Pomysł, że Barcelona mogłaby w najbliższych miesiącach podpisać kontrakt z prawdziwą światową supergwiazdą, brzmi nieco niedorzecznie, biorąc pod uwagę jej szeroko opisywaną sytuację finansową. Najnowsze informacje, poparte audytami i oświadczeniami, wskazują, że Barça jest na skraju bankructwa. Mimo to, włodarze katalońskiego klubu wierzą, że przed sezonem 22/23 rzeczywiście dojdzie do jednego dużego transferu.
Czy Barcelona mogłaby podkraść Mbappé Realowi?
W przyszłym sezonie wzrośnie limit płac i kwota, jaką Barça może wydać na pracowników, a pomimo dużego zadłużenia klubu, będzie on miał miejsce na dokonanie transferów w celu poprawy składu. Dzieje się tak pomimo faktu, że wiceprezydent klubu, Eduard Romeu, przyznał na początku tego tygodnia, że Barça nie będzie w stanie podpisać wielkich gwiazd przez kolejne dwa lata. Teraz jednak klub dał do zrozumienia, że jednym z celów powrotu do elity jest przekonanie Kyliana Mbappé do przyjścia na Camp Nou, wiedząc, że po zakończeniu tego sezonu jest on wolnym agentem.
Zainteresowanie Realu Madryt podpisaniem kontraktu z gwiazdą reprezentacji Francji nie jest tajemnicą. Mbappé publicznie stwierdził, że zawsze chciał dołączyć do Los Blancos i nie podpisując nowej umowy z Paris Saint-Germain miał nadzieję, że to stanie się już minionego lata. PSG odmówiło i teraz styczeń ma być dla zawodnika czasem negocjacji, ale tym razem również z innymi zainteresowanymi klubami.
Próby wywrócenia wszystkiego do góry nogami Barça powierzy izraelskiemu agentowi, Piniemu Zahaviemu, który był tym, który przeprowadził transfer Neymara z Camp Nou do PSG za 222 miliony euro, najdroższy transfer w historii tego sportu. Tak, za Mbappé nie będzie trzeba płacić opłaty transferowej, ale klub, który go zakontraktuje, będzie musiał zapłacić pokaźną kwotę samemu zawodnikowi. Według źródeł bliskich Barçy, są oni skłonni - opierając się na przekonaniu, że ich konta pozwolą na to w lipcu przyszłego roku - zapłacić mu 90 milionów euro z góry. Wiedzą, że rywale z Madrytu są skłonni zapłacić tylko 50 milionów. Jeśli chodzi o wynagrodzenie, Barça również uważa, że może przebić ofertę Florentino Péreza, z limitem ustalonym na poziomie 17 milionów euro netto, które zarabia Gareth Bale. Trzeba jednak pamiętać, że konta bankowe Realu są w lepszej kondycji i prawdopodobnie dają im większe pole manewru.
Prawdę mówiąc, fakty są takie, że Real Madryt ma przewagę, jeśli chodzi o podpisanie umowy z zawodnikiem, którego wielu widzi jako następcę piłkarzy, którzy przez ponad dekady zdominowali światowy futbol - Lionela Messiego i Cristiano Ronaldo. Jeszcze w 2017 roku Barça miała podobno szansę na transfer Mbappé (umowa warta 120 mln € plus 30 mln € dodatków), ale zamiast tego zdecydowała się na Dembélé. Tym razem może dojść do zuchwałej "kradzieży", ale istnieje poczucie, że Katalończycy mogli już stracić swoją szansę.