Czkawką odbija się wszystkim kibicom Barcelony czwartkowy mecz z Espanyolem. Spotkanie było pod kontrolą, rywal biegał za piłką, kilka dobrych sytuacji, rzut karny... a skończyło się na pierwszej porażce od sierpnia i konieczności odrabiania strat. Czy piłkarze Blaugrany będą podrażnieni tym wynikiem w niedzielny wieczór? Możemy być o to spokojni. Miejmy zatem nadzieję, że przysłowiowy "rachunek" zapłacą piłkarze Betisu Sewilla, którym marzy się urwanie punktów "Dumie Katalonii". Bardzo ciekawe starcie w Andaluzji o 20:45.
Jak do tej pory mamy wspaniały kibicowsko weekend. Atletico sensacyjnie zremisowało u siebie z Gironą, a Valencia przegrała z zagrożonym spadkiem Las Palmas. Ewentualna wygrana na Benito Villamarin da Barcelonie 11 punktów przewagi nad "Rojiblancos" i 14 nad "Los Ches". Z litości nie wspominamy o Realu Madryt gdyż "Królewscy" grają obecnie w innej lidze i zajmują się zaciętą walką o awans do Ligi Mistrzów (na ich szczęście wszystkie cztery pierwsze hiszpańskie drużyny awansują bezpośrednio do fazy grupowej). Wypada zatem wygrać na Betisie i można już naprawdę skupić się wyłącznie na Pucharze Króla i przede wszystkim Lidze Mistrzów. "Beticos" mają jednak z pewnością inne plany na niedzielny wieczór.
Wygrane 3:5 z Sevillą i 3:2 z Leganes to ostatnie wyniki Realu Betis. Podopieczni Quique Setiéna zajmują znakomitą, dziewiątą pozycję w lidze i wszystko wskazuje na to, że prędzej powalczą o puchary niż o utrzymanie w Primera Division. W meczach z ich udziałem pada w dodatku najwięcej goli w całej hiszpańskiej ekstraklasie (średnio 3,6). Od wielu lat nie wygrali jednak z FC Barceloną na własnym boisku. W 2008 roku dokonali tego w lidze (remontada z 0:2 na 3:2, kto pamięta gdy Valdes bronił karnego i chwilę później dostał bramkę po dośrodkowaniu?), a w 2011 roku w Pucharze Króla (5:0 dla Barcy w pierwszym meczu, w rewanżu 2:0 dla Betisu po 7 minutach, ale Messi uspokoił sytuację swoim golem, skończyło się na 3:1 dla gospodarzy). Później były dwa remisy i trzy zwycięstwa gości (w grudniu 2012 Messi dubletem na tym stadionie bił rekord Gerda Mullera w ilości bramek w roku kalendarzowym). Najbardziej pamiętne jest oczywiście spotkanie z 29 stycznia ubiegłego roku gdy Barca przegrywała 1:0 i sędzia nie uznał bramki po ewidentnym przekroczeniu linii bramkowej przez piłkę. Ostatecznie w jednej z ostatnich akcji Suarez wyrównał z podania Messiego, a jak się później okazało była to jedna z trzech tego typu nieuznanych Barcelonie bramek w całym 2017 roku (sic!).
Ernesto Valverde nie będzie mógł w Sewilli skorzystać z Alcácera, Coutinho, Dembélé, Iniesty i Mascherano (kontuzje), a także Miny, Denisa Suareza i Rafinhi (ten ostatni jest już praktycznie piłkarzem Interu). W bramce z pewnością stanie Ter Stegen, a w obronie być może do łask wróci Semedo, który utworzy defensywę wraz z Vermaelenem, Pique i Jordi Albą. W pomocy pewne miejsce mają Busquets i Rakitić, a towarzyszyć im mogą Andre Gomes czy Paulinho. Atak zarezerwowany jest dla Messiego i Suareza (dwaj najlepsi strzelcy Primera Division), ale być może swoje minuty dostanie Deulofeu (wciąż nie wytransferowany z klubu).
Barcelona jest w naprawdę dobrej formie i ostatni mecz z Espanyolem należy określić mianem wypadku przy pracy. Jak reaguje Messi po tak słabych występach jak ten czwartkowy? Cóż, to pytanie retoryczne. Miejmy nadzieję, że piłkarze Betisu poznają odpowiedź człowieka, który zawsze najlepiej przemawia na boisku.
Real Betis - FC Barcelona, Estadio Benito Villamarin, 21.01.2018 godz.20:45