerem 5, pilot wycieczki pokazał nam dosyć ciekawie usytuowany basen znajdujący się w piwnicy. Nad drzwiami widniał szyld "Zenden Sports". Powiedziałem bardziej żartując, że pewnie jest to hotel byłego piłkarza Dumy Katalonii pochodzącego z tego kraju. Ogromne było nasze zdziwienie, kiedy przez szybę zobaczyliśmy właśnie Boudewijna Zendena. Szliśmy jednak dalej i po krótkiej przerwie na podmostną ubikację (wstydź się Mateusz!) postanowiliśmy wrócić i poprosić o zdjęcie. Na wejściu zostaliśmy zatrzymani przez recepcjonistkę (w oryginalne napisałem "ciągle na gazie recepcjonistkę"). Tłumacząc jej sprawę, postanowiła dać nam szansę i poszła zapytać się holenderskiego ex-piłkarza o możliwość zrobienia zdjęcia. Choć chwila trwała może 45 sekund, w głowie miałem myśl, że jeśli odmówi będę go szczerze nienawidził. Na szczęście parę dni przed walentynkami postanowił nie łamać nam serca, pojawił się z ogromnym uśmiechem i wciąż charakterystycznie uczesanymi do tyłu blond włosami. Przywitał się z nami serdecznie zaznaczając, że mamy niesamowite szczęście, ponieważ, na co dzień mieszka w Londynie i nie bywa tu zbyt często. Powiedzieliśmy mu, że jesteśmy kibicami Barcelony ( tak Mateusz zaznaczam, że Ty nie jesteś!) i poprosiliśmy o zrobienia sobie zdjęcia. Bolo (tak, tak, przeszliśmy na "Ty”) z wciąż nieopadającym uśmiechem bez problemu się zgodził, prowadząc nawet krótką pogawędkę. Nie trwało to jednak długo, ponieważ jak poinformował nas na początku spotkania miał tylko chwilę, bo czekał na ważny telefon (niestety w końcu zadzwonił!). Dochodząc do auta, wciąż zastanawialiśmy się, co robi w stolicy Anglii, chociaż dla piłkarza, który w swoim CV ma między innymi takie kluby jak PSV Eindhoven, Chelsea Londyn, Liverpool FC i oczywiście FC Barcelonę możliwości na spędzanie wolnego czasu na pewno nie brakuje. Jeśli ktoś nie wie, kim był Zenden (a pewnie wielu nie wie) tu poniżej krótka historia jego transferu do FCB.

Podczas letniej przerwy między sezonami w 1998 roku ówczesny trener Barcelony Louis Van Gaal'a ( również Holender) postanowił sprowadzić świetnie spisującego się rodaka. PSV za swojego zawodnika dostało 12 mln euro. W Barcelonie otrzymał koszulkę z numerem 23. Debiut zaliczył w meczu z Realem Mallorca o Superpuchar Hiszpanii (Real Mallorca grał, jako finalista Copa del Rey; finał niestety przegrany w dwu meczu 2:1 i 0:1 na Camp Nou). Podczas pierwszego sezonu pomógł drużynie sięgnąć po mistrzostwo La Liga 98-99. Początkowo wystawiany był, jako napastnik, jednak ostatecznie trafił na lewą obronę.

Przed sezonem 2000-01 z deszczowego Londynu do Barcelony trafił kolejny Holender - Marc Overmars. Overmars w klubie podobnie jak i w reprezentacji był bezkonkurencyjny dla Zendena, który ostatecznie musiał pogodzić się z brakiem szans gry na skrzydle (również Rivaldo u Van Gaal'a często grał na tej pozycji). Po sezonie 2000-01, z powodu słabszej formy i problemów z przebiciem się do podstawowego składu pozwolono mu bez problemu odejść do Chelsea. Klub z Londynu zapłacił za niego 7,5 mln euro. W Barcelonie rozegrał 89 spotkań, we wszystkich rozgrywkach, trzy razy pokonując bramkarzy drużyn przeciwnych. Ostatnim klubem w piłkarskiej karierze był angielski Sunderland, gdzie po sezonie 2010-11 zakończył przygodę z piłką.

Po powrocie do domu chciałem przypomnieć sobie Bola w barwach blau-grana, znalazłem jedną jego zwycięską bramkę z meczu FC Barcelona - Atletico Madryt 2:1 oraz odpowiedź na zagadkę. Konferencję prasową, na której nowy trener Chelsea Rafael Benítez ogłasza, że jego asystentem podczas pracy w Londynie będzie właśnie nasz nowy kumpel Bolo.

W środę postanowiliśmy skorzystać z okazji i wybrać się do Kerkrady. Miejscowość raczej bez większych atrakcji turystycznych. Holendrodomy i stadion. Stadion miejscowej Rody prezentuje się bardzo okazale. W stadionowym sklepiku mimo braku żelu na głowie widać pozycje, jaką wyrobił sobie w klubie nasz gospodarz. Po zaopatrzeniu się w suweniry zwiedziliśmy stadion a dokładnie jego płytę. Dzień zakończyliśmy wycieczką do Aachen, co uwiecznił jeden bardzo piękny film. Na szczęście nieopublikowany.

6 dnia tripu, piątkowym popołudniem po otrzymaniu zaproszeń na mecz, postanowiliśmy przenieść się pociągiem w okolice centralnej Holandii. Naszą bazą została mała miejscowość Ede. Przyznam się, że dzięki dostępowi do sieci wi-fi czy jak to się fachowo nazywa, w pociągach nauczyłem się korzystać z tej funkcji w telefonie. Z powodu braku bezpośredniego połączenia mieliśmy krótką możliwość zwiedzić Utrecht.

Do Ede dotarliśmy w godzinach wieczornych na pyszną, późniejszą kolację. Kuzyn na szczęście posiada ID, więc wieczór przebieg w spokojnej atmosferze. Chociaż nie przypominam sobie wyniku wieczornego meczu na konsoli pamiętam doskonale, że to Heerlen wcześnie się kładło spać.
W sobotę postanowiliśmy zwiedzić teren wroga, więc dzień spędziliśmy w Amsterdamie. W mieście nie było czuć atmosfery meczu. Jedynie, niewielkie plakaty w sklepie Ajaxu gdzieś w centrum przypominały o jutrzejszym meczu. W typowo turystycznych sklepikach w okolicy dworca, centrum i dzielnicy nie tylko czerwonych latarni (polecam poczytać o odcieniach tych "czerwonych" światełek!) oprócz wszystkiego, co tylko sobie zamarzycie z napisem XXXAMSTERDAMXXX przez licencjonowane gadżety Heineken'a czy firmy Johana Cruyff'a po fikuśne fajki wodne. Zresztą zdjęcie młodego Johana jest niemal na każdej większej szybie sklepu z butami. Warte zaznaczenia jest to, że w sklepie Ajaxu w centrum nie było pocztówki z Cuencą a bardzo chciałem ją zdobyć. Uspokojono mnie, że na stadionie spokojne dostane, Franka też. Jeśli chodzi o inne kluby to Real, Manchester, FC Barcelona odpowiednio Ronaldo, V.Persie i oczywiście Messi brylują wśród bazarków. Udało się też nam zobaczyć rikszę fundacji trenera legendarnego Dream Team'u.

Dzień w Amsterdamie określiłbym mianem bardzo udanego, mniej sumienne towarzystwo, jeśli chodzi o przestrzeganie nakazu legitymowania i może niektórzy powiedzą, że na siłę, ale można doszukać się barcelońskich powiązań. Przerażało nas to, że wracając po całym dniu wojaży nie posiadaliśmy jeszcze nawet załatwionego transportu do Polski.

Kładąc się spać mieliśmy jasny plan na niedziele. Ile z niego wyszło? Chyba tylko jedna rzecz. Ale po kolei. ‘Chcieć a móc’ idealnie pasuje do naszego wczesnego wstawania, przez co ominęły nas przede wszystkim treningi Rody.

Zobaczyć mecz FC Barcelona - Getafe w samo południe? Do zrealizowania szczególnie, że mecz, na który się wybieraliśmy był, o 14: 30, więc można było jakiś pub znaleźć. Problemem jednak okazało się dla nas poranne wstawanie, które niestety nas przerosło. Wszystko w biegu, problem z bagażami. Ledwo zdążyliśmy na pociąg, który odstawiał nas do Amsterdamu na 14:05. Na szczęście mogłem śledzić mecz w pociągu, więc byłem na bieżąco, jeśli chodzi o mecz-fiseta na Camp Nou.
I tak to 14:05 na dworcu w Amsteramie. Bagaże upchnięte na styk! Pojawia się problem, płacić można tylko kartą. I tu ukłon w stronę mojej firmy, że płaci na czas! I moment niepewności. Udało się, karta przeszła! Sprintem do okienka z biletami. Pojawia się drugi problem. Pociąg dopiero 14:17 jedzie 15 minut. Przyznam się, 3 miesiące temu jechalibyśmy w taką wycieczkę mając nadzieję, że Mikołaj zagra a dziś wiedzieliśmy, że masz pierwszy skład i nie mogliśmy tego przegapić! I tak oto zaliczyliśmy swój najdroższy przejazd taxi. W tym czasie pod stadionem Mike z dziewczyną próbują dostać dla niej bilet na naszą trybunę. Dotarliśmy pod sam stadion 4 minuty przed pierwszym gwizdkiem.

Pojawia się trzeci problem. Brakuje nam jednego biletu żeby wszyscy siedzieli razem. Ostatecznie po paru próbach kupna, Mike okazał serce i powiedział żebyśmy szli i spotkamy się na stadionie. Stanęliśmy w kolejce, około 40-50 osób. Szło strasznie powoli. Wybiła 14:30. Na Amsterdam Arenie usłyszano pierwszy gwizdek a my (czego baaaaaaaaaaaaaaaardzo żałuję!) jeszcze nie weszliśmy. Ostatecznie 3 minuty po rozpoczęciu wchodzimy już po schodach za bramkami biletowymi.
Minęło 10 lat, od kiedy przechodziłem dokładnie tą samą bramą na towarzyski mecz Holandia - Argentyna w lutym 2003 roku. Z piłkarzy, którzy wtedy występowali na boisku można by złożyć chyba 11 zawodników blau-grana. Grzecznie zatrzymują nas stewardzi i odprowadzają na sektor. Pierwsze wrażenie jest najpiękniejsze. Wchodząc powoli schodkami, jak puzzle pojawiają się kolejne elementy stadionu. Trybuny wypełnione niemal po brzegi. Wchodząc na sektor ściągnąłem kurtkę, pod którą kryłem koszulkę i szalik Rody. Spotkało się to z głośnym, pozytywnym rykiem ze strony innych sympatyków tego klubu, obok których mieliśmy zaszczyt siedzieć.

Po zlokalizowaniu Mikołaja zacząłem lokalizować na boisku inną ważną postać, której chciałem się przyjrzeć. Isaac Cuenca dosyć szybko postanowił sam się pokazać. Praktycznie większość akcji przechodziła przez naszego piłkarza. Braki w zrozumieniu nadrabiał walecznością i grą do końca. Cały zespół Rody został zepchnięty do obrony, przez co rzadko widzieliśmy w akcji naszego bohatera. Nagle w oddali pojawiła się postać. Charakterystyczna postawa, kiedyś boiskowy strój nie tylko Barcelony teraz płaszcz. Frank de Boer. Mógłbym się tu o nim rozpisywać stronami. Dla mnie, bezkonkurencyjny idol. Na boisku bez zmian. Ajax zgodnie z przewidywaniami zepchnął zespół Rody do obrony. Cuenca indywidualnymi dryblingami, co chwilę nęka defensywę gości. W 30 minucie niemal wyskoczyliśmy z miejsc, kiedy po kontrze piłkę z głowy Mikiemu końcem palców ściąga bramkarz Kenneth Vermeer. De Boer zniecierpliwiony pokrzykuje przy lini bocznej, błąd Ajaxu i w 37 minucie kontrę wyprowadza zespół Rody Kerkrade. Jeszcze na swojej połowie Miki zgrywa piłkę, idzie kontra i po błędzie w obronie pada niespodziewanie bramka dla naszych!

Myślę, że Mateusz się nie obrazi jak powiem prawdę, przez moment byliśmy przekonani, że bramkę strzelił Lebedyński. Tak mocno, że nie tylko nie włączyliśmy tryb nagrywania, ale mówiąc po prostu darliśmy japy i skakaliśmy! Co nie spodobało się większości sympatyków gospodarzy siedzących niedaleko.

Po chwili okazało się, że bramkę strzelił Ramzi. Do przerwy obraz gry się nie zmienił. Ajax starał się doprowadzić przed przerwą do wyrównania, ale na drodze stawał świetnie dysponowany tego wieczoru polski bramkarz Filip Kurto, słupek bądź po prostu brakowało szczęścia. Po 45 minutach, które zakończyły się niespodzianką w postaci prowadzenia Rody czekało nas 15 minut przerwy. Niby nic wielkiego, nie wiem gdzie zniknął Mateusz! Szczerze, muszę spytać! Nie mam bladego pojęcia. Po chwili zza fossy, która oddzielała sektory zostałem zaczepiony przez jakiś dwóch sympatyków Ajaxu, którzy jak zrozumiałem chcieli się wymienić koszulkami. Chociaż niekoniecznie oddaliby swoją. Po chwili jednak odpuścili, głównie z powodu braku zainteresowania z mojej strony. W przerwie kibicie Ajaxu śpiewają Three little birds Boba Marley'a i to chyba jeden z nie wielu momentów, z których można by zapamiętać ich doping na stadionie. Po zmianie stron dosyć szybko doszło do wyrównania. Kolejny świetny drybling Cuenci wykładając idealną piłkę do Blind'a który celnym strzałem daje remis drużynie gospodarzy. Spotkanie przypominało trochę spotkanie Barcelony, która ma swój dzień z lekko zagubionym rywalem. W 62 minucie spotkania zmiany w obu ekipach. Swój debiut z asystą na koncie kończy Isaac Cuenca. Schodzi również nasz ML17! Za którego wszedł "10minutowyNemeth". Drużyna z Amsterdamu wciąż nacierała na bramkę Rody, która ograniczała się jedynie do kontrataków. Jeden z nich mógł zakończyć się bramką dla Ajaxu, jednak mimo wielu strzałów udane interwencje mógł zapisywać na swoje konto Filip Kurto. W 80 minucie postanowiliśmy podejść do ławek rezerwowych żeby zrobić z bliska zdjęcie De Boer'owi. Niestety rozdzieliliśmy się i nie wszystko, co widział każdy z nas udało się uchwycić. Na szczęście Frank jest! I on pewnie czuje, że jestem coraz bliżej. Nasze następne spotkanie będzie już twarzą w twarz. Co do meczu? Świetny występ polskiego bramkarza, brak skuteczności zawodników Ajaxu. Roda praktycznie zamknięta w swoim polu. Ostatnia z 5 doliczonych minut, dalekie dośrodkowanie w pole karne gości i koniec spotkania. Niespodzianka to odpowiednie słowo. Po meczu zaczęliśmy nieco dłuższe niż początkowe miało być czekanie na busa do domu. Podróż okropna, ale otworzenie drzwi do domu przecudowne uczucie. Brak słów żeby opisać jak mocno wdzięczny jestem za przyjęcie nas w Holandii. WIELKIE DZIĘKI! A co do debiutu Cuenci w Eredivisie? Tak żegnała go publiczność na Amsterdam ArenA.

Debiut Cuenki
19.04.2013 19:53, autor: buul

Mecze


FC Barcelona

Borussia Dortmund
4 : 0
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 09-04-2025

Leganés

FC Barcelona
0 : 1
La Liga
Estadio Municipal de Butarque - 21:00 12-04-2025

Borussia Dortmund

FC Barcelona
3 : 1
Champions League
Signal Iduna Park - 21:00 15-04-2025

FC Barcelona

Celta Vigo
4 : 3
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 16:15 19-04-2025

FC Barcelona

Mallorca
1 : 0
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:30 22-04-2025

FC Barcelona

Real Madryt
3 : 2
Copa del Rey
La Cartuja - 22:00 26-04-2025

FC Barcelona

Inter Mediolan
3 : 3
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 30-04-2025

Real Valladolid

FC Barcelona
- : -
La Liga
José Zorrilla - 21:00 03-05-2025

Inter Mediolan

FC Barcelona
- : -
Champions League
Giuseppe Meazza - 21:00 06-05-2025

FC Barcelona

Real Madryt
- : -
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 16:15 11-05-2025

RCD Espanyol

FC Barcelona
- : -
La Liga
Stage Front - 21:30 15-05-2025

Tabela La Liga

Drużyna M W R P BZ BS Pkt
1 Barcelona 33 24 4 5 89 32 76
2 Real Madrid 33 22 6 5 66 31 72
3 Atlético de Madrid 33 19 9 5 56 27 66
4 Athletic Club 33 16 12 5 50 26 60
5 Villarreal 33 15 10 8 56 45 55
6 Real Betis 33 15 9 9 50 41 54
7 Celta de Vigo 33 13 7 13 50 49 46
8 Osasuna 33 10 14 9 40 46 44
9 Mallorca 33 12 8 13 31 38 44
10 Real Sociedad 33 12 6 15 32 37 42
11 Rayo Vallecano 33 10 11 12 35 42 41
12 Getafe 33 10 9 14 31 30 39
13 Espanyol 33 10 9 14 35 42 39
14 Valencia CF 33 9 12 12 37 49 39
15 Sevilla 33 9 10 14 35 44 37
16 Girona 33 9 8 16 40 52 35
17 Alavés 33 8 10 15 35 46 34
18 Las Palmas 33 8 8 17 38 53 32
19 Leganés 33 6 12 15 30 49 30
20 Real Valladolid 33 4 4 25 24 81 16

Ostatnie komentarze

Części samochodowe online – iParts.pl