FC Barcelona chciałaby zakontraktować zarówno Lautaro Martineza i Neymara, ale w zarządzie wiedzą, że pojawią się pewne trudności. Ściągnięcie obydwu mocno nadszarpnęłoby budżet, który i tak już ucierpiał ze względu na pandemie koronawirusa. Równocześnie Inter i PSG nie zamierzają Barcelonie nic ułatwiać.
Lautaro jest celem numer jeden. W Barcelonie chcieliby, aby przyszedł najszybciej jak to tylko możliwe. Argentyński napastnik ma umowę do 2023 roku, a zapisana w niej klauzula wynosi 111 milionów euro. W Mediolanie zdają sobie jednak sprawę z tego, że zatrzymanie go może być niemożliwe i istnieje szansa na rozpoczęcie negocjacji.
Barcelona próbuje dowiedzieć się, czy w Mediolanie byliby zainteresowani Arturo Vidalem, Juniorem Firpo lub Nelsonem Semedo. Tymczasem zarząd Barcy negocjuje z agentem piłkarza, Sergio Zarate.
Inter już ponoć rozgląda się za następcą Lautaro. W tym gronie wymienia się Oliviera Giroud, Timo Wernera, Lukę Jovicia, Anthonego Martiala i Victora Osimhena.
Z Neymarem sprawa wygląda inaczej. Były wiceprezydent katalońskiego klubu, Emili Rousand, wyznał w wywiadzie dla L’Equipe, że „powrót Neymara jest możliwy, a Barcelona chce go z powrotem”.
Neymar również chciałby wrócić. Rousand twierdzi, że cała ta transakcja mogłaby skończyć się płatnością w ratach. Teraz słowa byłego wiceprezydenta są tylko głosem z zewnątrz, ale wydają się pasować do strategii Bartomeu.
PSG oczekuje 170 milionów euro, ale może zaakceptować na wymianę jakichś piłkarzy, może Dembele Todibo, Griezmann?