Barcelona zdołała latem zarobić na sprzedaży zawodników łącznie 78,4 mln euro. To bardzo znacząca kwota, biorąc pod uwagę problemy ekonomiczne, przez które klub przechodził w ostatnich latach. A mogła być jeszcze wyższa, gdyż Duma Katalonii miała opcję transferu Lengleta podczas okienka transferowego.
Barcelona otrzymała formalną propozycję od Al Nassr za francuskiego obrońcę. Arabski klub był skłonny zapłacić za zawodnika osiem mln euro i przejąć całość jego pensji, która wynosiła około 12 mln rocznie. Choć mówiło się o 16, w rzeczywistości Francuzowi płacono 12 za sezon.
Operacja nie doszła jednak do skutku. Lenglet nie był zwolennikiem wyjazdu do Arabii. Nie było do tego przekonany i wciąż czekał na ofertę z europejskiego klubu. Dla Barcelony byłby to dobry interes, ale nie chcieli wywierać zbyt dużej presji na zawodniku, którego zachowanie w klubie zawsze było doskonałe. Obniżył swoją pensję, gdy został o to poproszony i przez całą pobyt nigdy nie miał złego słowa do powiedzenia na temat klubu.
Dyrekcja sportowa musiała więc odrzucić tę znaczącą ofertę. To właśnie wtedy Al Nassr podpisało kontrakt z Laporte. W ostatnich dniach okienka Lengletem interesowało się kilka klubów, takich jak Sevilla czy Betis. Ostatecznie oferta, którą wybrał, pochodziła z Premier League. Lenglet został wypożyczony na jeden sezon bez opcji wykupu do Aston Villi. Umowa została sfinalizowana 1 września, a obrońca nie zdążył jeszcze zadebiutować w nowym klubie.