• 39

Obniżenie standardów zaprowadziło Barcelonę na krawędź

Ubezpieczenie Twojego pojazdu w pełni online - Beesafe.pl

Każdy, kto czerpał radość z pełnej jakości gry, jaką Barcelona prezentowała od jesieni 2008 roku, był przygnębiony tym, co zobaczył w ostatnią sobotę.

 

Fakt, że mistrzowie Hiszpanii przegrali z Realem Valladolid jest istotny w kwestii zdobycia tytułu w tym sezonie, a także w kwestii utrzymania się Puceli w lidze. Jednak nie to jest najistotniejszą sprawą dla Barçy.

 

W trakcie spotkania mogliśmy zaobserwować długie odcinki czasu, kiedy piłkarze Barçy nie byli w stanie dokładnie podać między sobą piłki. Brakowało tego typowego dla koszykówki stylu, gdzie piłka krąży między jednym, drugim, trzecim, czwartym piłkarzem w oka mgnieniu. Ma to na celu albo pozbycie się niebezpieczeństwa w postaci pressingu założonego przez drużynę przeciwną, albo rozbicie defensywy rywali i przedarcie się w pole karne przeciwnika.

 

Piłkarze Barçy nie potrafili dokładnie podać piłki.

 

Część z tych beznadziejnych podań można wyjaśnić faktem, że zawodnik, który aktualnie był przy piłce, spoglądając w górę widział 10 kolegów w tych samych strojach, absolutnie statycznych. Niezdarni, spoglądający na swojego kolegę z piłką i czekający aż ten coś zrobi.

 

To było absolutne przeciwieństwo futbolu prezentowanego za Pepa Guardioli. Przeciwieństwo wszystkiego, czego chłopaki w Canterze uczą się przez całe swoje piłkarskie życie.

 

Sprawy związane z Barceloną urosły za Taty Martino.

 

 

Mecze można przegrywać. Za Guardioli doświadczaliśmy różności, czasem wręcz ośmieszenia przegranymi z Wisłą Kraków, Numancią, Mallorcą, do tego Espanyolem i Osasuną na Camp Nou. Jednak w żadnym z tych spotkań drużyna nie stała wryta jak posąg. Nigdy nie wykonali tylu tragicznych podań, ani nigdy nie byli tak zagubieni, by wręcz wykopywać bezsensownie piłkę, jak miało to miejsce na Estadio Jose Zorilla w sobotę. Nigdy.

 

Nie mam zamiaru narzucać swojej opinii odnośnie obecnej sytuacji na Camp Nou. Bardziej chodzi mi o powrót do przewodnika, jaki pozostawił nam Guardiola.

 

Staramy się jak możemy, ale w baku pusto”, zauważyliśmy to podczas meczu z Valladolid, który był prawdopodobnie gorszym widowiskiem, niż jakikolwiek z pięciu przegranych i czterech zremisowanych z dwunastu rozegranych meczów Barcelony wiosną 2008 roku.

 

To jest istotą sprawy. Warto było w pewnym momencie pozbyć się dwóch fundamentalnych postaci, co zrobił Guardiola, a co praktycznie natychmiastowo przekształciło drużynę w atletyczną, pewną siebie i wygrywającą tryplet ekipę.

 

Jego przyjście do drużyny było bardzo dramatyczne z powodu nagłego ogłoszenia, że Ronaldinho, Deco i Samuel Eto’o nie znajdują się w jego planach i mogą odejść. Wielu przegapiło lub od tamtego czasu zapomniało o jego obietnicy: „moja drużyna będzie biegać, biegać i jeszcze raz biegać”.

 

Związane z tym były dwie sprawy. Guardiola uważał, że skład nie jest wystarczająco do siebie pasujący oraz jest zbyt mało atletyczny. Czuł, że ekipa jest zanadto ociężała, aby grać futbol, jakiego oczekiwał, futbol oparty na totalnej dominacji. Fundamentalnym dla młodego Katalończyka było także to, iż bez ciągłego biegania jego drużyna nie będzie mogła zakładać agresywnego, wysokiego pressingu, a także nie będzie mogła zaskakiwać przeciwników poprzez nagłe wychodzenie zawodników na wolne pole, tak, aby mogli dostać penetrujące, prostopadłe podanie.

 

Podczas letniego obozu przygotowawczego w St.Andrews w Szkocji piłkarze wypluwali płuca. Żaden z nich nie trenował tak ciężko nigdy wcześniej. Słynne staje się zdanie Xaviego, które wypowiedział do Andrésa Iniesty oraz Carlesa Puyola, którzy właśnie przybyli ze zwycięskiego Euro 2008. Powiedział im już na wstępie: „To jest pociąg, do którego lepiej wsiąść już teraz, inaczej możemy go przegapić”. 

 

Prezydentura Sandro Rosella bez wątpienia przyczyniła się do poszerzającej się erozji podstawowych wartości Barcelony, które uczyniły ją wcześniej tak wielką.

 

 

Na wypadek, gdyby ktokolwiek pomyślał sobie „to było kiedyś, teraz jest inaczej”, chciałbym przypomnieć, że na swojej pierwszej sesji treningowej zorganizowanej przez Guardiolę w Bayernie latem 2013 roku, ostrzegł on swoich piłkarzy, zarówno tych młodszych, jak i tych doświadczonych, że „ktokolwiek nie będzie biegał, nie ma miejsca w mojej drużynie”.

 

Kolejnym aspektem ery Guardioli była intensywność. OK, chciał on energii i entuzjazmu, rządza zwycięstwa jest zaraźliwa i potrafi wygenerować się w zawodnikach samoistnie. Czy możesz uwierzyć, że kazał on Tito Vilanovie dzwonić do jego gwiazd, aby sprawdzić czy są przed północą przynajmniej w domu, nie mówiąc już o łóżku, w dniu poprzedzającym dzień meczowy?

 

Zatrzymajmy się na chwilę i wyobraźmy sobie taką rozmowę. „Cześć Leo… tu Tito. Przepraszam, nie obudziłem Cię…?”.

 

Taka intensywność oznacza, że każdej sekundzie – mam tutaj na myśli KAŻDĄ pojedynczą sekundę – każdej sesji treningowej przyglądano się nadzwyczaj dokładnie. Werbalnie, psychicznie, fizycznie … emocjonalnie. Gdyby to było stosowne, Guardiola siedziałby na ramieniu każdego ze swoich zawodników.

 

Rezultatem tych czterech lat zanim Guardiola poczuł się wypalony, był futbol niczym z marzeń. Nie ma tutaj nic na rzeczy bycie Culé, ani barwy klubowe, z jakimi się identyfikuję. Obiektywnie, prezentowany przez ówczesną Barcelonę futbol był uosobieniem tego, co słyszymy w chóralnej sekcji „Ody do Radości” Beethovena.

 

Jaki z tego morał? Guardiola odziedziczył utalentowany zespół, który był w rozsypce – prawie tak wielkiej jak zespół z sobotniego spotkania. Pomimo tego, że drużyna została oczyszczona i dokonano kilku dobrych transferów latem, głównym lekarstwem było żądanie od piłkarzy bardziej wytężonej pracy, zarówno fizycznej jak i psychicznej. Od pierwszego dnia do nieskończoności. 

 

Pep Guardiola ustanowił w Barcelonie standardy, których nie potrafili utrzymać jego następcy.

 

 

W trakcie tego sezonu pojawiały się oznaki – Ajax na wyjeździe, Osasuna na wyjeździe, Real Sociedad na wyjeździe. Nie wspominając już o zeszłorocznym pożarciu przez Bayern Monachium w półfinale Ligi Mistrzów.

 

Jednak sobota była czymś nowym. Osiągnięto absolutne dno w stosunku do tego, do czego Barcelona przyzwyczajała nas swoją grą w latach poprzednich.

 

Znalezienie nowego Pepa Guardioli, który z miejsca poprowadzi drużynę do sukcesów jest zadaniem praktycznie niemożliwym. Zawodnicy się starzeją. To wręcz niezrozumiałe, że zarząd pełen dyrektorów nie potrafi przeprowadzić właściwie okna transferowego. Co więcej, nie jest łatwo Klubowi, którego wybrany przez zarząd trener dwukrotnie zostaje zaatakowany przez śmiertelną chorobę.

 

Instytucjonalnie Barcelona prowadzona była gorzej od 2009 roku, przynajmniej, jeśli chodzi o piłkę nożną, niż w jakimkolwiek czasie od 2003 roku. Ostatnie dwa lata prezydentury Joana Laporty był to okres hedonizmu, a Sandro Rosell został oskarżony o ‘pomoc’ w wypaleniu się Guardioli. Zarzucono mu również popsucie stosunków z legendą Barcelony – Johanem Cruyffem, a także zatrudnienie na stanowisku dyrektora sportowego Andoniego Zubizarrety, który mówiąc łagodnie, wypada blado przy swoim poprzedniku.

 

Wszystkie te rzeczy mają wpływ na groźbę utraty przez Barcelonę mistrzostwa Hiszpanii. Od zwycięstwa z Elche w pierwszym ligowym spotkaniu w 2014 roku, drużyna Taty Martino zdobyła zaledwie 14 z 27 możliwych do zdobycia punktów – rezultat godny drużyny ze środka tabeli.

 

Niestety, cześć strat w Barcelonie wynika z faktu, że Guardiola zablokował niemal całkowicie dostęp mediów do sesji treningowych (obecnie został w Bayernie zmuszony do nagięcia trochę tego wymogu). Dodatkowo w ostatnich dwóch latach, konferencje prasowe z zawodnikami Barcelony stały się czymś zupełnie innym niż do tego przywykliśmy.

 

Kiedy rozmawiasz z zawodnikami Barçy w cztery oczy, ciągle są to jedni z najbardziej interesujących, inteligentnych i uczciwych piłkarzy, jakich można spotkać. Jednak obowiązek otworzenia się przed mediami w większość dni roboczych, czy spotkania w strefach mieszanych, idealnie odwzorowują jak obecnie mają się sprawy.

 

Kiedy zawodnicy nie czują się komfortowo, bo sesja treningowa nie była wystarczająco intensywna… łapiesz to. Kiedy zawodnik jest przekonany, że powinien grać kosztem rywala o miejsce w składzie, łapiesz to. Czasami zawodnicy mówią to nawet na głos. Kiedy zawodnik żongluje pytaniami o intensywność, nastawienie i stopień zaangażowania – łapiesz to. 

 

Standardy i intensywność w Barcelonie spadają. Spadały już wcześniej, ale nie do tak niskiego poziomu. 

 

 

Obsługa prasowa zespołu ciągle pracuje ciężko, aby zmusić piłkarzy do wypełniania ich obowiązków związanych ze spotkaniami z mediami. Trzeba jednak pamiętać, że kiedyś prowadzono bardzo zdrową politykę, w której wyznawano, że regularna komunikacja pomiędzy klubem, a dziennikarzami jest pozytywnym aspektem i w perspektywie czasu może tylko polepszyć reputację drużyny.

 

To się jednak zmieniło. Im bardziej drużyna staje się wpatrzona w siebie, tym większa szansa, że złe nawyki, zbytnie odprężenie i brak intensywności wypłyną na wierzch.

 

To, co widzieliśmy w sobotę, było skruszeniem dwóch kamieni węgielnych, które były fundamentem filozofii Barcelony. Ten mecz opowiedział nam historię – codzienna praca nie jest wystarczająco intensywna. Mimo tego, że Tata Martino zapłacił za ten mecz wzięciem na siebie pełnej odpowiedzialności, a w przypadku braku rozwiązań na przyszłość jego wina okaże się bezsporna, ja posiadam odrobinę zrozumienia dla tego trenera.

 

Przybył on z daleka, z kraju, gdzie wyznaje się całkowicie inną kulturę piłkarską. Udowodnił tam, że siła całej drużyny jest ważniejsza, niż suma sił poszczególnych jednostek. Odnajdywał on swoją drogę na Camp Nou, błędy mieszały się z sukcesami. Było trochę tych drugich, nie można więc teraz popełnić żadnych kolejnych błędów.  

 

Do tej pory uważałem, że dwa jego największe wyzwania to przywrócenie formy fizycznej, która pozwoli zawodnikom pracować bez piłki tak ciężko, jak miało to miejsce w czasach złotej ery oraz zwiększenie intensywności, która była niegdyś znakiem handlowym Barcelony.  

 

Odchodząc już od mnogości innych kwestii, które nie dają żyć Klubowi, tym, co jest niewiarygodnie trudnym wyzwaniem w ‘prawdziwym’ życiu, nie tylko w futbolu, jest zmiana na stanowisku zarządców. Od tego, czy Martino będzie potrafił podołać swoim dwóm największym wyzwaniom zależy, czy jest on właściwą osobą do tej bardzo, bardzo ciężkiej pracy.

 

Więcej niż Klub

 

Szczególnie od czasu osiągnięcia przez Barcelonę dominacji na świecie, często jestem pytano o Klubowe hasło „Mes Que Un Club”.

 

Więcej niż Klub. Kiedy ustanowiono to hasło w latach sześćdziesiątych, miało to na celu wyrażenie czegoś ważnego, czegoś związanego z kulturą. Pojawiały się malutkie wskazówki, że może nastąpić zmiana w społeczeństwie. Uścisk dyktatora był mniejszy, a Franco pozostało około ośmiu lat życia.

 

W swoim czasie była to deklaracja jedności. Było to nie tylko ważne, ale jednocześnie bardzo odważne.

 

Kiedy nadeszła złota era promowana naukami Johana Cruyffa, Pepa Guardioli, Joana Laporty, Ferrana Soriano i wypełniana grą cudownych piłkarzy jak Iniesta, Ronaldinho, Michael Laudrup, Hristo Stoichkov, Xavi i Leo Messi (1992-2011), zwrot zaczął mieć nowe życie.

 

Ostatni komentarz Miguela Cardenala na temat Barçy był wielce niespotykany.

 

 

Po 2003 roku zarząd na Camp Nou był świeży, inteligentny, młody i wizjonerski. Kluczowym przykładem jest to, że mogli oni zainwestować pieniądze w Unicef, którego nazwa widniała wówczas na koszulkach Barcelony.

 

Ostatnio, gdy Klub stał się mniej wizjonerski, marketing przestał jechać na piątym biegu i w kategoriach piłkarskich stał się bardziej zwyczajny.  Moja uwaga została przykuta przez hiszpańskiego ministra rządu, Miguela Cardenala, który napisał list otwarty w jednej z największych i najważniejszych hiszpańskich gazet, El Pais.

 

Cardenal argumentował w nim, że Barcelona, jako instytucja sportowa, a nie tylko drużyna piłkarska, od lat osiągała rzeczy, które były istotne dla hiszpańskiej kultury, sportu, jedności społecznej, ambicji i celów.

 

Zauważył on, że ta Katalońska organizacja wyprodukowała mistrzów świata w różnych sportach – koszykówce, futsalu, piłce ręcznej, nie wspominając już o zawodnikach z La Masii, którzy byli najważniejszymi ogniwami La Roja na Mistrzostwach Świata.

Abyś drogi czytelniku mógł poczuć, o co chodziło w tym liście, zaprezentuję jego kawałek:

 

FC Barcelona nie jest jedynie najlepszą wizytówką Hiszpanii, jest także odniesieniem dla wszystkich klubów sportowych, gdzie miejscowi, utalentowani sportowcy stanowią o przyszłości zespołu. Ich system akademii wyprodukował wielu z naszych najlepszych sportowców. Barça stanowczo stawia na równość, dzięki czemu ich kobiece drużyny są tak samo doskonałe, a w Klubie istnieją sekcje dla osób niepełnosprawnych. Akademie stawiają na integrację, dzięki czemu dzieci z różnych zakątków globu witane są tam z otwartymi ramionami. Kilka miesięcy temu Klub został nagrodzony Narodową Nagrodą Sportową za bycie najlepszą organizacją w Hiszpanii, w 2012 roku. Nagrodę przyznano głównie za wkład tak wielu sportowców w Igrzyska w Londynie.

 

Dlatego nie mogę zgodzić się na nadużycia, które pojawiają się ostatnio. Nie pełniłbym zaszczytu powierzonej mi odpowiedzialności, gdybym milczał, podczas, gdy filar naszego sportu, ten sam, który przyniósł nam tak wiele radości, jest bezpodstawnie nękany i oskarżany”.

 

To wielce niespotykane, aby minister wygłaszał takie oświadczenie publicznie. Z jego punktu widzenia, analizy na temat FC Barcelony, jako Klubu, były agresywne i parafrazując go, napędzane przez agendę.

 

Cardenal wypowiedział się bez zbędnych upiększeń. „Miejmy nadzieję, że rozdmuchany przez media proces sądowy, który jest bardzo szkodliwy dla wizerunku jednej z najbardziej prestiżowych instytucji w kraju, zakończy się w najbliższym czasie”.

 

Ani jako sekretarz ds. sportu, ani też, jako ekspert w dziedzinie prawa sportowego, Cardenal oferuje jedyny możliwy wyrok w sprawie Neymargate – „niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy”. Należy bowiem pamiętać, że FC Barcelona jest na bieżąco ze swoimi zobowiązaniami podatkowymi w La Liga (ekstremalnie rzadka sytuacja) i prawdopodobnie jest to klub, który odprowadza największe podatki na świecie. 

 

Jedna rzecz jest pewna, zamieszanie w sprawie Neymara musi zakończyć się jak najszybciej.

 

 

Nie będąc znawcą w tematach politycznych, ciężko jest mi stwierdzić, czy w związku z planowanym referendum w sprawie przyjęcia przez Katalonię niepodległości zapowiedzianym jeszcze na ten rok, nie była to jedynie zagrywka polityczna mająca na celu zdobycie przychylności w regionie, którego stolicą jest Barcelona. Nie wiem także, czy bardzo nietypowe działanie Cardenala będzie go coś kosztowało na płaszczyźnie zawodowej.

 

Wydaje mi się jednak, że trafił on z jedną kwestią idealnie.  Niezależnie od tego, z jakimi problemami trzeba zmagać się na co dzień, znaleźliśmy się z całą pewnością w czasach, gdzie na tle sportowym zyskał cały kraj, nie tylko Katalonia.

 

Ma rację również mówiąc, że dojrzałym byłoby docenienie tego teraz, a nie za 20 lat, kiedy będziemy wspominali te wielkie czasy. 

14.03.2014 12:23, autor: deleted476735682, źródło: espnfc.com

Powiązane newsy

Mecze


Alavés

FC Barcelona
0 : 3
La Liga
Mendizorrotza Stadium - 16:15 06-10-2024

FC Barcelona

Sevilla FC
5 : 1
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 20-10-2024

FC Barcelona

Bayern München
4 : 1
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 23-10-2024

Real Madryt

FC Barcelona
0 : 4
La Liga
Santiago Bernabéu - 21:00 26-10-2024

FC Barcelona

RCD Espanyol
3 : 1
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 16:15 03-11-2024

Crvena Zvezda

FC Barcelona
2 : 5
Champions League
Stadion Crvena zvezda - 21:00 06-11-2024

Real Sociedad

FC Barcelona
1 : 0
La Liga
Anoeta - 21:00 10-11-2024

Celta Vigo

FC Barcelona
- : -
La Liga
Balaídos - 21:00 23-11-2024

FC Barcelona

Brest
- : -
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 26-11-2024

FC Barcelona

Las Palmas
- : -
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 14:00 30-11-2024

Mallorca

FC Barcelona
- : -
La Liga
Iberostar - 19:00 03-12-2024

Real Betis

FC Barcelona
- : -
La Liga
Benito Villamarín - 16:15 07-12-2024

Borussia Dortmund

FC Barcelona
- : -
Champions League
Signal Iduna Park - 21:00 11-12-2024

FC Barcelona

Leganés
- : -
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 15-12-2024

Tabela La Liga

Drużyna M W R P BZ BS Pkt
1 Barcelona 13 11 0 2 40 12 33
2 Real Madrid 12 8 3 1 25 11 27
3 Atlético de Madrid 13 7 5 1 19 7 26
4 Villarreal 12 7 3 2 23 19 24
5 Osasuna 13 6 3 4 17 20 21
6 Athletic Club 13 5 5 3 19 13 20
7 Real Betis 13 5 5 3 14 12 20
8 Real Sociedad 13 5 3 5 11 10 18
9 Mallorca 13 5 3 5 10 10 18
10 Girona 13 5 3 5 16 17 18
11 Celta de Vigo 13 5 2 6 20 22 17
12 Rayo Vallecano 12 4 4 4 13 13 16
13 Sevilla 13 4 3 6 12 18 15
14 Leganés 13 3 5 5 13 16 14
15 Getafe 14 2 7 5 10 11 13
16 Alavés 13 4 1 8 14 22 13
17 Las Palmas 13 3 3 7 16 22 12
18 Espanyol 12 3 1 8 11 22 10
19 Real Valladolid 14 2 3 9 10 27 9
20 Valencia CF 11 1 4 6 8 17 7

Ostatnie komentarze

Ubezpieczenie Twojego pojazdu w pełni online - Beesafe.pl