Po dzisiejszej wygranej z Las Palmas (3:0), Gerard Piqué pojawił się w strefie mieszanej. Odpowiadał na pytania dziennikarzy o wydarzenia w Katalonii, polityczną sytuację i granie przy pustych trybunach. Obrońca mówił...
O odwołaniu meczu: "Zarząd chciał odwołać spotkanie, ale to było niemożliwe. Zeszli potem do szatni, rozmawialiśmy o tym z nimi. Granie w takich okolicznościach było trudne. Obrazki mówią same za siebie. Dzisiejsze wydarzenia poszły w świat i mam nadzieję, że będą konsekwencje".
O graniu lub nie: "Były argumenty za i przeciw, LFP i Las Palmas chcieli grać i jako klub podjęliśmy decyzję o rozegraniu meczu. Moja opinia niewiele znaczy. Została podjęta decyzja, jesteśmy jednością. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego".
O socios: "Rozumiem, że są kibice, którzy nie rozumieją, dlaczego zdecydowaliśmy grać. Motto Més que un club nie ma z tym nic wspólnego. Wiem, że są tacy, którzy stwierdzą, że najlepiej byłoby odwołać ten mecz".
Wiadomość do całej Hiszpanii: "Jeśli głosujesz, możesz zaznaczyć tak, nie, lub oddać pustą kartkę. To referendum w Katalonii. Jestem i czuję się Katalończykiem i dziś, bardziej niż kiedykolwiek, jestem dumny z Katalończyków. Przez siedem lat nie było żadnych aktów agresji z naszej strony. To działania policji skłoniły nas do takiej reakcji".
O swojej grze w reprezentacji: "Myślę, że dalej będę grał, ponieważ wierzę, że w Hiszpanii jest wielu ludzi, którzy potępiają te wydarzenia i wierzą w demokrację. Mimo że głosuję za niepodległością, wciąż mam hiszpański paszport. Tak długo jak moje występy będą na najwyższym poziomie, będę grał".
O Julenie Lopeteguim: "Jeśli trener lub ktoś z federacji twierdzi, że jestem problemem, mogę zrezygnować z gry w reprezentacji jeszcze przed Mundialem".
O sytuacji politycznej w kraju: "Ludzie u władzy twierdzą, że manifestujemy w hałaśliwy sposób. Tak nie jest. Sprawili, że wielu Hiszpanów zaczęło w to wierzyć. Nie mam nic przeciwko temu, że uważają nas za złych ludzi. Nie jesteśmy tacy, chcemy po prostu zagłosować. Decyzje podjęte przez Madryt tylko pogorszyły sytuację. To jedna z najgorszych decyzji w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. To jeszcze bardziej oddaliło Katalonię od Hiszpanii. Rajoy (premier Hiszpanii - przyp. BO) jest jaki jest. Prawda jest taka, że chce zawojować cały świat, a nawet nie zna angielskiego".
O meczu: "W trakcie gry myślałem tylko o tym, żeby to wreszcie się skończyło. Chciałem wygrać, zdobyć trzy punkty, nic więcej. Nie wiem jaka będzie reakcja innych stadionów na nas. To zależy od ludzi, a wiem, że wielu z nich jest przeciw dzisiejszym wydarzeniom".
"Jestem bardzo, bardzo dumny z Katalonii i tych ludzi. Oni zasługują na więcej, byli spokojni, a teraz walczą o swoje. Po prostu walczą o swoje".