Rzeź w blasku słońca
Mimo niesprzyjającej pory i początkowych trudności, piłkarze Luisa Enrique z łatwością pokonali (rozwałkowali, zmasakrowali, wytarli podłogę i upokorzyli) drużynę Cordoby. Gole strzelali dzisiaj: Messi (2), Suarez (3), Neymar, Pique i Rakitić, który otworzył wynik spotkania. Na słowa uznania zasługuje gest Messiego, który - za nic mając sobie walkę o trofeum Pichichi - oddał karnego Neymarowi.
Co prawda na pierwszą bramkę - biorąc pod uwagę wynik spotkania - przyszło Barcelonie czekać stosunkowo długo, niemniej jednak dobre okazje drużyna z Katalonii miała znacznie wcześniej. Na przykład w 3. minucie świetnie dysponowany Alves (przede wszystkim pierwszy raz od niepamiętnych czasów wiele wrzutek znajdywało adresata) idealnie zacentrował do Neymara na piąty metr, ale jego rodak w tylko sobie znany sposób zamiast do bramki skierował piłkę nad poprzeczką. Podobnie 180 sekund później Dani dostrzegł pozostawionego bez opieki na 6 metrze Neymara. Ten jeszcze niepotrzebnie starał się zgrać do Messiego, któremu skutecznie przeszkadzał wracający Deivid, przez co akcja spaliła na panewce.
Cordoba swoją sytuację miała dosłownie kilkadziesiąt sekund później. Z lewej strony dośrodkowywał podłączający się Edimar, w polu karnym Pique z Mascherano nie upilnowali Florina Andone, który uderzył mocno głową z 6 metrów od bramki Bravo. Na szczęście przeniósł piłkę nad poprzeczką. Dodatkowo sędzia boczny zasygnalizował spalonego, choć napastnik gospodarzy znajdował się chyba w linii z Piquenbauerem.
W 27. minucie spod koła środkowego Mascherano zagrał płasko na 20 metr do Messiego. Argentyńczyk zatańczył z trójką rywali (jednego ograł dwa razy), wypracował sobie nieco miejsca w polu karnym i uderzył po ziemi. Szkoda tylko, że zbyt blisko środka, dzięki czemu Juan Carlos zdołał złapać futbolówkę.
Dziesięć minut później La Pulga ponownie wystąpił w roli głównej - tym razem z głębi pola posłał znakomite zagranie w szesnastkę do wbiegającego między obrońców Neymara. Brazylijczyk zrobił wszystko jak trzeba, uderzając piłkę z woleja wewnętrzną częścią stopy. Niestety zatrzymała się ona na słupku, a dobitkę Suarezowi uniemożliwili piłkarze Cordoby. Za chwilę z dystansu próbował jeszcze Iniesta, ale płaskie uderzenie Hiszpana nie sprawiło żadnch kłopotów Juanowi Carlosowi.
W 42. minucie podopieczni Luisa Enrique w końcu dopięli swego. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Rakitica zostało wybite daleko na 35 metr, skąd z woleja próbował uderzyć Alves. Zupełnie nieudany strzał zamienił się w podanie na prawą flankę do Suareza, Urugwajczyk zagrał na środek przed pole karne do Messiego, który wypatrzył z lewej strony szesnastki Chorwata. Ten po przyjęciu nie zastanawiał się długo i huknął w stylu "ile fabryka dała" pod poprzeczkę, nie dając najmniejszych szans golkiperowi gospodarzy.
Trafienie Rakitica rozwiązało worek z bramkami. Jeszcze przed końcem pierwszej części Iniesta genialnym podaniem w swoim (starym) stylu znalazł w polu karnym urywającego się obrońcy El Pistolero, któremu pozostało tylko odpowiednio dostawić nogę. Była to... pierwsza ligowa asysta Andresa w obecnych rozgrywkach.
Po przerwie wystarczyła minuta, by goście podwyższyli na 3:0. W środku pola Rakitic ładnie z pierwszej piłki uruchomił wchodzącego prawą flanką Alvesa. Brazylijczyk dał czas Messiemu na wbiegnięcie z głębi pola, a następnie zacentrował mu idealną piłkę na punkt, z którego wykonuje się jedenastki. Dogranie było tak dokładne, że najlepszy piłkarz świata nawet nie musiał wyskakiwać, by silnie i skutecznie uderzyć głową.
W 53. minucie Alves zanotował kolejną asystę. Tym razem grę na skrzydło rozciągnął Busquets, Brazylijczyk wrzucił piłkę na 6 metr, gdzie Suarez uprzedził Pantica i mierzoną główką po długim rogu skierował futbolówkę do siatki.
Na 5:0 po rzucie rożnym Rakitica trafił Pique, dla którego był to już 5 gol w tym sezonie ligowym. Hiszpan na chwilę obecną strzela średnio dokładnie w co piątym meczu - wynik absolutnie rewelacyjny jak na stopera.
Kolejny gol autorstwa Leo Messiego padło w 80. minucie. Po ładnej akcji na małej przestrzeni z Pedro Argentyńczyk dopadł do wybitej spod nóg Suareza piłki i skierował ją do pustej bramki.
W 84. minucie La Pulga świetnym podaniem uruchomił Neymara, który wywalczył jedenastkę. Ku zaskoczeniu - raczej pozytywnym - nas wszystkich, geniusz z Rosario zostawił karnego swojemu koledze z przedniej formacji. Juan Carlos "poszedł" w swoją prawą stronę, natomiast piłka w przeciwną - 0:7.
Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry dzieła zniszczenia dokończył jeszcze Suarez. Zablokowany strzał Xaviego sprzed pola karnego "powędrował" wprost do 9-tki Barcelony. A Urugwajczyk, mając już Juana Carlosa na ziemi, musiał trafić do w zasadzie pustej bramki, co oczywiście uczynił, kompletując swojego pierwszego hat-tricka w barwach Blaugrana.
Mecz miał być łatwy, trzy punkty miały być formalnością i tak też się stało - choć takich rozmiarów zwycięstwa chyba nikt nie zakładał nawet w najskrytszych marzeniach. Efektowna wygrana z pewnością pozytywnie nastroi drużynę przed środową potyczką z Bayernem Monachium w ramach półfinału Champions League. Z taką dyspozycją piłkarzy, a przede wszystkim magicznego tercetu z przodu, można być optymistą przed szalenie trudnym spotkaniem w środku tygodnia z mistrzem Niemiec.