Superkaruzela
FC Barcelona odpadła z Superpucharu Hiszpanii 2020 (za sezon 2018/19) po nieprawdopodobnym meczu z Atletico Madryt, w którym do przerwy był remis 0:0, a ostatecznie rywale ze stolicy wygrali 3:2. Mecz miał dość specyficzną oprawę ze względu na miejsce jego rozgrywania (nieopodal Mekki w Arabii Saudyjskiej), ale druga połowa przejdzie do historii starć obu drużyn.
Barcelona wyszła bez niespodzianek, najsilniejszym możliwym składem (o ile przyjmiemy, że Sergi Roberto i Semedo prezentują ten sam poziom, tym razem zagrał ten pierwszy). Pierwsza połowa była dość dobra, aktywny Messi miał swoje sytuacje, przyczajone Atletico niewiele mogło zdziałać z kontrataku, sędzia rozdał kilka żółtych kartek by wreszcie odesłać piłkarzy do szatni na przerwę. Teoretycznie można o tej części gry napisać dużo więcej, ale druga połowa całkowicie ją przyćmiła.
Mijała dwudziesta sekunda drugiej odsłony gdy bardzo ładną akcję Atletico zakończył golem Koke. 0:1 Atletico, to brzmi niemal jak wyrok. Podopieczni Cholo zaryglowali się, ale niespodziewanie Barca zagrała najlepsze pół godziny od wielu miesięcy. Raz za razem sunęły ataki na "Los Colchoneros" i już w 51. minucie posiadający legendarny "dar przebitki" Leo Messi tak przepchnął się z piłką w polu karnym, że prawą nogą posłał futbolówkę obok bezradnego Oblaka. Minęło kilka minut i Messi strzelił kolejnego gola, ale... sędzia anulował go po konsultacji z VAR - Leo po przyjęciu piłki nogą dotknął jej barkiem i w świetle nowych przepisów jest to dyskwalifikujące. Nim kibice ponownie dobrze zasiedli w fotelach... Jordi Alba posłał kapitalne dośrodkowanie w pole karne, Suarez posłał bombę głową, Oblak ledwo wybronił, ale przy dobitce Griezmanna był bezradny. 2:1 dla Barcy i nie ustawały ataki Katalończyków. W 74 minucie Messi długo sygnalizował podanie do Arturo Vidala z rzutu wolnego, ale ostatecznie Chilijczyka nikt nie krył, sięgnął mocno bitej piłki i zgrał ją idealnie do Pique, który wpakował ją do pustej bramki. Niestety... kolejny VAR i gol anulowany! Centymetrowy spalony wychylonego Vidala! Barca jednak dalej szukała zamknięcia meczu, ale skończyło się czterema wyjściami piłkarzy Atletico sam na sam (!). Najpierw Neto sprokurował karnego, którego na bramkę zamienił pewnym strzałem Morata. Pachniało dogrywką, ale pięć minut później Correa obił Neto i piłka zaiast wyjść na rzut rożny wpadła do bramki mimo rozpaczliwej interwencji defensywy Barcy. To był absolutnie szokujący zwrot akcji po naprawdę dobrych 30 minutach w wykonaniu Ernesto Valverde. W końcówce to Atletico było groźniejsze i Barca żegna się z Superpucharem, a w niedzielę czekają nas derby Madrytu. W poniedziałek podobno ma się odbyć zebranie zarządu FCB. Czy przesądzi o losie Ernesto Valverde?
FC Barcelona - Atletico Madryt 2:3 (0:0)