O dysonansie między domowymi a wyjazdowymi meczami FC Barcelony w Lidze Mistrzów można napisać książkę. U siebie Barca to niepokonany od 6 lat hegemon, walec zmiatający wszystko na swej drodze, jedynie Real, Atletico i Chelsea z szeroko rozumianej europejskiej czołówki nie przegrały w ostatnich 10 latach na stadionie Barcelony trzema golami lub wyżej (ponadto Borussia Dortmund, która po prostu od 20 lat tu nie grała). Na wyjazdach "Duma Katalonii" zamienia się jednak w chłopca do bicia, mapa drużyn, które w analogicznym okresie ograły ją (najczęściej do zera) lub przynajmniej wywalczyły remis jest druzgocąca, w zasadzie każdy podejmując Barcę ma dziś szanse na ugranie czegokolwiek, a wyniki typu 1:4 czy 0:5 zdarzały się marginalnie i jedynie w starciach z outsiderami. Stanowi to zresztą niesamowitą dysproporcję między Barceloną a Realem Madryt, który z kolei na wyjazdach w ostatnim dziesięcioleciu rozgromił praktycznie całą europejską czołówkę, natomiast na Santiago Bernabeu potyka się co rusz, jest nad wyraz gościnny. "Królewscy" trochę uciekli spod topora wygrywając w Stambule (wszystko wskazuje na to, że skończą grupę na drugim miejscu, więc przed nimi nerwowe losowanie 1/8 finału), teraz czas na to aby Barca wykonała ważny krok w kierunku pierwszego miejsca w grupie, co prawdopodobnie pozwoli uniknąć PSG, Bayern i Manchester City, a ponieważ Real i Atletico i tak nie mogą być wylosowane, a Dortmund jest już w jednej grupie to Blaugrana będzie mieć wielkie szanse na relatywnie łatwego rywala w kolejnej fazie. Najpierw jednak bezwzględnie trzeba w ciągu dwóch tygodni dwa razy pokonać praską Slavię. Zaczynamy ten dwumecz dziś o 21:00.
Suarez jesienią 2015. Griezmann w lutym 2017. Messi w listopadzie 2018 w Eindhoven strzelił swojego ostatniego gola poza domem w europejskich pucharach. Od tamtej pory mieliśmy cztery wyjazdy i bilans to wygrana, dwa bezbramkowe remisy i pogrom w Liverpoolu, jeden strzelony gol to samobój na Old Trafford. W starciu z czeskim hegemonem (35 punktów w 13 kolejkach, bilans bramkowy 28:3) nie musi być wcale łatwiej, co Slavia pokazała w zaciętych meczach z Interem (1:1) i Dortmundem (1:2). To będzie siódmy mecz Barcy w Czechach i do tej pory bilans wynosi 3 wygrane (ostatnia w listopadzie 2011 w Pradze z Victorią Pilzno), remis i dwie porażki (ze Spartą Praga i Duklą Praga). Slavia sześciokrotnie podejmowała rywali z La Liga i wygrała dwa takie mecze (z Celtą i wiosną tego roku po dogrywce z Sevillą).
Weekendowy Klasyk został już oficjalnie przelożony na inny termin, więc Ernesto Valverde nie musi kombinować i może posłać do boju najsilniejszy możliwy skład. Kontuzjowani są jedynie Sergi Roberto i Umtiti, więc przed Ter Stegenem zobaczymy Semedo, Pique, Lengleta i Albę. W środku pola zapewne Busquetsa, Arthura i de Jonga, a w ataku Messiego, Suareza i Griezmanna. Pierwszym do wejścia z ławki będzie oczywiście Dembele.
Wygląda na to, że Barca wreszcie złapała formę. Po niemrawym początku sezonu przyszło kilka wygranych z rzędu i pozostaje tylko kontynuować dobrą passę. Miejmy nadzieję, że Ernesto Valverde dobrze przeanalizował rywala, wyciągnął wnioski z poprzednich wyjazdów i zobaczymy odważną, ofensywną Barcelonę, która pewnie sięgnie po trzy punkty.
Slavia Praga - FC Barcelona, Synot Tip Aréna, 23.10.2019 godz.21:00
Sędziuje: Bobby Madsen (Szkocja)