• 48

Bardzo subiektywnie

Części samochodowe online – iParts.pl

Ludzie nigdy nie są zgodni, co do niczego.  Nie potrafimy się zjednoczyć ani jeśli chodzi o sprawy gospodarcze, ani polityczne (nie mówiąc już o religii). Ostatecznie, nawet Hitler ciągle ma swoich zwolenników poukrywanych w argentyńskich schowkach na narzędzia. Nie mam na to żadnych dowodów, ale jestem absolutnie przekonany, że brak zgody odnośnie reguł gry w makao rozbija przynajmniej trzynaście tysięcy rodzin rocznie - i to w samej Polsce. Kiedy ktokolwiek postawi jakąkolwiek, choćby najbardziej - mogłoby się wydawać - oczywistą i trywialną tezę, natychmiast zaatakuje go chmara ludzi, którzy mają na ten temat zupełnie inne zdanie i gotowi są bronić go do ostatniej kropli krwi, czasami dorzucając kilka niewybrednych komentarzy na temat rozwiązłości seksualnej matki swojego adwersarza.  Świetnie widać to zwłaszcza w czasach powszechnego dostępu do sieci, kiedy wypowiedzieć może się każdy. To bardzo dobrze, przynajmniej nie jest nudno.

 

Trudno oczekiwać jednomyślności także, a może należałoby napisać "zwłaszcza", wśród kibiców piłki nożnej, nawet jeśli są to kibice tego samego klubu. Przed losowniem par półfinałowych Ligi Mistrzów, na BO szalała dyskusja o najdogodniejszym dla Barçy rywalu. Niektórzy chcieli Juventus, bo to teoretycznie najłatwiejszy przeciwnik, no i Real miałby ciężko w równoległym pojedynku z  Bayernem Monachium. Innym natomiast, bardzo zależało na wylosowaniu Realu Madryt. Pytani o powód, odpowiadali różnie: że jeśli ktoś ma wyeliminować Los Blanocos, to będzie to Barcelona; że z włoską obroną Juventusu zamęczymy się na śmierć; że z Królewskimi i tak trzeba będzie się zmierzyć, a lepiej zrobić to w dwumeczu niż w finale, bo mniej tu zależy odszczęścia; że Niemcy i Włosi są w futbolu jak kamień i papier, a  finał z Juventusem byłby najbardziej komfortowy; że najważniejsze spotkanie najważniejszych rozgrywek klubowych, jeśli miałoby być także Klasykiem, to poskutkowałoby nagłą falą zawałów i wylewów w całej Europie. W każdym razie, nastąpiło zjawisko niezwykłe, bo chyba cała społeczność blaugrana.pl jednogłośnie doszła do wniosku: wszystko, tylko nie Bayern. Sami więc widzicie, że to nie miało prawa skończyć się inaczej. Śmiech Murphy'ego ciągle wybrzmiewa gdzieś w tle.

 

Czy byłem zdenerwowany, kiedy poznałem wyniki? Powinniście byli to zobaczyć na własne oczy. Machałem rękami, krzyczałem coś o spisku, "tych pieprzonych, skorumpowanych świniach"*, ustawionym losowaniu, a bardzo możliwym jest, że przy okazji się oplułem i nawet nie zwróciłem na to uwagi. Właściwie, to mogę być z wami szczery: oplułem się prawie na pewno. Przez myśl przeszło mi nawet porzucenie futbolu i rozpoczęcie przygody z pływaniem synchronicznym, futbolem amerykańskim albo innym, równie irracjonalnym sportem. Dlaczego Barcelona poraz kolejny dostała najgorszego możliwego przeciwnika? No i jakby jeszcze tego było mało - dlaczego Real dostał najłatwiejszego? Znowu. Przecież to jawna niesprawiedliwość. Na szczęście, moja głowa wystygła już kilkanaście godzin po kulkach łysego z UEFA i wydaje mi się, że znowu mogę myśleć dość racjonalnie. 

 

To prawda, że pozycja, w jakiej Barça znalazła się po losowaniu jest cholernie trudna. Bayern to najgorszy z możliwych rywali i nie muszę chyba nikogo przekonywać, jak silnym są zespołem. W dodatku ligę krajową wygrali tak naprawdę jeszcze zanim w ogóle się zaczęła, a na ich czele stoi Pep Guardiola - trener legenda, który zna Barcelonę na wylot. To, że Juventus wydaje się być dla Realu najłatwiejszym przeciwnikiem, co z pewnością zwiększa ich szanse na osiągnięcie niemożliwego, czyli pierwszą w historii obronę Ligi Mistrzów - i to w rok po zdobyciu La decimy, to też prawda. Ale o tym z pewnością jeszcze się naczytacie, zarówno na tej jak i na innych stronach, a ja chciałem skupić się na drugiej stronie monety.

 

W wyniku tego niekorzystnego losowania, Barcelona ma szansę na najbadziej zasłużone zwycięstwo w Champions League w historii tych rozgrywek. W dziesięciu dotychczasowych spotkaniach tej edycji Ligi Mistrzów, Barça mierzyła się TYLKO z mistrzami swoich krajów (Holandii, Anglii, Cypru i Francji) wygyrwając dziewięc z dziesięciu dotychczasowych pojedynków. Teraz piłkarze Luisa Enrique muszą stawić czoła najlepszej drużynie Niemiec, a w ewentualnym finale - mistrzom Europy lub Włoch. Brzmi nęcąco? To jeszcze nic.

 

Jeżeli Barcelona wygra dwumecz z Bayernem to w końcu, raz na zawsze pozbędzie się dwóch widm, które od dłuższego czasu unoszą się nad trybunami Camp Nou. Pierwsze z nich, to duch Guardioli i jego dream-teamu. Od odejścia Pepa żaden trener nie zagościł w Barcelonie na dłużej niż rok, ale każdy był do niego porównywany - wzyscy wiemy z jakim skutkiem. Mając w pamięci minione sukcesy i nie mogąc pogodzić się z koniecznością zmian (lub wręcz przeciwnie - żądając zmian niezwykle radykalnych), kibice Barçy zaczęli powoli zamieniać się w żyjących przeszłością kibiców Liverpoolu (bez urazy). Jeśli jest sposób na pozbycie się ducha Guardioli fruwającego radośnie nad Katalońskimi domami, to na pewno za takowy można uznać pokonanie Pepa z krwi i kości. Druga zjawa przyleciała do Barcelony z Allianz Arena i już od niemal dwóch lat straszy małych i dużych culés. To właśnie Bayern Monachium był autorem jednego z największych blamaży Barçy w XXI wieku. Nie wiem jak Was, ale żart "07 zgłoś się" już dawno przestał mnie bawić. Czas wreszcie pokazać, że Barça znowu jest wielka i udowdnić, że nie musi bać się nikogo. Innymi słowy - jak sklepiemy bawarczyków, to przestaną się z nas śmiać.

 

Pozostaje jeszcze jedna kwestia - finału. Jak napisał na twitterze Rafał Lebiedziński, "historia jest nam winna El Clasico w finale Ligi Mistrzów". I ja się zgadzam. Wielu może taka perspektywa przerażać. Mnie też trochę przeraża, ale to przyjemny strach. Jak przed skokiem ze spadochronem (nie, nigdy nie skakałem). Czuję to układem nerowowym wyobraźni: niesamowite ilości adrenaliny we wkrwi i tętno jak podczas ćwiczeń interwałowych. Pomyślcie tylko: to byłby mecz, o którym przez następne lata będą krążyć legendy. Takie zwycięstwo to nie tylko zwykłe wygranie Champions League. To szansa na zapisanie się w historii tej drużyny: nowej, odrodzonej Barcelony, z najlepszą ofensywną formacją jaką widziała ta dyscyplina, która na swojej drodze pokonała sześciu mistrzów i na oczach całego świata zwyciężyła odwiecznego rywala w najważniejszych klubowych rozgrywkach. Być może zgarniając przy tym tryplet. Będzie trudniej niż kiedykolwiek, ale stawka jest zdecydowanie większa. Ogromna. Wręcz nie do oisania.

 

Ale...  rozpędziłem się. Najpierw wygrajmy z Getafe. Potem z Bayernem i dopiero wtedy myślmy o finale, w którym przecież może wcale nie być ani nas, ani Realu. Możecie uznać, że wszystko to powyżej to tylko marzenia i dyrdymały wyssane z palca. Zwyczajne gdybynierstwo. I może macie racje. Chciałem tylko przypomnieć, że to losowanie, najgorsze z możliwych, może okazać się najlepszym. A ja, jestem dobrej myśli. Bo zwyczajnie wierzę w tę drużynę. W końcu na tym polega kibicowanie, czyż nie?


 

*Tak naprawdę używałem nieco mniej wyszukanych słów, których przez przyzwoitość nie przytoczę. 

 

 

 

 

 

 

 

26.04.2015 10:45, autor: kurtka, źródło: własne

Powiązane newsy

Mecze


FC Barcelona

Real Madryt
3 : 2
Copa del Rey
La Cartuja - 22:00 26-04-2025

FC Barcelona

Inter Mediolan
3 : 3
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 30-04-2025

Real Valladolid

FC Barcelona
1 : 2
La Liga
José Zorrilla - 21:00 03-05-2025

Inter Mediolan

FC Barcelona
4 : 3
Champions League
Giuseppe Meazza - 21:00 06-05-2025

FC Barcelona

Real Madryt
4 : 3
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 16:15 11-05-2025

RCD Espanyol

FC Barcelona
0 : 2
La Liga
Stage Front - 21:30 15-05-2025

FC Barcelona

Villarreal CF
2 : 3
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 19:00 18-05-2025

Athletic Bilbao

FC Barcelona
- : -
La Liga
San Mames - 21:00 25-05-2025

Tabela La Liga

Drużyna M W R P BZ BS Pkt
1 Barcelona 37 27 4 6 99 39 85
2 Real Madrid 37 25 6 6 76 38 81
3 Atlético de Madrid 37 21 10 6 64 30 73
4 Athletic Club 37 19 13 5 54 26 70
5 Villarreal 37 19 10 8 67 49 67
6 Real Betis 37 16 11 10 56 49 59
7 Celta de Vigo 37 15 7 15 57 56 52
8 Rayo Vallecano 37 13 12 12 41 45 51
9 Osasuna 37 12 15 10 47 51 51
10 Mallorca 37 13 8 16 35 44 47
11 Real Sociedad 37 13 7 17 35 44 46
12 Valencia CF 37 11 12 14 43 53 45
13 Getafe 37 11 9 17 33 37 42
14 Alavés 37 10 11 16 37 47 41
15 Girona 37 11 8 18 44 56 41
16 Sevilla 37 10 11 16 40 51 41
17 Espanyol 37 10 9 18 38 51 39
18 Leganés 37 8 13 16 36 56 37
19 Las Palmas 37 8 8 21 40 59 32
20 Real Valladolid 37 4 4 29 26 87 16

Ostatnie komentarze

Części samochodowe online – iParts.pl