Och, cóz to był za wieczór! Barça wygrała na Vicente Calderón z Atlético Madryt 3:2 po dwóch bramkach Neymara i samobójczym trafieniu Mirandy. Gole dla gospodarzy strzelali Fernando Torres i Raúl García, który wykorzystał bardzo (ale to bardzo) wątpliwą jedenastkę podyktowaną za przewinienie Javiera Mascherano na Juanfranie. Kataloński Sport nie ma wątpliwości: "Gil Manzano wymyślił sobie karnego!". Powtórki nie pozostawiają złudzeń. Jeżeli faul miał miejsce, co w sumie trudno stwierdzić, to na pewno poza polem karnym. Argentyńczyk stał poza szesnastką, a rozpędzony obrońca Atlético wpadł na niego i wpadł z nim w pole karne Barçy. Sam Mascherano tuż po podyktowaniu jedenastki krzyczał do arbitrów, iż ewentualny faul miał miejsce poza polem karnym (widać to było w powtórkach telewizyjnych), jednak sędzia pozostał niewzruszony i dzięki wykorzystanej jedeastce gospodarze wyszli na prowadzenie 2:1.
Końcówka pierwszej połowy była bardzo gorąca. Atlético domagało się rzutu karnego za ewidentne zagranie ręką w wykonaniu Jordiego Alby, jednak sędzia nie sięgnął po gwizdek, a już kilkanaście sekund później Barça strzeliła trzeciego gola. Najważniejszym aktorem ostatnich sekund był jednak Neymar. Brazylijczyk starl się z Raúlem Garcíą, a później z Juanfranem i Fernando Torresem. Po gwizdku arbitra kończącym tę część spotkania Xavi szybko zabrał napastnika Barçy do szatni, jednak nie ostudziło to nastrojów gospodarzy. Kapitan Atlético, Gabi, przyznał, że w tunelu w przerwie meczu powiedział sędziemu, iż "Alba ewidentnie zagrał ręką i Los Colchoneros powinni otrzymać rzut karny", jednak arbiter pozostał niewzruszony i... wyrzucił Hiszpana z boiska.
Jeszcze dziwniejsza historia spotkała Cristiana Ansaldiego, który dzisiejszy mecz zakończył na... posterunku. Argentyńczyk, który nie znalazł się w kadrze meczowej, chciał pojechać na mecz samochodem, jednak zapomniał dokumentów do auta. Piłkarz Atlético, którego zatrzymała policja, chciał mimo wszystko odjechać i zamykając drzwi od swojego samochodu przytrzasnął dłoń funkcjonariusza. Obrońca Los Colchoneros spędził na komisariacie całe spotkanie i nie zobaczył nawet minuty meczu.