Gerardo Martino jest pierwszym trenerem, który przybył spoza Klubu od 2008 roku, kiedy to Pep Guardiola i jego asystent Tito Vilanova zastąpili Franka Rijkaarda. Guardiola przyszedł z jasną filozofią i pomysłem na drużynę, dzięki czemu osiągnął perfekcję w tym, do czego dążył. Odszedł w 2012 roku, ponieważ czuł, że nie może już kontrolować drużyny oraz nie ma już wsparcia zarządu. Na miejscu szkoleniowca pierwszej drużyny zastąpił go jego asystent Tito Vilanova, który zamierzał kontynuować pracę od miejsca, gdzie skończył ją Guardiola. Vilanova starał się jednak być nieco bardziej bezpośrednim w grze na początku swojej przygody, jednak ostatecznie jego filozofia polegała na stylu skoncentrowanym w ekstremalnym stopniu na posiadaniu. Jego problemy zdrowotne nie pozwoliły mu kontynuować pracy w Klubie i został on zastąpiony przez Gerardo Martino, który swego czasu był uczniem Marcelo Bielsy (podobnie, jak Guardiola).
Przybył on do Klubu i został poproszony o kontynuację pracy Vilanovy, ale także o dodanie czegoś własnego, przekazanie swojej wizji futbolu drużynie. Planował on dokonać kilku zmian w składzie, jak na przykład sprowadzenie środkowego obrońcy i wysokiego zawodnika na pozycję 9, jednak Klub powiedział stanowczo ‘nie’, ponieważ chcieli oni Neymara. Musiał, więc pracować z tymi zawodnikami, których miał. Preferowaną przez niego formacją było 4-3-3, gdzie rotacji podlegali głównie pomocnicy (Song-Busquets, Xavi-Cesc, Iniesta-S.Roberto), ale także czterej główni napastnicy (Messi, Neymar, Alexis i Pedro). Miało to na celu zapewnienie świeżości w ich grze w kluczowej fazie sezonu, kiedy walka o puchary nabierała tempa. W porównaniu do poprzedniego sezonu, zmienił on drużynę, aby była bardziej dynamiczna, bardziej bezpośrednia i szybsza w przekazywaniu ciężaru gry do ofensywy. Posiadał w składzie czterech bardzo szybkich napastników, zatem chciał wykorzystać ich szybkość do gry z kontrataków. Barcelona w pierwszej części sezonu zdobyła z kontrataków najwięcej bramek ze wszystkich drużyny z pięciu najlepszych lig Europy.
We wrześniu zawodnicy Martino wygrali dwa spotkania 4-0, przeciwko Ajaxowi i Rayo, jednak nie dominowali tak znacząco w posiadaniu piłki. Przeciwko Ajaxowi w meczu u siebie, piłka była przy nogach zawodników Barcelony ‘jedynie’ przez 56% czasu, natomiast przeciwko Rayo było to 49%, co oznaczało, że pierwszy raz od 2008 roku, kiedy przegrali 1-4 z Realem Madryt, mieli mniejsze posiadanie niż przeciwnik. Pojawiła się przez to ogromna debata na temat stylu, filozofii, Klubu i Martino. Dla wielu było to jak porażka, upokorzenie, Barcelona nie mogła mieć mniejszego posiadania niż przeciwnik. Kolejną rzeczą, którą zmienił Martino, była sposób wykonywania pressingu. Kiedy zawodnicy mieli okazję, naciskali przeciwnika już na jego połowie boiska, jednak mieszali to z pressingiem w środkowej części placu gry, a także z pressingiem pod własnym polem karnym, przez co przeciwnik posiadał piłkę przez dłuższe okresy trwania spotkania. Dlatego, gdy odzyskiwali oni piłkę, mieli oni więcej przestrzeni i mogli grać szybciej, 2-3 podaniami przekazać piłkę do ofensywy. W Argentynie nazywają to Verticalidad. Nie jest to tożsame z ciągłym graniem długą piłką do przodu, ponieważ grasz pomiędzy liniami i przekazujesz piłkę 2-3 szybkimi podaniami do przodu. Barcelona używała tego stylu przez pierwszą część sezonu.
Pomimo tego, że wyniki były satysfakcjonujące, wygrana w Superpucharze, wygrana w pierwszym Klasyku, wygrane z dużą dozą pewności siebie, niektórzy członkowie zarządu, fani oraz kilku piłkarzy nie pochwalali tego stylu. Uważano, że drużyna straciła coś, co wyróżniało ich na tle innych drużyn i sprawiało, że byli wyjątkowi. Stracono coś, co definiowało tę drużynę w poprzednich latach.
Od meczu z Villarreal, który odbył się 14 grudnia na Camp Nou, wszystko się zmieniło. Przeciwko Żółtej Łodzi Podwodnej Barcelona skończyła mecz z posiadaniem na poziomie 77%, jednak stwarzali sobie bardzo mało okazji bramkowych. Mecz zakończył się zwycięstwem 2:1, a wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku. Martino na początku pomyślał, że posłucha zawodników oraz zarządu i mediów. Jednak z czasem stracił on kontrolę i nie mógł wprowadzać już żadnych własnych pomysłów. Skończyło się grą czterema pomocnikami i pozostawieniem na placu gry tylko jednego skrzydłowego (Neymara, Alexisa lub Pedro), aby umożliwić większą kontrolę w środku pola. Od meczu z Villarreal Barça rzadko kiedy miała mniejsze posiadanie niż 70%. Dominowali oni w tym aspekcie, jednak nie dominowali w samej grze, gdzie w większości pojedynków męczyli się okropnie, aby uzyskać dobry rezultat i tylko kilka meczów były to łatwe zwycięstwa.
Mając w formacji czterech pomocników, polegali oni głównie na indywidualnościach i przebłysku geniuszu, pozwalającym na stworzenie jakiejś okazji. Kiedy jednak te indywidualności (głównie Messi, Iniesta i Neymar) nie potrafiły pokazać swojej magii, drużyna męczyła się niemiłosiernie. Dodatkowo sprowadzało się to do sytuacji, gdzie ciężej było przebić się przez defensywę rywala, ponieważ pozwalano przeciwnikowi bronić się głęboko, przez co mieli oni bardzo mało przestrzeni do rozgrywania piłki w ofensywie. To niezła ironia, że zarówno Vilanova, jak i Martino próbowali stworzyć drużynę bardziej bezpośrednią w grze w pierwszej części sezonu, jednak ostatecznie kończyli na graniu czterema pomocnikami. To przypadek, czy może jednak coś, co ma ze sobą związek?
Martino otrzymał mnóstwo krytyki w ostatnich miesiącach i był kozłem ofiarnym po każdej przegranej Barcelony. Część tej krytyki była z całą pewnością zasłużona, nie zaprzeczam w żadnym wypadku. Na przykład po porażce z Realem Sociedad, gdzie Martino wprowadził swoje taktyczne zmiany, jak granie Busquetsem i Songiem razem w pomocy albo posadzenie na ławce rezerwowych najlepszych zawodników w kluczowym spotkaniu. Jednak z szerszej perspektywy stracił on kontrolę nad drużyną w grudniu i od tamtej pory nie mógł już wprowadzać swoich pomysłów. Stal się kozłem ofiarnym wszystkiego – fani Barçy zrzucali całą winę na trenera, łatwiej w taki sposób pogodzić się z rzeczywistością. Nawet, gdy drużyna ma 29 strzałów w meczu i gra bez ani jednego środkowego obrońcy, to wszystko wina trenera. Dlaczego? Ponieważ to pierwszy trener zarządu ściągnięty spoza klubu, którego zarząd chciał w pewnym sensie kontrolować.