Nie czarujmy się - ten mecz nie ma żadnego znaczenia. Barca jedzie do Vigo bo musi, na boisko wybiegną przede wszystkim rezerwowi, wszyscy myślami jesteśmy już na Anfield, gdzie Barca musi zapewnić sobie bilet na finał do Madrytu. Zacznie się miłym szpalerem, później oby bez kontuzji i może z przedłużoną serią spotkań bez porażki. Mecz z Celtą o 20:45.
Sobotnie spotkanie (nie "starcie" czy "potyczka"!) to w pewnym sensie nagroda dla Ernesto Valverde. Dzięki bardzo dobrej, regularnej grze już od sierpnia, Barca zapewniła sobie mistrzostwo Hiszpanii na kilka kolejek przed końcem i trener Blaugrany ma komfort wystawienia rezerw pomiędzy półfinałami Ligi Mistrzów (gdyby tak mógł zrobić Guardiola, który dwukrotnie między półfinałami z Chelsea toczył boje z Realem Madryt...). W dodatku należy pochwalić trenerów od przygotowania fizycznego ponieważ w tym sezonie wykonali swoją robotę znakomicie - drużyna wygląda na bardzo dobrze przygotowaną i niemal kompletnie omijają ją kontuzje mięśniowe. Mamy maj, a jedynym kontuzjowanym pozostaje Rafinha. Brawo, panowie!
W bramce pierwszy raz w lidze w tym sezonie powinien pojawić się Cillessen, któremu przyda się trochę ogrania przed finałem Copa del Rey. W obronie Wague, Umtiti, Murillo, Vermaelen? Bardzo możliwe. W zapasie jest jeszcze Todibo. W pomocy pewniakiem jest Alena, zagrać mógłby Arthur, a cules czekają na kolejny występ Puiga. W ataku zapowiada się powtórka z Hueski - Dembele, Boateng i Malcom. Czy tym razem uda im się coś strzelić?
Celta walczy o utrzymanie, ma tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Jej piłkarze z pewnością nie odstawią nogi, dlatego tym lepiej, że najważniejsi piłkarze w talii Valverde mogą odpocząć. Zobaczymy co zrobią zmiennicy i czekamy na wtorek!
Celta Vigo - FC Barcelona, Estadio Balaidos, 4.05.2019 godz.20:45