Choć losowanie na to nie wskazywało, po pierwszych meczach 1/4 finału Ligi Mistrzów żadna drużyna nie może być pewna gry w półfinale. Bukmacherzy dają największe szanse Bayernowi i... Barcelonie, która broni wyniku 2:1 z Camp Nou w rewanżu przeciwko madryckiemu Atletico. W historii Ligi Mistrzów 84 razy na 164 próby (51,2%) drużyna, która wygrywała pierwszy mecz u siebie 2:1 przechodziła dalej. Czy Blaugranie uda się rewanż za ćwierćfinał z 2014 roku? Przekonamy się w środę od 20:45.
Trwająca od października passa spotkań bez porażki, 19 wygranych w 21 pierwszych meczach tego roku kalendarzowego... to już przeszłość. Barcelońska maszynka zacięła się 20 marca na stadionie Villarreal (2-2 pomimo dwubramkowego prowadzenia) i przegrała dwa kolejne mecze w Lidze (z Realem Madryt i Realem Sociedad San Sebastian), w międzyczasie odrabiając straty przeciwko Atletico, ale w meczu z zeszłego tygodnia zabrakło co najmniej jednego gola by myśleć o komforcie w rewanżu. Pocieszeniem niech będzie fakt, iż żelazna przez większość sezonu defensywa Atletico straciła w ostatnich czterech meczach sześć bramek. Sprawa wydaje się prosta: jeśli Barca nie strzeli na Vicente Calderon żadnego gola to raczej nie awansuje, gospodarze będą mieli swoje okazje i bezbramkowy remis zakrawa na cud. Jeden gol zdecydowanie zwiększy szanse, jeżeli będzie to gol na 0:1 to awans będzie o krok, a "Rojiblancos" będą mieli trudne zadanie by doprowadzić chociaż do dogrywki. Dwa gole gości w zasadzie rozstrzygną dwumecz - scenariusz strzelenia czterech bramek przez Atletico wydaje się nieprawdopodobny. Tym bardziej, że "Dumie Katalonii" całkiem nieźle gra się na stadionie Atletico w ostatnich latach. Na 18 pojedynków w tym stuleciu tylko trzy rezultaty dałyby awans Atletico, dwa dogrywkę, a trzynaście pozostałych awans Barcelony. Trzy wizyty pod wodzą Luisa Enrique to trzy zwycięstwa, najpierw 2:3 w Pucharze Króla, a następnie 0:1 w lidze (pamiętny gol Messiego dający mistrzostwo) i 1:2 (Neymar i Messi przeprowadzili skuteczną remontadę). Może jednak nie taki diabeł straszny? Niestety Atletico straciło zaledwie dwa gole w sześciu ostatnich spotkaniach u siebie. Sporym osłabieniem w ekipie Diego Simeone będzie z pewnością brak zawieszonego za czerwoną kartkę Fernando Torresa. W ataku partnerem Griezmanna (4 gole w tej edycji Ligi Mistrzów) będzie zapewne Carrasco.
Skład Blaugrany nie powinien się zmienić w porównaniu do zeszłego tygodnia. W bramce zagra oczywiście Ter Stegen, a bezpośrednio przed nim Alves, Mascherano, Pique i Jordi Alba. W pomocy zobaczymy Busquetsa, Rakiticia i Iniestę, a w ataku tridente MSN, w którym całe barcelonismo pokłada nadzieję na dalszą skuteczną walkę w obronie Ligi Mistrzów i całej potrójnej korony. Z pewnością martwić mogła ostatnia dyspozycja Leo Messiego, ale powinno być kwestią czasu kiedy Argentyńczyk wróci na wyżyny swoich możliwości. Vicente Calderon to jego drugi ulubiony wyjazdowy stadion, strzelił tam już 10 bramek. Suarez odpoczywał w ostatni weekend, ma na swoim koncie już 45 bramek w 45 meczach w tym sezonie i to on uratował Barcę przed tygodniem. Neymar gra słabiej niż w pierwszej części sezonu, ale wciąż jest zdolny by zrobić coś z niczego (jak strzał w poprzeczkę w pierwszym meczu) i obrońcy Atletico mogą na nim zarobić niejedną żółtą kartkę.
Tzw. niedzielni kibice lubią wspierać słabszych, a mecze wg zasady "bij mistrza!" to dla nich prawdziwa uczta. Stąd tak wielkie oburzenie po zwykłej, całkowicie prawidłowej czerwonej kartce dla Fernando Torresa w pierwszym meczu. Niedzielny kibic chciałby, by trochę temu słabszemu pomóc, by to mistrz miał pod górkę, nawet jeśli miałoby to oznaczać krzywdzącą decyzję sędziego. Cóż, mówi się trudno, taki urok bycia mistrzem. Grunt by w środowy wieczór trapiona kilkoma problemami Barcelona potwierdziła słowa Rudy'ego Tomjanovic'a by nigdy, przenigdy nie lekceważyć serca mistrza.
Atletico Madryt - FC Barcelona, Vicente Calderon, 13.04.2016 godz.20:45
Sędziuje: Nicola Rizzoli (Włochy)