Ferran Soriano, Marc Ingla i Víctor Font, starzy przyjaciele i partnerzy Cluster Counsulting, firmy zajmującej się doradztwem telekomunikacyjnym, postanowili zastosować swoją wiedze biznesową w najbardziej popularnym sporcie na świecie – piłce nożnej.
Ferran Soriano to były wiceprezydent i dyrektor generalny FC Barcelony, aktualnie szef City Football Group, która oprócz Manchesteru City gromadzi jeszcze poprzez franchising takie zespoły jak New York City (Stany Zjednoczone), Melbourne City (Australia), Yokohama Marinos (Japonia), Atlético Torque (Urugwaj), a także Gironę w Hiszpanii.
Z drugiej strony, Marc Ingla ma już doświadczenie jako dyrektor ds. marketingu i jako dyrektor odpowiedzialny za piłkę nożną w Barcelonie. W 2010 roku kandydował na fotel prezydenta FC Barcelony, ale wówczas bezwzględną większością głosów zwyciężył Sandro Rosell. Aktualnie Marc Ingla praucje jako dyrektor generalny w francuskim Lille.
Trzeci z nich, a więc Víctor Font ogłosił dzisiaj, że zamierza kandydować w następnych wyborach na prezydenta FC Barcelony. Po raz drugi. Po raz pierwszy próbował w 2015 roku, ale wówczas na konferencji w swoim rodzinnym mieście Granollers poinformował, że nie ma wystarczających narzędzi, aby sprostać temu wyzwaniu. Zapowiedział wtedy także, że przygotuje się do następnych wyborów, które odbędą się dopiero w 2021 roku, kiedy skończy się mandat Bartomeu.
Víctor Font ma przed sobą ogromne wyzwanie. Najpierw będzie musiał poradzić sobie z konkurencją w postaci któregoś z członków obecnego zarządu, a więc osoby, która będzie chciała kontynuować projekt Bartomeu. Po drugie, w przypadku zwycięstwa, będzie musiał uzyskać gwarancję bankową w wysokości 15% budżetu klubu, który zbliży się albo przekroczy wartość 1 mld euro. Po trzecie i najważniejsze będzie musiał stać się rozpoznawalny wśród barcelonismo, jeśli chce liczyć na wygraną w wyborach. Na razie dla wielu jest postacią zupełnie obcą.
Font zdecydował się na podobną strategię jak Josep Lluís Núñez przed wyborami w 1978 roku, czy Joan Laporta, gdy został prezydentem w 2003 roku, a także Sandro Rosell w 2010 roku. Zapewnił sobie odpowiednią ilość czasu i zaczął działać już teraz, aby dać poznać się szerszemu gronu kibiców.
Obecnie Font, oprócz posiadania swojej firmy w Dubaju, gdzie spędza większość czasu, jest współwłaścicielem gazety ARA, z którą nie wiadomo, czy w dalszym ciągu będzie powiązany. Kandydat na przyszłego prezydenta FC Barcelony jest zadeklarowanym katalońskim nacjonalistą.
Pierwszy raz Víctor Font w świecie Barcelony pojawił się podczas wyborów w 2010 roku. Początkowo projekt miał prowadzić Ferran Soriano, wówczas prezes Spanair, ale nie otrzymał zgody od firmy na kandydowanie na fotel prezydenta Barçy.
Sytuacja wówczas doprowadziła do tego, że na prezydenta kandydował Marc Ingla, przyjaciel Soriano, a obok niego grupa dyrektorów, która podała się do dymisji w 2008 roku, tuż po tym jak Joan Laporta „przetrwał” wotum nieufności. Oprócz Ingli i Soriano, ważną postacią w nowym projekcie był również Alfons Godall. Bardziej w cieniu znalazł się Víctor Font, ale z pewnością, gdyby Ingla wygrał wtedy wybory stałby się jednym z dyrektorów w zarządzie.
Zwycięstwo Sandro Rosella w wyborach miało oznaczać koniec dla projektu zainicjowanego przez Joana Laporte, wprowadzenie czegoś nowego i odcięcie się od przeszłości. W 2015 roku Rosell zrezygnował i tym razem wszystko skończyło się podobnie. Bartomeu po sezonie z trypletem bezwzględną większością głosów wygrał z Laportą, który próbował odzyskać prezydenturę.
Teraz mając jeszcze trzy lata do wyborów Font może zadbać o swój projekt i znaleźć do niego odpowiednich ludzi. Pierwszą rzeczą jaką będzie musiał wykonać to zadbanie o swój wizerunek i stanie się ważną postacią wśród barcelonismo.