Barça próbowała trzy razy, ale musiała odpuścić. Nazwisko Fabiana Ruiza, pomocnika Napoli, w latach 2019-2021 leżało na stole dyrekcji sportowej Katalończyków, ale przez wysoką cenę i niechęć prezydenta Aurelio De Laurentiisa do negocjacji ostatecznie nie trafił on na Camp Nou.
Pierwsza próba miała miejsce w 2019 roku. Barcelona obserwowała zawodnika, odkąd trafił on do włoskiego zespołu, jednak jako że grał w Napoli dopiero od roku, prezydent zażądał za niego 80 mln euro. Na ławce Barcelony był wtedy Ernesto Valverde, który zgadzał się na transfer.
Rok później, w 2020 roku, Barça znów spróbowała. Za pozyskaniem gracza był Quique Setién, który znał go z Betisu. Ramon Planes jednak ponownie zderzył się z murem w postaci wysokich wymagań finansowych.
Ostatnia próba miała miejsce, kiedy trenerem był Koeman. Ruiz jednak nie był priorytetem Holendra. Klub kontaktował się z agentem gracza, ale jego kontrakt wygasa dopiero w 2023 roku. Póki co mimo licznych próśb Włochów nie zdecydował się go przedłużyć.
Powód był ten sam. Prezydent De Laurentiis żądał 50-60 mln euro, a Barcelona nie spodziewała się takiej kwoty.
Barcelona miała raporty na temat pomocnika jeszcze z czasów jego gry w Betisie. Włosi dali jasno do zrozumienia, że nie sprzedadzą za niską kwotę swojego gracza. Napoli nie zgadza się na wymianę i chce tylko pieniędzy, chociaż mówiono, że jedną z opcji na sprowadzenie Ruiza było włączenie w operację Pjanicia. Pomocnik zespołu z Neapolu chce wrócić do Hiszpanii, a jego agenci wiedzą, że interesują się nim Barça, Real i Atlético.