Na swoim koncie ma już 62 mecze w reprezentacyjnej koszulce, ale na dobre rozpoczął swoją przygodę z kadrą dopiero w trakcie EURO 2012. Od tego czasu na swojej pozycji nie ma konkurencji. Jordi Alba jest już Mistrzem Europy z czempionatu rozgrywanego w Polsce i na Ukrainie, ale chciałby zdobyć Mistrzostwo Świata. Między innymi o tym rozmawiał z Jordim Gilem z redakcji katalońskiego "Sportu". Obaj panowie spotkali się w Krasnodarze, w trakcie zgrupowania reprezentacji Hiszpanii przed rosyjskim Mundialem...
Jordi Gil: Po rozczarowaniu w Brazylii jakie masz nastawienie przed tym Mundialem?
Jordi Alba: Puchar Świata to jedyne trofeum, którego mi brakuje. Po raz drugi wystąpię w tym turnieju i jest to dla mnie rzecz niewyobrażalna. To bardzo ekscytujące. Wierzę, że możemy wygrać, ale będzie ciężko.
Po ostatnich meczach towarzyskich nastroje wokół drużyny nieco się pogorszyły...
- Są takie same jak przed wygraną z Argentyną (6:1). Nie jest łatwo zawsze wygrywać. Każdy może Cię pokonać, takie drużyny, jak nasi ostatni rywale. Jeśli na tym poziomie popełniasz błędy, przegrywasz. Mam nadzieję, że wygramy pierwszy mecz z Portugalią. To mocna drużyna, ale my jesteśmy bardzo mocno zmobilizowani na ten mecz.
Kiedy wyniki nie są najlepsze, czy to najlepszy czas, by skupić się na sobie?
- Tak, jako drużyna jesteśmy tego świadomi. Jeśli dobrze wywiązujemy się ze swoich zadań i trzymamy razem, wszystko idzie lepiej. W turnieju takim, jak ten, pojawiają się trudne momenty, ale musimy być silni.
W ćwierćfinale możecie się spotkać z Messim, cieszy Cię to?
- (uśmiech) To zależy, jak na to spojrzeć. Leo to nasz dobry przyjaciel. Byłoby wspaniale zobaczyć jego i Mascherano, ale Argentyna to świetny zespół. Jestem wśród tych, którzy wierzą w nasze zwycięstwo, ale zdaję sobie sprawę, że możemy natrafić na silne drużyny. Nie mam wymarzonych drużyn, na które chciałbym trafić w 1/8 albo ćwierćfinale. Każdego trzeba pokonać.
Wracając do Messiego... W wywiadzie dla "Sportu" powiedział, że chciałby, żeby La Masia odgrywała w Barcelonie większą rolę. Co o tym myślisz ty, jako jej wychowanek?
- To zależy od sytuacji, od piłkarzy... Kiedy przychodziłem do klubu w 2012, w drużynie było 14 wychowanków, było nas sporo. Z czasem odeszli Xavi, Puyol, Valdes, Iniesta, piłkarze, którzy robili różnicę. Ciężko zastąpić zawodników z tego poziomu.
Więc uważasz, że brak napływu zawodników jest nieunikniony?
- Taka jest rzeczywistość. Jest mniej zawodników z akademii, ale oczywiście chciałbym, żeby było ich więcej. Barca to unikatowy klub, który tak samo pracuje z zawodnikami na każdym poziomie wiekowym. Kiedy wchodzisz do pierwszej drużyny, nie odczuwasz różnicy. Tak wynika z moich doświadczeń. Takie jest zadanie akademii, aby piłkarze dołączający do pierwszego zespołu nie odczuwali różnicy.
Jak mają się sprawy twojego nowego kontraktu?
- W tym momencie jestem skoncentrowany na Mistrzostwach Świata, ale zawsze mówię, że chcę przedłużyć kontrakt. Chce pozostać w klubie tak długo, jak to możliwe. To mój dom. Mam nadzieję, że ma to jakieś znaczenie.
Myślisz, że przyjście Abidala pozwoli takim piłkarzom, jak ty i Busquets na bycie bardziej docenianymi?
- Nie sądzę, by coś się w tej sprawie zmieniło. Abidal jest uwielbiany w szatni. Wiele dał klubowi podczas swojego pobytu i chętnie przywitamy go z powrotem. Jestem pewien, że będzie wykonywał świetną robotę.
Czujesz się doceniany?
- Tak, zawsze. Mam za sobą dobry sezon i odczuwam wsparcie kibiców, a to dla mnie najważniejsze.
Twoja współpraca z Messim pokazuje, że dobrze gra Ci się z gwiazdami. Myślisz, że dogadalibyście się na boisku z Griezmannem?
- Każdy piłkarz przychodzący do Barcy szybko się adaptuje. Obaj są świetnymi piłkarzami i nie jest trudno się z nimi zrozumieć.
Ofensywni boczni obrońcy są ostatnio w modzie... Czujesz, że twój status się podniósł?
- Wcześniej boczni obrońcy byli nastawieni bardziej defensywnie, więc doceniam, że mogę teraz dużo atakować, ale oczywiście nie wolno mi zapominać o obronie.