– Patrząc na trudność meczu z Atlético, jednym z najlepszych zespołów w Europie, trzy punkty zdobyte na Vicente Calderón są dla nas bardzo ważne – powiedział Luis Enrique na konferencji prasowej przed meczem ze Sportingiem Gijón (środa, 19:30). – Pokazaliśmy, czego chcemy jako zespół. Wciąż mamy jednak pole do poprawy. Widzieliście, z jaką radością piłkarze celebrowali to zwycięstwo – dodał szkoleniowiec Barçy, który mówił także...
O rozwoju Sportingu Gijón: "Celem każdego zespołu, który zmienia trenera, jest poszukanie nowych rozwiązań. Teraz Sporting gra w innej formacji, jest bardziej zuchwały w ataku. W tym momencie sezonu stał się groźną drużyną, bo ma coraz mniej czasu na poprawę sytuacji. Dla nas to kluczowe spotkanie".
O sędziach: "Nie mam nic do powiedzenia. Znacie moją opinię i nie zmienię jej".
O stanie zespołu i jego odczuciach, czy czuje się zmęczony: "Jestem pełny szczęścia. Tak bym to określił".
O messidependencii: "Naiwnością byłoby myślenie, że nie jesteśmy zależni od najlepszego piłkarza na świecie. Chciałbym, abyśmy od niego zależeli jeszcze przez lata".
O 75 wygranych w 100 meczach w LaLiga: "To pokazuje wyłącznie, że spędziłem w klubie trzy sezony. Trenerzy muszą być rozliczani zgodnie z rezultatami, a te będzie można ocenić dopiero po zakończeniu sezonu".
O Javierze Mascherano i Ardzie Turanie: "Trenowali z grupą i ich powrót jest dla nas dobrą wiadomością. Mam nadzieję, że w środę lekarze potwierdzą dobre odczucia".
O pozycji Messiego: "Uważam go za napastnika. Ma opcje cofania się do drugiej linii, aby kreować miejsce, ale oceniać trzeba jego grę jako całość".
O tym, że teraz to obrońcy są najczęściej podającymi zawodnikami Barçy: "To proste. To zasługa naszych rywali, którzy stosują coraz wyższy pressing. Ewolucja. Kluczowym aspektem posiadania piłki jest to, że stanowi tylko środek do ostatecznego celu – wygrywania meczów. Tak już jest w futbolu. Wszystko ewoluuje".