Saga Antoine'a Griezmanna trwa i staje się jedną z atrakcji obecnego sezonu. To już niemal tradycja, że Francuz szykuje się do wejścia na boisko Atletico Madryt tuż po 60. minucie. Wszystko z powodu klauzuli w umowie kontraktowej pomiędzy Blaugraną a Rojiblancos dotyczącej nadania umowie stałego charakteru. Atleti będzie musiało zapłacić za Griezmanna 40 milionów euro, jeśli ten zagra 45 minut w ponad 50% meczów, w których będzie dostępny.
Tak wygląda krótka wersja tej historii. Dłuższa wersja jest bardziej skomplikowana i istnieją wątpliwości, jak wyglądają warunki porozumienia w drugim roku dwuletniego wypożyczenia. Barça zasugerowała, że piłkarz spełnił już kryteria, grając wystarczającą liczbę minut w 30 z 37 spotkań w zeszłym sezonie. Ale czy to prawda? A może konieczne są występy w obu sezonach?
Według El Larguero sprawa wygląda następująco: zgodnie z kontraktem Atlético będzie musiało zapłacić Barcelonie 40 mln euro, jeśli Antoine zagra w więcej niż 50% spotkań, w których jest dostępny, w momencie gdy wypożyczenie się skończy (mecz to 45 minut lub więcej). Czyli po dwóch latach. I tak to widzą w Madrycie, dlatego też nie wystawiają go na dłużej niż 30 minut w meczu, a trener Diego Simeone jest człowiekiem klubu realizującym tę strategię.
Według wymienionego źródła Los Colchoneros latem zaoferowali Barçy 20 mln euro, jednak kataloński klub odrzucił propozycję, wskazując na kontrakt. Zarząd Atlético i Simeone są po tej samej stronie w tej kwestii. Jak dotąd w tym sezonie, nie licząc doliczonego czasu gry, który może być kolejną szarą strefą, Griezmann rozegrał w LaLiga i Lidze Mistrzów następującą liczbę minut: z Getafe - 28′, z Villarrealem - 28′, z Valencią - 26′, z Realem Sociedad - 27′, z Celtą - 27′, z Porto - 29′, z Leverkusen - 27'.