Frenkie de Jong jest szczęśliwy w FC Barcelonie, ale nie jest zadowolony z pracy zarządu. W wywiadzie dla De Telegraaf i The European Lad pomocnik skrytykował klub za to, co wydarzyło się latem, kiedy był wypychany z Dumy Katalonii. Zdenerwowało go też to, że wyciekł jego kontrakt.
„Pewna gazeta opublikowała szczegóły mojego kontraktu. Było jasne, że ja tego nie upubliczniłem i tylko druga strona miała kontrakt. Było jasne, że pochodzi to z klubu. Wtedy myślisz sobie, że to niepotrzebne”, wyjaśnił de Jong, który dodał: „Nagle zaczęto się czepiać o mój kontrakt i o to, co podpisałem z poprzednim prezydentem. Irytowało mnie, że klub zrobił coś takiego”.
“Winię tych, którzy chcieli, żebym odszedł, ale nie mam z nimi nic wspólnego. I oczywiście kierują oni Barçą. Ale nie widzę ich na co dzień, kiedy jestem w klubie”.
De Jong mówił też o Xavim Hernándezie: „To oczywiste, że trener pozostawił otwartą furtkę dot. mojego możliwego odejścia, ponieważ nigdy nie powiedział: Frenkie zostaje. Ale nie winię go”. I dodał: „Nigdy nie miałem wrażenia, że Xavi jest przeciwko mnie. Myślę, że było mu trudno o tym mówić. Mediom powiedział, że jest ze mnie zadowolony, ale że jest też kwestia finansów. Było jasne, że to nie on podejmuje decyzje”.
Holender wyznał, że od początku sezonu musiał ciężko pracować, bo był na gorszej pozycji niż inni: „Z powodu sytuacji, w której się znajdowałem, wiedziałem, że na początku sezonu będę grał trochę mniej, ale wiedziałem także, że zasługuję na miejsce w wyjściowej jedenastce”. Frenkie uważa, że zasłużył na pierwszy skład, i widzi siebie w Barcelonie jeszcze przez długi czas: „Teraz znów jesteśmy na fali wznoszącej. Kiedy gram, czuję się genialnie, a pod względem życiowym bycie tutaj jest idealne. Gdyby to ode mnie zależało, byłbym w Barcelonie przez kolejne osiem czy dziesięć lat”.