Lato jednoczyło i dzieliło, związki które wydawały się trwałe - rozpadały doszczętnie. Mało kto przewidywał takie kołysania Toniego Kroosa i Xabiego Alonso między Madrytem a Monachium. Prawdopodobnie też nigdy nie dowiemy się, czy ta druga transakcja, czyli niespodziewany last minute Baska do Bawarii była konsekwencją tej pierwszej.
Domysły na bok. Jedno jest pewne - Toni Kroos miał skończyć to lato w innym klubie jako zastępca jednego z największych w historii Barcy - Xaviego Hernandeza, kiedy ten oglosił swoje rychłe pożegnanie z Camp Nou. Faktycznie Niemiec to pomocnik z doskonałą wizją, przeglądem pola, przyjecięm, precyzyjnym długim podaniem i chęciami do ciężkiej pracy. Już trzy razy miał być pilkarzem Barcy. Były rozmowy między jego agentem , a także osobiście kontaktowano sie z Kroosem, ktory zaoferowal swoje usługi Barcelonie, ta również tego pragnęła.
24-latek już wyczekiwał założenia trykotu Dumy Katalonii aż do momentu, gdy jeden z członków sztabu szkoleniowego Barçy zawetował jego dołączenie. Oponowal naprawdę mocno, na tyle, że próba zakontraktowania zawodnika spełzła na niczym. Znalazł argumenty na tyle przekonywujące, że Barcelona wycofała się ostatecznie z operacji sprowadzenia Niemca.
Prawdopodobnie z tego powodu Real szybko wyciągnął rękę po Kroosa. Jedne drzwi dla Toniego zostały zamknięte, te które chciał najbardziej, ale inne równie duże i ważne w świecie futbolu - te na Bernabeu zostały otwarte.
Co jest też jasne to fakt, że Kroos nie chcial już być w Bayernie Guardioli, z powodów czysto piłkarskich czuł, że jego rola nie będzie taka jaką oczekuje od Bawarczyków i zdecydował się nie zaakceptować propozycji przedłużenia kontraktu.