Gerard Piqué będzie dziś mógł obejrzeć swój pierwszy Klasyk na Camp Nou w roli byłego gracza Barcelony. Zawiesił buty na kołku pod koniec 2022 roku i od tego czasu zajmuje się swoimi projektami, np. Kings League. Były obrońca udzielił wywiadu al El País, w którym mówi m.in. o „sprawie Negreiry”.
„Zawodnikom nic nie przekazywano. Ja nigdy o nic nie prosiłem. Wiem, że inni prosili o raporty nt. przeciwników, chyba ktoś prosił o sędziów. Nie mam pojęcia. Jako grupa na pewno nic nie otrzymaliśmy. Ale to temat na spiski i nagłówki gazet. Tym żyje kraj. Myślę, że trzeba”, skomentował.
Na temat relacji z Laportą powiedział: „Z Joanem zawsze od 2008 roku miałem dobrą relację. Zawsze mówiliśmy sobie wszystko w twarz. Były momenty napięcia jak w każdej długie i pełnej zaufania relacji. Jest tak jak zawsze, chociaż kiedy zawodnik przechodzi a emeryturę, mają miejsce trudne rozmowy, w których mówi się sobie różne rzeczy, to oczywiste. To dzieje się z przyjaciółmi, kolegami z pracy, rodziną…”.
Piqué ma nadzieję, że Barcelona pozostanie w rękach socios: „Nie wiem. To skomplikowane. Barça to wyjątkowy klub, inny. Zawsze rządzili nami socios, którzy są właścicielami klubu. Miejmy nadzieję, że tak pozostanie. Jesteśmy w trudnej sytuacji, prezydent wie, jakie podjąć kroki. To nie łatwe, ponieważ stadion to duża inwestycja, jest też duży dług z czasów koronawirusa i wcześniej. Komunikaty Laporty są optymistyczne. Zobaczymy co się wydarzy”.
Jako ciekawostkę były zawodnik wyznał: „Od dnia, w którym rozegrałem swój ostatni mecz z Almeríą, nie zrobiłem jednego kroku szybciej od drugiego”.