Cztery największe, najbogatsze i najbardziej w ostatnich latach utytułowane hiszpańskie kluby rozstrzygają między sobą kwestię mistrzostwa Hiszpanii i wiele niewiadomych zniknie po 35. kolejce, w której spotkają się między sobą w dwóch kluczowych meczach końcówki sezonu. Niestety mecze nie są jeszcze o jednej godzinie (jak w przypadku dwóch ostatnich kolejek) i dwie ekipy będą bardziej uprzywilejowane, znając wynik pierwszego meczu. Co więcej, gramy w sobotę i niedzielny wieczór, więc to będzie weekend pełen emocji. Alaves, Valladolid, Huesca, Elche i Eibar walczą desperacko o utrzymanie, ale ich mecze nie cieszą się takim zainteresowaniem. Dla całego świata 35. kolejka Primera Division to przede wszystkim starcie FC Barcelony z Atletico Madryt i Realu Madryt z Sevillą. Ten pierwszy mecz już w sobotę o 16:15. Drugi w niedzielę o 21:00.
1. Atletico 76 punktów
2. Real 74 punkty
3. Barcelona 74 punkty
4. Sevilla 70 punktów
Tabela na cztery kolejki przed końcem jest wyrównana jak nigdy w ostatnich latach. Cztery drużyny mają wciąż matematyczne szanse na mistrzostwo. Co najważniejsze, w Hiszpanii (w przeciwieństwie do Anglii) w przypadku równej ilości punktów decydują bezpośrednie mecze. Real ma lepszy bilans od Atletico i Barcelony i "zaliczkę" 1:0 w dwumeczu z Sevillą. Barca jest lepsza od Sevilli i musi odrobić 0:1 z meczu na Wanda Metropolitano (1:0 dla Barcy w sobotę w zupełności "Dumę Katalonii" urządza ponieważ ma dużo lepszy bilans bramek niż "Los Colchoneros").
Upraszczając: jeśli Atletico wygra wszystkie mecze do końca, zostanie oczywiście mistrzem. Jeśli jednak choć jeden mecz zremisuje lub przegra, a Real wygra wszystko do końca to "Królewscy" będą mistrzem. Może się zatem zdarzyć tak, że Barca urywając punkty Atletico podaruje mistrza Realowi, ale jest zbyt wcześnie by o tym mówić. Porażka, a nawet remis w sobotnim meczu praktycznie przekreślają szanse Barcy na tytuł ponieważ wówczas obie drużyny z Madrytu musiałyby jeszcze w tym sezonie stracić punkty i to nawet dwukrotnie. Trzeba zatem wygrać i to może stanowić pewien powód do niepokoju, ponieważ Barcelona Koemana spisuje się nadspodziewanie dobrze w rundzie wiosennej, ale w przekroju całego sezonu notuje fatalne wyniki w meczach z najsilniejszymi, najbardziej renomowanymi rywalami.
Jak rozegra ten mecz Ronald Koeman? Wydaje się, że postawi na zachowawcze ustawienie z Dembele na ławce i Messim wraz z Griezmannem w ataku. Znamy to - w pomocy wybiegną Busquets, Pedri i de Jong, po bokach Dest i Alba. W obronie najpewniej Mingueza, Pique i Lenglet. Fati, Coutinho i Braithwaite nie zagrają, podobnie jak Renan Lodi w ekipie Atletico. Pozostali piłkarze Simeone są zdrowi, a to oznacza wielki powrót Luisa Suareza na Camp Nou. Legendarny urugwajski napastnik w ostatnim czasie nieco przygasł (tylko trzy gole od połowy lutego), ale zapewne będzie szczególnie zmotywowany na to starcie. Luisito nie dogoni już Messiego w klasyfikacji strzelców (19-28), ale walczy o drugie miejsce z Gerardem Moreno (20 goli) i Karimem Benzemą (21 trafień).
17 maja 2014. Ostatnia kolejka szalonego sezonu 13/14. Po 33 kolejkach Real ma wszystko na wyciągnięcie ręki, ale walczy w międzyczasie o La Decimę i nie starczy sił na dwa fronty. W 34. kolejce "Królewscy" tylko remisują z Valladolid i wyprzedza ich Barca, która traci cztery punkty do Atletico. 36 kolejka. Barca remisuje z Getafe 2:2 (gol Lafity w 89 minucie), Atletico jednak niespodziewanie przegrywa z Levante. Do gry znów może wrócić Real, ale Cristiano Ronaldo nie trafia karnego i "Królewscy" remisują z Valencią. W przedostatniej kolejce poddają się i przegrywają z Celtą. Barca niespodziewanie remisuje bezbramkowo w Elche i w równolegle rozgrywanym meczu Atletico bombarduje bramkę Caballero, ale kończy się 1:1 i przed ostatnią kolejką Barca traci tylko trzy punkty do "Rojiblancos", co oznacza, że wygrana w bezpośrednim meczu da tytuł. Alexis otwiera wynik huknięciem pod poprzeczkę w 33 minucie. Krótko po wznowieniu gry w drugiej połowie z rogu trafia Godin i wynik do końca się już nie zmienia, choć Mateu Lahoz niesłusznie anuluje gola Messiego. Ten sam arbiter poprowadzi sobotnie starcie...
Barca miała wszystko w swoich rękach, ale porażka z Granadą sprawiła, że potrzebne są kalkulacje i śledzenie innych wyników. Sobotni mecz może rzutować na ocenę dokonań Ronalda Koemana. Jeśli Barca wygra to i pozostałe trzy mecze, ale Realowi uda się ta sama sztuka, to mimo wszystko niewielu cules będzie miało pretensje do Holendra. Jeśli jednak znów w najważniejszym momencie drużyna wyjdzie źle ustawiona, źle nastawiona i nie będzie znajdować sposobu na zagrożenie bramce rywala to może się okazać, że pomimo pewnych zasług dni Koemana na ławce Barcy będą policzone. Zostawmy jednak na boku tego typu dywagacje. Teraz liczy się tylko wygrana w sobotnim szlagierze (i korzystny wynik w Madrycie dzień później), tak jak w kwietniu 2019 roku, gdy gole Suareza i Messiego w samej końcówce praktycznie przypieczętowały tytuł i można się było skupić na zdobyciu Ligi Mistrzów po finale z przeciętnym Tottenhamem walce w ćwierćfinale i półfinale Ligi Mistrzów.
FC Barcelona - Atletico Madryt, Camp Nou, 8.05.2021 godz.16:15
Sędziuje: Mateu Lahoz
Real Madryt jedzie na oparach. "Królewscy" kończą wyczerpujący sezon, w którym przeżywali prawdziwy szpital w swoich szeregach, a trzon drużyny stanowili weterani - Kroos, Casemiro, Modrić czy Benzema. Trzeba jednak grać dalej, trzy mecze w osiem dni i później jeszcze zakończenie sezonu z Villarreal. Terminarz nie rozpieszcza: Sevilla u siebie, wyjazdy do Granady i Bilbao, a na koniec domowy mecz z Villarreal. Z niedzielnym rywalem Real wygrał jednak... 14 kolejnych meczów u siebie! W grudniu 2008 było 3:4, a później Sevilla tylko raz zdobyła trzy gole (gdy przegrała... 7:3) i raz dwa (gdy prowadząc 0:2 dopuściła remontadę zwieńczoną golem van der Vaarta w 90 minucie). W dodatku goście zakończyli świetną passę zwycięstw domową porażką z Bilbao i szanse na mistrzostwo mają mocno matematyczne (w przypadku zwycięstwa w ostatnim meczu byliby raptem trzy punkty za Atletico). Julen Lopetegui ma jednak coś do udowodnienia byłej drużynie i na pewno tanio skóry nie sprzeda. W ekipie gospodarzy na pewno nie zobaczmy Carvajala, Lucasa i Varane'a, a u gości na ten moment wszyscy są zdrowi.
Real Madryt - Sevilla FC, Estadio Alfredo di Stefano, 9.05.2021 godz.21:00