Po niezwykle słabym sezonie w wykoaniu Daniego Alvesa, przesądzone wydawało się być jego odejście z klubu. Początkowo pewnym kupcem wydawało się PSG - wyceniany na 15 milionów euro Alves miał być włączony w transfer Marquinhosa, co jednocześnie rozwiązałoby problem środkwoej obrony. W miejsce Alvesa planowano sprowadzić Juana Cuadrado i wszystko wydawało się zapięte na ostatni guzik, aż... przyszedł Mundial.
Wiadomo, że Mistrzostwa Świata to najlepsze możliwe okno wystawowe, jednak Barcelona pokazała ludziom swój produkt z wyjątkowo złej strony. Po wyjątkowo przeciętnej grze, Dani Alves stracił miejsce w składzie na rzecz emeryta Maicona i nie wrócił do podstawowej jedenastki nawet po blamażu z Niemcami. Natomiast dla Fiorentiny Mundial ułożył się znakomicie, ponieważ Cuadrado - do spółki z Jamesem Rodriguezem - stanowił o sile efektownie i efektywnie grającej reprezentacji Kolumbii., która odpadał dopiero z - o ironio! Brazylią.
Niestety, prezesi największych europejskich klubów nie ograniczyli się do sprawdzenia wyników (wtedy zobaczyliby, że Brazylia z Alvesem nie przegrała, a Dani wygrał bezpośrednie starcie z Cuadrado), a faktycznie oglądali turniej. Albo przynajmniej zlecili komuś, żeby zrobił to za nich. Niemniej, szejkowie z Paryża stracili zainteresowanie zawodnikiem Barcelony, a o innych ofertach nie słychać. Na pierwszy rzut oka może to dziwić, bo przecież na pozycji prawego obrońcy jest spory deifcyt, jednak kiedy przypomnimy sobie, że Dani Alves ma - zresztą jak prawie każdy zawodnik Blaugrany - naprawdę sporą pensję, a do tego już za rok kończy mu się kontrakt i będzie mógł zmienić klub za darmo, sytuacja przestaje dziwić.
Zresztą pozbycie się Alvesa nie jest największym problemem. Zdecydowanie jest nim sprowadzenie jego następcy. Cena Cuadrado niesamowicie skoczyła po turnieju, do walki o zawodnika włączył się też Manchester United, a sami włodarze Fiorentiny są świadomi wartości swojego piłkarza. Ostatnio mogliśmy przeczytać, że "nie chcemy aby Cuadrado od nas odchodził, ale 50 milionów byłoby opcją do rozpatrzenia". Pewnie jest to cena do negocjacji, jednak mimo wszystko - kosmos. Zwłaszcza, że nie wiadomo czy Juan sprawdziłby się w Barcelonie. W kadrze i obecnym klubie grywa głównie na pozycji prawego... skrzydłowego i pomocnika. Zdarza mu się co prawda wystepować jako obrońca, ale równie często można obserwować go jako napastnika lub defensywnego pomocnika.
Nie wydaje się, a przynajmniej nie wskazują na to prasowe doniesienia, aby Luis Enrique uważał Martina Montoyę za zawodnika mogącego odrazu wejść do pierwszej jedenastki, a alternatyw poza klubem jest jak na lekarstwo. Obiecujący jest młody brazylijczyk Danilo z FC Porto czy De Sciglio z Milanu, ale są to nazwiska wymieniane raczej w gronie kibiców niż przez media czy w klubowych gabinetach - choć nigdy nie można mieć pewności. Z zawodników starszych, mówiło się też o naszym rodaku Piszczku, ale to także można potraktować bardziej jako wynik pracy Maszyny Losującej Mundo Deportivo niż fakt. Kandydatury największych gwiazd (Lahm, Juanfran, Azpilicueta) w ogóle nie są brane pod uwagę - przez nikogo. Realne opcje są więc dwie: Cuadrado albo Alves.
Jak będzie? Zobaczymy już wkrótce.
9:25 - Wydaje się, że trafiłem z tekstem w bardzo dobrym momencie, ponieważ najnowsze doniesienia katalońskich (więc mimo wszystko zaleca się traktowanie ich z przymróżeniem oka) mediów dotyczą właśnie Alvesa. I nie są to bynajmniej doniesienia optymistyczne. Według Sportu, Luis Enrique pogodził się z pozostaniem Daniego Alvesa i jest przekonany, że zdoła wyciągnąć z obrońcy "to co w nim najlepsze." O ile ta informacja może ucieszyć zwolenników pozostania zawodnika (a raczej przeciwników sprowadzenia Cuadrado), to artykuł w Mundo Deportivo nie nastraja pozytywnie żadnej ze stron. Gazeta pisze, że z powodu wysokiej pensji Alvesa i jego wygasającego kontraktu (czyli dokładnie to o czym piszę wyżej) klub rozważa sprzedanie piłkarza na podobnych warunkach co Davida Villę. Sytuacja jest niemal bliźniacza, bo tak jak w przypadku Davida, sprzedaż Alvesa utrudnia wysoka pensja, kończący się kontrakt oraz zaawansowany wiek. Zresztą podobnie jak Villa, Alves niewątpliwie "zasłużył się" dla klubu. Ponadto cenę z pewnością obniża polityka transferowa Barcelony, która publicznie oświadczyła, że "nie ma zamiaru utrudnuać odejścia zawodnikom, którzy chcą odejść". Czyżby powtórka z przed sezonu?