Goleada na Camp Nou
Stało się to, co stać się musiało - będąca w wysokiej dyspozycji Barcelona rozbiła osłabione kadrowo Getafe 6:0. Po dwa trafienia dla wicemistrzów Hiszpanii zaliczyli Leo Messi oraz Luis Suarez, natomiast po bramce dołożyli Neymar i Xavi. Tym sposobem sam Argentyńczyk ma w obecnym sezonie La Liga o okrągłe 10 goli więcej niż... cała drużyna z Madrytu.
Spotkanie od początku przebiegało pod dyktando Dumy Katalonii. Ogromna przewaga w posiadaniu piłki (przez cały mecz procent posiadania piłki oscylował w okolicach 75%-25% na korzyść Barcelony) szła w parze z liczbą okazji bramkowych. Te nadarzyły się już w pierwszych minutach – o dziwo – Daniemu Alvesowi. Najpierw w szesnastce wypatrzył go Xavi, zagrywając miękką piłkę przez całą linię obronną. Brazylijczyk po serii zwodów zszedł na lewą nogę, ale jego strzał nie sprawił Guaicie problemów. Druga sytuacja zrodziła się z dośrodkowania Adriano na długi słupek. Tam akcję zamykał Leo Messi, który efektownie zgasił futbolówkę, po czym wycofał ją Alvesowi, a ten huknął płasko z woleja, jednak obok bramki.
W 8. Minucie Bartra zagrał płasko w pole karne, Messi zostawił piłkę Suarezowi, Urugwajczyk przyjęciem chciał się zabrać z nią w stronę bramki, ale uniemożliwił mu to Arroyo, powalając na ziemię. Do jedenastki podszedł najlepszy piłkarz świata i efektowną „panenką” trafił do siatki.
Zaledwie 5 minut po bramce Rafinha był o włos od podwyższenia wyniku. Świetnie bity rzut rożny przez Xaviego trafił do kompletnie nieobstawionego na jedenastym metrze Rafy, ale jego główka poszybowała nieznacznie nad poprzeczką.
Niespełna 60 sekund później groźnie zrobiło się pod bramką Barcelony. Mehdi Lacen znakomitym podaniem na wolne pole uruchomił Fredy’ego, który urwał się Bartrze i widząc źle ustawionego Bravo spróbował go przelobować. Chilijczyk wracał do bramki najszybciej jak mógł i na szczęście zdążył ją wyrzucić dosłownie z linii bramkowej, naprawiając swój błąd.
Niedługo po tej sytuacji z ostrego kąta strzałem po ziemi próbował jeszcze zaskoczyć Bravo napastnik gości, Baba. I to było – poza główką Velazqueza i zaskakującym strzałem po przerzucie Emiego– na tyle ze strony Getafe jeśli chodzi o pierwszą część spotkania. Dalej grała już tylko jedna drużyna.
Próbował Messi sprzed szesnastki, a zaraz po nim Bartra (po kolejnym znakomitym dośrodkowaniu Xaviego ze stojącej piłki) – obaj niecelnie.
W 25. minucie piłka zatrzepotała w siatce Guaity po raz drugi. Tym razem fantastyczną asystą popisał się Leo Messi, zagrywając z prawej strony w pole karne do Luisa Suareza. Urugwajczyk sprawnie złożył się do strzału i uderzeniem z powietrza w stylu karate nie dał szans na skuteczną interwencję byłemu golkiperowi Valencii.
Kolejne 5 minut przyniosło kolejne dwa trafienia pogrążające Azulones. W 28. minucie przechwyt pod polem karnym rywala zaliczył Luis Suarez, zagrał w tempo do wolnego Neymara, który poczekał jeszcze na interwencję obrońcy, „nawinął” go zajściem do środka i następnie pewnym strzałem w krótki róg trafił do siatki.
Po 120 sekundach swojego gola doczekał się Xavi, przerywając hegemonię tercetu Messi-Suarez-Neymar w zdobywaniu bramek. Kapitan Barcelony przymierzył technicznie sprzed pola karnego po długim rogu, a futbolówka wpadła tuż przy słupku.
Po tym trafieniu przez 10 minut żadna ze stron nie potrafiła stworzyć sobie dogodnej okazji. Ta nadeszła na 5 minut przez końcem połowy. Messi zagrał na 16 metr do Xaviego, ten intuicyjnie przedłużył piłkę za siebie, gdzie czekał już nieobstawiony Suarez. El Pistolero uderzył bez przyjęcia niemalże identycznie jak wcześniej Generał zdobywając swoją drugą piękną bramkę.
Na zakończenie pierwszych 45 minut szansę miał jeszcze Adriano. Najlepszy piłkarz świata ładnie wypatrzył w szesnastce Brazylijczyka, zagrywając mu w tempo. Ten z kolei posłał ni to strzał, ni płaską centrę w stronę bramki Guaity. Ostatecznie futbolówką minęła linię bramkową.
W drugiej części meczu golkiper gości tylko raz musiał wyciągać piłkę z siatki – na samym początku. Suarez, będąc tyłem do bramki, znakomicie zagrał z pierwszej piłki w pole karne do Messiego. Najlepszy piłkarz świata przyjął futbolówkę na klatkę piersiową, po czym uderzył ją wewnętrzną częścią stopy między gąszczem obrońców tuż pod porzeczkę.
W 56. Minucie dobrą okazję miało Getafe. Z lewej strony zacentrował Pedro Leon. Piłka dotarła do pozostawionego bez opieki Iviego (chwilę wcześniej zmienił Babę), ten przyjął ją tyłem i z półobrotu postał w kierunku bramki. Minęła jednak ona znacząco cel.
Dziesięć minut później składną akcję przeprowadzili gospodarze. Środkiem przedarł się Rafinha, zostawił piłkę Messiemu, Argentyńczyk rozciągnął nieco grę do Neymara, który ściął do środka i uderzył. Zablokowany strzał spadł wprost na nogę Luisa Suareza, jednak jego wolej poszybował nad bramką.
To były minuty aktywnego jak zawsze Pistolero. Dosłownie kilka minut po tym pudle najpierw próbował szczęścia z ponad 20 metrów (płasko, prosto w Guaitę) i odebrał futbolówkę z lewej strony, stwarzając Messiemu okazję na hat-tricka (uderzenie Leo z ostrego kąta sparował na róg były bramkarz Valencii).
Nie udało się z gry, więc najlepszy piłkarz świata szukał trzeciego trafienia ze stojącej piłki. Jego dobrze bity rzut wolny z 83. minuty w świetnym stylu odbił Guaita. W odstępie kilkudziesięciu sekund po dokładnej wrzutce z prawej strony od Sergi Roberto próbował go jeszcze zaskoczyć główką Marc Bartra, ale i tym razem bramkarz gości nie dał się pokonać.
Poza wynikiem i grą zabójczego tercetu Messi-Suarez-Neymar cieszy również brak kartek i kontuzji, a także – mniejszy bądź większy – odpoczynek kilku podstawowych graczy jak Pique, Mascherano, Iniesta, Busquets czy Alba (przymusowo). W sobotę Barcelonę czeka wyjazdowy pojedynek z Cordobą, który będzie rozgrzewką przed znakomicie zapowiadającym się spotkaniem z Bayernem na Camp Nou. Ten mecz już za tydzień, tradycyjnie o 20:45.