Martin Braithwaite odszedł latem do Espanyolu, ale w wywiadzie dla Club del Deportista opowiedział o swoim pobycie na Camp Nou.
Mimo że nie odszedł z klubu w najlepszy sposób, nie żywi urazy do Dumy Katalonii: „Prawda jest taka, że kiedy patrzę w przeszłość, pamiętam tylko dobre momenty i pozytywne rzeczy, a także dobrych ludzi, których poznałem. O moim pobycie w Barcelonie mogę powiedzieć tylko pozytywne rzeczy”.
Braithwaite zaliczył niezły sezon 2020/2021 (rozegrał 42 spotkania, z czego 15 w pierwszym składzie, i strzelił siedem bramek), ale w kolejnych rozgrywkach jego rola bardzo zmalała, głównie z powodu kontuzji kolana. „Myślę, że było jasne, że po kontuzji nie będę grał, nie było potrzeby, żeby ktoś mi to mówił. To była po prostu naturalna sytuacja, w której wiedziałem, że muszę ocenić, jakie mam opcje”, skomentował Duńczyk. „Jestem lepszą osobą i lepszym piłkarzem. Zawsze staram się doskonalić profesjonalnie i osobiście. Myślę, że w rozwinąłem się w obu obszarach, i sądzę, że to pokazałem, bo, mimo że nie grałem przez prawie rok, wróciłem w wielkiej formie”, dodał.
O swoim przejściu do Espanyolu powiedział: „Od pierwszego momentu poczułem się bardzo doceniony. Klub zaoferował mi bardzo stymulujący projekt w porównaniu do tego, co proponowały inne zespoły”. Podkreślił: „Cieszę się, że jestem w drużynie, w której czuję, że mogę pomóc. Chcę pomóc mojemu zespołowi we wszystkim, w czym będę w stanie w tym sezonie”. Dodał także, że przechodząc do Espanyolu wciąż spełnia swoje marzenie o grze w La Lidze: „Czasami zapominamy, jakie mamy szczęście, musimy być bardziej wdzięczni. To niesamowite, że żyję swoim życiowym marzeniem”.
Braithwaite nie chce zbyt dużo myśleć o odejściu na piłkarską emeryturę: “To delikatny temat, bo wciąż jest wiele rzeczy, które chcę osiągnąć w piłce nożnej. Myślę, że jeśli oderwę trochę uwagi od futbolu, to spadną trochę moje wyniki. Ale cokolwiek zrobię, na pewno będzie to coś, co będzie mnie pasjonować”.