A więc stało się: Andoni Zubizarreta zwolniony ze stanowiska dyrektora sportowego FC Barcelony. Wielu kibiców ta wiadomość zapewne ucieszy - ostatecznie brak jakichkolwiek kompetencji Baska na tym stanowisku nie podlega jakiejkolwiek dyskusji. Tylko co z tego? Czy zarząd naprawdę ma kibiców Barçy za takich idiotów, że nie połapią się w podręcznikowej wręcz operacji z poświęceniem kozła ofiarnego?
Wydaje się, że tak. Jeszcze miesiąc temu Bartomeu przekonywał wszystkich o pełnym wsparciu i zadowoleniu z pracy Zubizarrety w roli dyrektora sportowego. Od tego czasu Andoni nie zrobił absolutnie nic. Nie miał nawet teoretycznej okazji, żeby cokolwiek spieprzyć. Mało tego, nie miałby jej także w przyszłości bo, gdyby ktoś zapomniał, dzięki działaniom naszego nieocenionego sztabu zarządzającego klubem Barcelona została ukarana banem transferowym, który skończyłby się dokładnie wtedy, kiedy kończy się... Kadencja obecnego zarządu, więc także Zubiego.
Tak więc po przegranym meczu wina nie spada na bezdyskusyjnie winnego wyniku trenera czy też na piłkarzy. Zwolniony zostaje, tak czy siak bezrobotny*, dyrektor sportowy. Wszyscy spodziewali się, że Andoni stanie się kozłem ofiarnym, ale całą operację przeprowadzono tak karkołomnie, że prawdopodobnie przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego, a na zarząd spadną jeszcze większe gromy ze strony cules. Trzymajmy za to kciuki.
Jak widać, niektórych przerasta nawet zrzucenie winy na innych.
Puyol też odchodzi
Wiele osób obawiało się, że Zubiego może zastąpić Carles Puyol, który ostatnie 3 miesiące spędził jako asystent Andoniego. Obawy były oczywiście związane z niechęcią mieszania legendy największego kapitana Barcelony w szambie obecnego zarządu. Jeżeli byliście w gronie tych osób, które nie chciały widzieć Puyola w roli dyrektora sportowego, możecie odetchnąć z ulgą. Na oficjalnym facebooku piłkarza pojawił się taki oto komunikat:
"Za pomocą tego komunikatu chcę was poinformować, że zdecydowałem się zakończyć moje relacje zawodowe z FC Barceloną.
Te trzy i pół miesiąca dały mi szansę na zobaczenie klubu z innej strony. Wiele się nauczyłem, jestem za to bardzo wdzięczny, a teraz chciałbym doświadczyć innych rzeczy z innej perspektywy i innych miejsc. Chcę się rozwijać tak osobiście, jak i zawodowo, bym w przyszłości mógł powrócić do tego domu i oddać wam wszystko, co daliście mi podczas tych niezapomnianych lat. Wciąż jestem ogromnie wdzięczny pracownikom, członkom zarządu, prezydentowi i dyrekcji sportowej za zaufanie i pomoc w tej zmianie, która nie była dla mnie wcale łatwa. Przede wszystkim jestem wdzięczny kibicom, którzy byli blisko mnie już podczas mojej kariery sportowej, a teraz, kiedy już nie gram, odczuwam ich obecność jeszcze bardziej. Bardzo chciałbym pożegnać się ze wszystkimi na murawie, ale życie nie zawsze jest takie, jak człowiek by pragnął.
Byłem i jestem wielkim szczęściarzem, że dostaję tyle oznak sympatii, mogę wam tylko powiedzieć DZIĘKUJĘ i wiedzcie, że zawsze będziecie w moim sercu.
Visca el BARCA."
*Żeby nie wprowadzać nikogo w błąd - dyrektor sportowy w Barcelonie teoretycznie jest odpowiedzialny również za inne rzeczy, nie tylko kupowanie zawodników. Obowiązki dyrektora sportowego to także przedłużanie kontraktów z obecną kadrą (np. Iniestą) i uzyskiwanie dobrej ceny za sprzedawanych zawodników (jak za Ville albo Cesca). Oczywiście w żadnym z tych procesów Zubizarreta nie był pozostawiony samemu sobie, bo Barça ma również specjalnych negocjatorów, a kontrakty ostatecznie i tak były ustalane przez innych członków zarządu. To tak gwoli ścisłości.