• 1230

Dlaczego Leo Messi powinien wrócić do Barcelony

Części samochodowe online – iParts.pl

Z rosnącym zmęczeniem i dozą konsternacji czytam powtarzające się od miesięcy komentarze dotyczące ewentualnego powrotu Leo Messiego do Barcelony. Dość zaskakujące, że nie widać by przeciwnicy tego ruchu byli jednolici wiekowo - protestują zarówno młodzi, którzy nie pamiętają Barcy sprzed ery Messiego jak i ci, dla których jego kariera to raptem połowa ich życia kibicowskiego. Na całe szczęście prezydentem Barcy jest fan Leo, który paradoksalnie był tym (wszyscy typowali Bartomeu), za którego kadencji Argentyńczyk odszedł, ale teraz może się zrehabilitować i doprowadzić do wielkiego powrotu. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ ta historia musi się zakończyć happy endem.

 

Naprawdę męczą mnie te pełne racjonalnych argumentów komentarze dotyczące tego, że czas Messiego minął, że jest za stary, zaburzy równowagę w kadrze, zablokuje rozwój młodych (to akurat głupie), nie będzie biegał w pressingu i opóźni budowę (mitycznego) nowego projektu. Abstrahując od ich zasadności aż chce się odpowiedzieć: no opóźni, tylko co z tego?

 

FC Barcelona raczej nie wygra Ligi Mistrzów przez najbliższe 10 lat (jestem gotów się o to założyć), a może i 20 (tu stawiam mały znak zapytania). Szokujące? W żadnym wypadku, przemawia za tym co najmniej kilka czynników. Przede wszystkim klub jest po uszy zakredytowany, część aktywów jest zastawiona, a ostateczne koszty i czas trwania przebudowy stadionu są wciąż – jak w przypadku każdej tak dużej inwestycji budowlanej – niewiadomą. To oznacza, że Barca nie będzie mogła za pięć czy sześć lat stanąć do licytacji z klubami szejków, kupić aktualnego zdobywcę Złotej Piłki, dokupić mu trzech czy czterech cracków i z miejsca stać się faworytem we wszystkich rozgrywkach. Te czasy minęły. Może nie bezpowrotnie, ale minęły. Ponadto spieszę z przypomnieniem, że nasz ukochany klub jest od dziesiątek lat zarządzany co najmniej dyskusyjnie, by nie powiedzieć wprost: słabo. W czasach postfrankistowskich (wcześniej rzecz jasna ciężko było mówić o uczciwej i równej rywalizacji) grali tu Maradona, Stoiczkow, Romario, Rivaldo, Ronaldinho i tercet MSN, uzupełniony historycznym zastępem hiszpańskich wychowanków. Efekt? Pięć wygranych Pucharów Europy w 40 lat. Oczywiście pamiętam o okolicznościach, nie chcę uprawiać taniej demagogii i wyprzeć ze zbiorowej świadomości Carvalho trzymającego Valdesa lub kolegę Mourinho sędziującego mecz z Interem. W dwumeczach z Liverpoolem (i to nie jednym), Bayernem (niejednym), Chelsea 2012, Juventusem czy PSG ciężko mi się jednak doszukać złośliwości ze strony arbitrów, a jednak Barca przegrywała i to wielokrotnie wysoko. 10 lat temu połowę pierwszego składu tworzyli piłkarze uznawani powszechnie za TOP10 na swoich pozycjach w całej historii futbolu. Gdyby z kolei stworzyć trzy najlepsze jedenastki świata w poszczególnych sezonach to całkiem możliwe, że w latach 2009-2016 rokrocznie oscylowałoby tam 10-11 piłkarzy Barcy. Mimo tego ta generacja wygrała tylko trzy Ligi Mistrzów i żadnej od ośmiu lat. Całkiem inaczej miały się rzeczy na krajowym podwórku, gdzie Barca od 2005 z małymi przerwami dominuje w sposób niesamowity (zarówno w lidze jak i Copa del Rey oraz Supercopa), ale w głównej mierze była to zasługa Messiego i jego niespotykanej regularności, gwarantującej równe punktowanie cały sezon, bez normalnych dla każdej innej drużyny kryzysów czy serii spotkań bez zwycięstwa. Niewielu ma chyba wątpliwości, że nawet 36-letni Messi (obudowany oczywiście godnymi partnerami) wciąż wystarczy do wygrywania na krajowym podwórku, a europejskie puchary? Cóż, obecnie wyzwaniem stało się wyjście z grupy Ligi Mistrzów, więc doceńmy tę nieprawdopodobną z dzisiejszej perspektywy serię 14 z rzędu ćwierćfinałów Champions League. I nie łudźmy się, że skoro inne kluby robią regularnie półfinał Ligi Mistrzów pomimo braku Messiego, Neymara czy Suareza w składzie to Barca też tak może. Nie może, ostatnie 30 lat powinno nas tego nauczyć.

 

W zasadzie wszystkie dywagacje na temat sensowności powrotu Leo należy skwitować krótko: musi wrócić, gdyż ta historia musi się po prostu tak skończyć. Przypominam, że ostatni mecz w Barcelonie Argentyńczyk rozegrał przy pustych trybunach w przygnębiającym, pandemicznym sezonie. Później była smutna konferencja prasowa, Dest w koszulce Chicago Bulls i spakowanie rzeczy z Casteldefells do Paryża. To, na co zasługuje Messi to ogłoszony zawczasu pożegnalny sezon, hołd na każdym hiszpańskim stadionie Primera Division (na Bernabeu też będą klaskać, zobaczycie) i wreszcie pożegnalny mecz na nowym Camp Nou dla piłkarza, który przerósł nasze najśmielsze oczekiwania i który na zawsze sprawił, że kibice Barcy mogą się uważać za szczęściarzy, niezależnie od tego czy następną Ligę Mistrzów zobaczą za 10 czy 25 lat. Jeśli przez te niezwykłe 15 lat nie byliście ani razu na trybunach lub przynajmniej nie śledziliście tej historii z zapartym tchem co trzy dni przed telewizorem to jeszcze nie wiecie, co Was ominęło.

 

Mam wrażenie, że kibice uparcie patrzący w przyszłość zbyt niedokładnie patrzą w przeszłość i nie zdają sobie sprawy z tego, co teraz się kończy. Nie spodziewajcie się drugiego takiego okresu w historii naszego klubu. Jestem ciekaw ilu kibiców Chicago Bulls w 1998 roku cieszyło się z rozpadu ekipy Jordana. Z pewnością byli tacy, którzy w przedinternetowych rozmowach mówili „to już czas, za dużo zarabia, nie oszuka wieku, potrzebny jest nowy projekt, dalsze utrzymanie tego składu w dłuższej perspektywie skończy się katastrofą”… Rok po odejściu Jordana Byki dostały pierwszy pick draftu, wybrali uznawanego za wielki talent Eltona Branda, zaczął się nowy projekt i… do 2007 roku nie wygrali serii w Playoffs. Łącznie przez ostatnich 25 lat wygrali zresztą takich serii pięć (a w jednym sezonie można ich zagrać maksymalnie cztery). Oczywiście Amerykanie mają system draftu, który niejako wymusza rotację wśród najlepszych drużyn, ale dziwnym trafem dobrze zarządzane organizacje niemal co roku walczą o najwyższe laury. Czy to samo będzie można powiedzieć o Barcelonie po definitywnym końcu kariery Messiego? Sześć lat temu Barca dostała złoty strzał w postaci 222 milionów euro w gotówce za Neymara. Można było za to kupić Mbappe. Można było kupić pięciu piłkarzy po 50 milionów w nadziei, że choć jeden odpali na miarę cracka, a dwóch innych sprzeda się z zyskiem. Można było dojść do porozumienia z Dortmundem, nie w ostatnie dni okienka, ale na początku lipca, gdy wszyscy plotkowali o kontaktach Neymara z PSG. Jak to się skończyło? Zdefraudowaniem tej kasy, wydaniem 300 (!) milionów na Dembele i Coutinho, którzy łącznie nie dali nawet połowy tego co Neymar. Jaką mamy pewność, że następny taki „złoty strzał” będzie dobrze zainwestowany?

 

Podobno słynny biurofax Messiego wywołał więcej wzmianek w mediach niż jakiekolwiek osiągnięcie piłkarskie. Na tej samej zasadzie jego powrót do Barcelony najzwyczajniej w świecie opłaca się ekonomicznie. Każdy będzie o tym mówił, co już na samym początku generuje tzw. ekwiwalent reklamowy. O możliwości zwiększenia cen biletów na mecz, wpływów z praw TV czy merchandisingu nie ma sensu wspominać, to oczywiste. 25 milionów pensji brutto jawi się jako bardzo uczciwa oferta, to się oczywiście zwróci jak każde euro wypłacone dotychczas Argentyńczykowi przez Barcę. Oprócz mierzalnych walorów finansowych mamy też oczywiście te estetyczne – niejaki Roger Federer wystawił ostatnio laurkę Leo w komentarzu do listy najlepszych aktywnych sportowców i napisał „gdy Messi gra, nie mrugaj zbyt często – możesz coś przegapić”. Zastąpienie dyzmowatego Koemana Xavim było oczywiście bardzo słusznym posunięciem Laporty, ale okresy świetnej gry mieszały się z tymi nieznośnymi, nudnymi meczami na 1:0. Jeden podpis na kontrakcie dzieli nas od tego by znów meczów Barcy wyczekiwać z napięciem i znów oglądać te znane nam dobrze obrazki, gdy Messi przyjmuje piłkę z boku boiska, rozpędza się z nią, a kolejne rzędy trybun w napięciu wstają z miejsc. No chyba, że wolicie tzw. przemyślany projekt z Dembele jako crackiem i jednym z liderów ofensywy? I dajcie spokój z tym mitycznym pressingiem. Messi całą karierę nie wysilał się w pressingu, a jakimś cudem zakończy karierę jako najbardziej utytułowany piłkarz w historii.

 

Nie nazywajmy tego Ostatnim Tańcem. Ostatni Taniec Messi miał pakując Liverpoolowi gola z wolnego i wykładając Dembele patelnię na 4:0. Ostatni Taniec miał rozgrywając legendarny mundial, w którym prawie w każdym meczu był najlepszy na boisku. Pewnie nie wygra już w karierze Ligi Mistrzów. Zapewne jednak może zdobyć kolejne mistrzostwo Hiszpanii. A my za 20 lat będziemy mogli wspominać jak wznosi puchar za wygranie La Liga, a 100 000 cules na nowym Camp Nou cieszy się i płacze jednocześnie. Jeśli tego nie czujecie to nic na to nie poradzę, ale nie dziwcie się później, że Pedri z Gavim i Araujo to za mało by seryjnie kolekcjonować trofea i budzić strach w Europie.

16.05.2023 23:13, autor: pioteer, źródło: własne

Powiązane newsy

Mecze


FC Barcelona

Real Betis
1 : 1
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:00 05-04-2025

FC Barcelona

Borussia Dortmund
4 : 0
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 09-04-2025

Leganés

FC Barcelona
0 : 1
La Liga
Estadio Municipal de Butarque - 21:00 12-04-2025

Borussia Dortmund

FC Barcelona
3 : 1
Champions League
Signal Iduna Park - 21:00 15-04-2025

FC Barcelona

Celta Vigo
4 : 3
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 16:15 19-04-2025

FC Barcelona

Mallorca
1 : 0
La Liga
Olímpic Lluís Companys - 21:30 22-04-2025

FC Barcelona

Real Madryt
3 : 2
Copa del Rey
La Cartuja - 22:00 26-04-2025

FC Barcelona

Inter Mediolan
- : -
Champions League
Olímpic Lluís Companys - 21:00 30-04-2025

Tabela La Liga

Drużyna M W R P BZ BS Pkt
1 Barcelona 33 24 4 5 89 32 76
2 Real Madrid 33 22 6 5 66 31 72
3 Atlético de Madrid 33 19 9 5 56 27 66
4 Athletic Club 33 16 12 5 50 26 60
5 Real Betis 33 15 9 9 50 41 54
6 Villarreal 32 14 10 8 55 45 52
7 Celta de Vigo 33 13 7 13 50 49 46
8 Osasuna 33 10 14 9 40 46 44
9 Mallorca 33 12 8 13 31 38 44
10 Real Sociedad 33 12 6 15 32 37 42
11 Rayo Vallecano 33 10 11 12 35 42 41
12 Getafe 33 10 9 14 31 30 39
13 Espanyol 32 10 9 13 35 41 39
14 Valencia CF 33 9 12 12 37 49 39
15 Sevilla 33 9 10 14 35 44 37
16 Girona 33 9 8 16 40 52 35
17 Alavés 33 8 10 15 35 46 34
18 Las Palmas 33 8 8 17 38 53 32
19 Leganés 33 6 12 15 30 49 30
20 Real Valladolid 33 4 4 25 24 81 16

Ostatnie komentarze

Części samochodowe online – iParts.pl