Na Guangzhou wystarczył Suarez - Barcelona w finale KMŚ!
Mimo bardzo sennej, toczonej w dość ślamazarnym tempie pierwszej połowy, Barcelona z łatwością odprawiła z kwitkiem chińskie Guangzhou Evergrade 3:0 i zameldowała się w finale Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie rywalem podopiecznych Luisa Enrique będzie River Plate Buenos Aires. Dumie Katalonii nie przeszkodził ani brak Neymara, ani nagłe dolegliwości Leo Messiego, eliminujące go w ostatniej chwili z udziału w dzisiejszym spotkaniu. Ciężar zdobywania goli wziął na swoje barki trzeci z tridente - Luis Suarez, zdobywając wszystkie trzy bramki.
Pierwsze kilkanaście minut nie dawało nadziei na emocjonujące spotkanie. Drużyna prowadzona przez Luisa Felipe Scolariego cofnęła się głęboko pod własne pole karne, starając się jedynie maksymalnie utrudniać Barcelonie dostęp do swojej bramki i pola karnego. Z kolei Blaugrana grała trochę na stojąco, wolno, bez nagłego przyspieszenia. Jedynie Andres Iniesta próbował coś zdziałać. Do niego należał też pierwszy strzał w meczu z 10. minuty po ładnej grze wzajemnej z Jordim Albą. Pomocnik Barcelony posłał jednak futbolówkę w trybuny. W 23. minucie Blada Twarz błysnął kapitalnym prostopadłym podaniem zgłębi pola do Munira, a ten przegrał pojedynek z dobrze skracającym kąt golkiperem Guangzhou.
Następną okazję Munirowi Andres wypracował w 32. minucie, gdy spod linii końcowej miękko wrzucił piłkę w pole bramkowe idealnie na głowę młodego napastnika. El Haddadi uderzył jak trzeba, w kierunku dalszego słupka, z tym, że zabrakło najważniejszego - precyzji. Ostatecznie futbolówka o jakiś metr minęła słupek.
Z każdą minutą coraz więcej wskazywało, że do przerwy utrzyma się na tablicy wyników bezbramkowy remis. Wówczas sprawy w swoje ręce wzięli Rakitic i Suarez. W 39. minucie ten pierwszy zdecydował się na bardzo mocne uderzenie z dystansu, po którym bramkarz Chińczyków sparował piłkę przed siebie, ten drugi natomiast tylko na to czekał, dopadł pierwszy do futbolówki i z łatwością umieścił ją w siatce.
O dziwo bardzo blisko natychmiastowej, skutecznej odpowiedzi było Guangzhou. Dośrodkowanie z głębi pola spod prawej linii bocznej trafiło na 10 metr na głowę Elkesona. Brazylijczyk uderzył w dość trudnej pozycji bardzo precyzyjnie, ale kapitalnym refleksem popisał się Claudio Bravo, wyciągając się jak długi i odbijając zmierzającą tuż przy słupku do siatki futbolówkę.
Drugą część meczu Barcelona rozpoczęła już z przytupem. W 50. minucie Suarez przed szesnastką krótko zagrał do Iniesty, po czym ruszył w pole karne, gdzie dostał kapitalną górną piłkę zwrotną od Andresa, przyjął ją na klatkę piersiową i po rękach interweniującego Li skierował ją do bramki.
Sześć minut później po wycofaniu od Busquetsa swojego gola chcciał "upolować" Iniesta. Jego uderzenie z woleja przeleciało jednak minimalnie nad poprzeczką, ślizgając się po górnej siatce bramki.
Kolejny strzał z dystansu oglądaliśmy w 62. minucie w wykonaniu Rakitica, ale podobnie jak wcześniej w przypadku Andresa minął on cel.
W 67. minucie Suarez skompletował hat-tricka. Minutę wcześniej dwójkową akcję rozegrali Alves z Munirem. El Haddadi padł w polu karnym jak długi - pytanie czy rzeczywiście w wyniku kontaktu z przeciwnikiem - a sędzia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł El Pistolero i pewnym, mocnym strzałem w swój lewy róg zdobył trzeciego gola.
Później swoje szanse mieli głównie młodzi napastnicy Barcelony. W 71. minucie Munir ładnie złamał akcję z prawej strony do środka i sprobował uderzenia z dystansu wewnętrznym podbiciem. Futbolówka poleciała jednak wyraźnie obok bramki. Na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry wyczyn swojego kolegi skopiował wprowadzony wcześniej z ławki Sandro. Ruszył do środka z lewej strony i sprzed pola karnego uderzył na bramkę ze skutkiem podobnym jak wcześniej El Haddadi.
Ostatnią okazję na trafienie Munir zmarnował w 89. minucie, kiedy dostał świetną centrę od Adriano na 6-7 metr. Główka 20-latka poszybowała nieznacznie nad poprzeczką.
Finał z River Plate odbędzie się dokładnie o tej samej porze, tj. 11:30, w najbliższą niedzielę. Możliwe, że na Argentyńczyków do gry będą gotowi i Messi, i Neymar. Pozostaje więc trzymać kciuki za ich powrót do zdrowia i za sukces drużyny w niedzielnym finale.