Ansu Fati postanowił zakończyć koszmar, który trwa od sześciu miesięcy. Za nim trzy artroskopie, niedokończone terapie, konsultacje z kilkoma lekarzami, treningi w basenie i ciągłe problemy w leczeniu. Decyzję podjął po konsultacji ze swoim agentem, Jorge Mendesem, który polecił mu zaufanego chirurga, José Carlosa Noronhę, który jest lekarzem reprezentacji Portugalii. Zajmował się on kolanami Pepe, Falcao, Di Maríi, Robbena czy Hulka i jest zaufanym lekarzem Cristiano Ronaldo.
Tym samym Ansu odcina się od doktora Ramona Cugata, który nadzorował jego trzy artroskopie, i nie odda się w ręce specjalistów polecanych przez sztab medyczny Barcelony: Antonio Maestro i Bertranda Cotteta.
Młody napastnik udał się dzisiaj do Portugali – do Porto lub Lizbony, media nie są co do tego zgodne – w towarzystwie Xaviego Elaina, klubowego fizjoterapeuty, aby poddać się meniscektomii łąkotki w lewym kolanie. Zabieg polega na usunięciu części lub całej łąkotki, a czas powrotu do zdrowia wynosi od sześciu do ośmiu tygodni.
Kiedy Noronha pozna faktyczny stan łąkotki, zdecyduje, czy przeprowadzi częściowe czy całkowite wycięcie. Oczywiście celem jest zachowanie jak największej części, ale po trzech artroskopiach może być o to ciężko.
Największą obawą Fatiego i powodem, przez który zwlekał z podjęciem decyzji, jest to, że o ile za ok. dwa miesiące będzie mógł już grać, to w dłuższej perspektywie może mieć problemy z kolanem, które mogą zagrozić jego karierze.
Widząc jednak, że leczenie nie przynosiło skutku, a stan zapalny nie ustępował, zdecydował się na operację, o wiele poważniejszą od poprzednich, ale która zakończy trwający od 7 listopada koszmar.
Jeśli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, Ansu będzie mógł rozpocząć w połowie lipca presezon razem z kolegami i spróbować zostawić za sobą kontuzję, przez którą przez tyle miesięcy był poza grą.