Rewanż w wielkim stylu
Drugi mecz z kolei, wliczając spotkanie z Valencią w ramach Pucharu Króla, kończy się na Camp Nou siedmioma bramkami. Wówczas wszystkie padły łupem Barcelony. Dziś gospodarze "pozwolili" Celcie na jedno trafienie, a sami zaaplikowali rywalowi aż sześć goli. Co ciekawe, pierwsze 60 minut w żaden sposób nie zapowiadało takiego festiwalu strzeleckiego. A urządzili go sobie Luis Suarez - autor hat-tricka, Leo Messi, Ivan Rakitic oraz Neymar.
Pojedynek mógł lepiej rozpocząć się dla gości. Już w 6. minucie minimalnie niecelny strzał z sytuacyjnej piłki oddał Sene. W odpowiedzi z rzutu wolnego w 12. minucie chybił Messi.
Klarowną sytuację Duma Katalonii wypracowała sobie w 15. minucie spotkania. Iniesta świetnym wślizgiem odebrał piłkę przy lewej linii bocznej, ściął do środka i tylko w sobie znany sposób błyskotliwym prostopadłym podaniem ominął linię defensywną wyprowadzając Neymara sam na sam. Brazylijczyk uderzył jednak wprost w Sergio Alvareza.
Podopieczni Eduardo Berizzo blisko szczęścia byli dziesięć minut później. Kontrę rozpoczęło fatalne podanie Sergiego Roberto, w dalszej fazie akcji ograni zostali kolejno Busquets i Pique. Ostatecznie z obrębu pola karnego celny strzał oddał... obrońca Carles Planas, ale Bravo nie dał się pokonać.
W 28. minucie swoją drugą próbę ze stojącej piłki - tym razem nieco dalej - miał Leo Messi. Argentyńczyk najwidoczniej wyciągnął wnioski z poprzedniego uderzenia i posłał piłkę niesamowicie precyzyjnie, niemalże w samo okienko bramki gości, wyprowadzając Barcelonę na prowadzenie.
Gracze z Vigo mimo straty bramki wciąż nie spuścili z tonu. Pięć minut po golu La Pulgi nowy nabytek Celty, Claudio Beauvue popisał się kapitalnym wolejem z bocznego sektora pola karnego po doskonałym przerzucie od Guidettiemu. Tylko czujności innego Claudio, Bravo, gospodarze zawdzięczają zachowanie w tej sytuacji czystego konta.
W 38. minucie podopieczni Luisa Enique dostali kolejny rzut wolny. Jako że piłka ustawiona była bliżej linii bocznej Neymar zdecydował się na dośrodkowanie - zbyt krótkie. Wybita przez rywali futbolówka trafiła przed szesnstkę do Jordiego Alby, który huknął bez namysłu. Piłka nieznacznie minęła spojenie słupka z poprzeczką.
Niestety, kilkadziesiąt sekund później ten sam piłkarz był negatywnym bohaterem kolejnej akcji. W niegroźnej sytuacji sfaulował odwróconego tyłem do bramki Guidettiego. Piłkę na jedenastym metrze ustawił sam poszkodowany i pewnym, mocnym strzałem w prawy róg bramki Claudio Bravo doprowadził do wyrównania.
Przed przerwą jeszcze dwukrotnie na bramkę Alvareza uderzał Neymar - w obu przypadkach niecelnie.
Drugą część meczu gospodarze rozpoczęli z przytupem. Szczególnie Neymar, jak gdyby chciał się zrehabilitować za dość przeciętne w swoim wykonaniu pierwsze 45 minut. To jego efektowna akcja, w której do lini końcowej ograł kolejno Mallo (nieco szczęśliwie) i Cabrala (bez dozy przypadku) zakończyła się uderzeniem w słupek Luisa Suareza.
Drugą okazję Barcelona wykreowała niespełna dziesięć minut później. Messi świetnie wypatrzył wolnego w szesnastce Iniestę, a ten uderzył celnie i precyzyjnie. Kapitalnym refleksem błysnął jednak Sergio Alvarez, pozbawiając Bladą Twarz pewnego wydawałoby się gola.
Na tego sama drużyna długo czekać nie musiała. Już po trzech minutach na listę strzelców wpisał się były snajper Liverpoolu. Cała akcja zaczęła się od dalekiego podania dołem od Pique pod pole karne Celty bezpośrednio do Suareza. El Pistolero oddał futbolówkę Messiemu, po czym ruszył w pole karne. Argentyńczyk dostrzegł ruch kolegi i osłużył go kapitalnym podaniem nad linią defensywą Celty, a 9-tka Barcelony z pierwszej piłki umieściła futbolówkę w górnym rogu bramki.
To trafienie wciąż nie ostudziło zapałów gości. Dokładnie po dziesięciu minutach mogli doprowadzić do wyrównania. Uderzenie Wassa z 16 metrów poszybowało jednak nad poprzeczką. Kolejna okazja bramkowa po szybkiej kontrze nadarzyła się w 73. minucie. Jonny dograł do Wassa, który uderzył celnie z pierwszej piłki. Bravo ponownie popisał się bardzo pewną i skuteczną interwencją.
Ostatni kwadrans to już absolutna dominacja Dumy Katalonii. W 75. minucie na 3:1 podwyższył ponownie Suarez. Messi nieco przypadkowo odzyskał piłkę na 20 metrze i ruszył z nią w pole karne, gdzie jeszcze zdołał obslużyć świetnym podaniem Neymara. Brazylijczyk uprzedził wychodzącego z bramki Alvareza, minął go, ale jednocześniej "wygonił się" ze światła bramki. Mimo to próbował zmieścić piłkę w siatce z bardzo ostrego kąta. Ostatecznie piłkę na linii bramkowej zatrzymał interweniujący rozpaczliwym wślizgiem Hugo Mallo. Rzecz w tym, że po jego interwencji ta zawisła w powietrzu, a najszybciej dopadł do niej El Pistolero, dopełniając jedynie formalności.
Swoją bramkę Neymar mógł zdobyć raptem pięć minut później. Po przechwycie w środku pola Busquets błyskawicznie posłał piłkę w kierunku urywającego się lewoskrzydłowego. Ten jednak ponownie został zatrzymany przez portero gości.
W 82. minucie Leo Messi podszedł do rzutu karnego, który chwilkę wcześniej sam wywalczył. Pamiętając o bardzo dobrze, jak i fatalnie wykonywanych jedenastkach w wykonaniu Argentyńczyka można było w tym momencie spodziewać się wszystkiego. Ale z pewnością nie tego, co Leo zrobił. Zamiast oddać strzał w którąkolwiek stronę La Pulga... po prostu "dziabnął" futbolówkę tak, by potoczyła się ona jedynie metr do przodu. Tam pierwszy do niej doskoczył Luis Suarez i mając przed sobą leżącego na murawie i mocno zdezorientowanego Segio Alvareza z łatwością wpakował futbolówkę do siatki, kompletując hat-tricka.
Kiedy Urugwajczyk "nasycił się" już bramkami, postanowił poszukać asysty. Ta sztuka udała mu się w 84. minucie. Były napastnik The Reds świetnie dostrzegł wbiegającego między stoperów Rakitica, a ten dostał tak idealne zagranie, że nie sposób było nie zamienić go na bramkę. Chorwat poczekał tylko na "kozioł" futbolówki, po czym przerzucił ją nad Alvarezem prosto do bramki.
Spektakl bramkowy Baarcelona zakończyła... szybką i skuteczną kontrą. Całość rozpoczęła się od odbioru Ardy na własnej połowie. Turek błyskawicznie przesunął grę do przodu w stronę Messiego, ten z kolei oddał piłkę ustawionemu na prawej stronie Suarezowi, który popisał się dokłądnym przerzutem wszerz boiska do Neymara. Brazylijczykowi pozostało jedynie dobrze przyjąć piłkę i skierować ją do siatki, co mu się udało poprzez efektowną "podcinkę" nad bramkarzem Celty.
Tak zakończył się festiwal strzelecki, który przynajmniej do 60. minuty wydawał się czymś nierealnym. Barcelona zrewanżowała się więc Celcie z nawiązką za wysoką porażkę 1:4 w pierwszej części sezonu. Teraz przed podopiecznymi Luisa Enrique zaległe spotkanie ligowe ze Sportingiem Gijon. Mecz już w najbliższą środę o godzinie 18:30.