Trzy ostatnie majówki były do bani. Tegoroczna zapowiada się świetnie, a cały miesiąc może zapisać się złotymi zgłoskami w historii naszego ulubionego klubu. Barcelona jest na ostatniej prostej w walce o trzy trofea, będąc faworytem przynajmniej w rywalizacji na krajowym podwórku. Na piękne zakończenie maja czeka nas finał Pucharu (ich) Króla, póki co jednak przed nami cztery ostatnie mecze w lidze hiszpańskiej. Ostatnią prostą rozpoczynamy od wizyty w Andaluzji. Mecz Cordoba - Barcelona w sobotę o godzinie 16:00.
Kordoba to jedno z najpiękniejszych miast Hiszpanii, ale nasi ulubieńcy nie jadą tam na krajoznawczą wycieczkę. Wygrana z outsiderem La Liga znacznie przybliży podopiecznych Luisa Enrique do odzyskania tytułu mistrza Hiszpanii i sprawi, że bez stresu będzie można zasiąść do wieczornego hitu tej kolejki: Sevilla - Real Madryt. Jakakolwiek strata punktów przez "Królewskich" praktycznie rozstrzygnie losy mistrzowskiego tytułu. O ile oczywiście wcześniej nie będziemy świadkami megasensacji. Gdy Cordoba w styczniu dość pechowo przegrywała z Realem (1:2 po golu Bale'a z karnego w samej końcówce) nikt w tym andaluzyjskim klubie zapewne nie spodziewał się, że to spotkanie było początkiem katastrofy. Wliczając mecz z Realem Cordoba przegrała 13 z 15 ostatnich spotkań (!), pozostałe dwa remisując. Brutalna statystyka, która praktycznie przesądziła los drużyny prowadzonej przez Jose Antonio Romero Morillę - w przyszłym sezonie ujrzymy "Los Califas" w drugiej lidze. Póki co jednak z pewnością będą chcieli zaprezentować się z jak najlepszej strony w starciu z najlepszą drużyną Europy w ostatnich tygodniach.
Barcelona w kwientniu dokonywała prawdziwych cudów, wygrywając 7 z 8 spotkań, w tym dwa z PSG w ćwierćfinaach Ligi Mistrzów. Rywale zdołali strzelić jej w poprzednim miesiącu zaledwie trzy bramki, a z drugiej strony tercet Messi - Suarez - Neymar rozszarpywał na kawałki kolejnych oponentów. Genialne tridente juz ma na koncie 102 gole we wszystkich rozgrywkach, a to z pewnością nie koniec ich zdobyczy w tym sezonie. Wbrew przypuszczeniom żaden z nich nie odpoczywał we wtorkowym meczu z Getafe (6:0) i ciężko powiedzieć czy podobnie będzie w sobotę, wszak już za cztery dni pierwszy mecz półfinału Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium. W spotkaniu sprzed kilku dniu oglądaliśmy jednak szeroko zakrojone rotacje w obronie i pomocy, dzięki czemu możemy być spokojni co do zapasów sił takich piłkarzy jak Pique, Alves, Alba, Mascherano czy Rakitić. Wciąż jednak należy pamiętać, że Cordoba to absolutnie najłatwiejszy rywal jaki pozostał Blaugranie do zakończenia sezonu, a od środy w zaledwie siedem dni będzie trzeba dwukrotnie zmierzyć się z Bayernem i w międzyczasie ograć u siebie Real Sociedad San Sebastian, niewykluczone zatem, że również dziś nie ujrzymy w komplecie once de gala.
1 maja minęło 10 lat od pierwszej bramki Leo Messiego. Argentyńczyk wszedł z ławki na ostatnie kilka minut ligowego meczu z Albacete i dwukrotnie niemal identycznym lobem pokonał bramkarza gości, lecz pierwsza z tych bramek została niesłusznie nieuznana. Dekadę później Leo ma na koncie 403 trafienia i tylko jednej bramki brakuje mu do osiągnięcia 50 trafień w tym sezonie. Pasjonująca w samej końcówce będzie też walka o Trofeo Pichichi - Cristiano Ronaldo ma tylko bramkę przewagi nad Messim i trudniejszych rywali na horyzoncie. Najważniejsze dla Leo i jego kolegów są jednak osiągniecia drużynowe i to jest dobry prognostyk przed meczem w Kordobie, który przynajmniej teoretycznie zapowiada się na kolejny popis tridente i spółki.
Cordoba CF - FC Barcelona, 2.05.2015 godz.16:00